Minęło kilka dni.
Od czasu ostatniego wspólnie spędzonego wieczoru, Lilly i Carter dużo więcej ze sobą rozmawiali. Często jedli razem śniadania, a po południu, gdy trafiali na siebie w kuchni lub na tarasie, nie uciekali, ale starali się zamienić ze sobą chociaż kilka słów. Lilly czuła się przy nim dużo swobodniej. Zaczynała naprawdę lubić towarzystwo mężczyzny. Zdarzało się nawet, że sama inicjowała ich spotkania i niby przypadkiem sprawiała, że na siebie wpadali. Przestała już od niego uciekać i nie schodziła mu z drogi tak, jak wcześniej. Czuła, że może być przy nim bezpieczna.
Chciała kiedyś móc zrozumieć motywy, które nakłoniły go do tego, że podjął się pracy płatnego zabójcy. Wiedziała już, że ten wybór nie zniszczył go w pełni, jako człowieka. Nie odebrał mu całkowicie ludzkich uczuć i nie wyrwał z jego serca tej cząstki dobra, do której ona teraz szczerze lgnęła. Dostrzegała w nim wiele cech, obok których Michael nawet nie stał. Powoli, zaczynała już nawet zapominać o tym, co wydarzyło się pierwszego dnia, gdy spotkała go na swej drodze. Porwanie, napaść i strach o własne życie... Wszystko to zaczynało się rozmazywać na tle jego hipnotycznego spojrzenia i ciepłego uśmiechu. Teraz, ku jej ogromnemu zdumieniu, zaczynała się nawet cieszyć z tego, że tak właśnie potoczyło się jej życie.
Może to wcale nie był kolejny cios od losu, lecz ratunek, na który tak długo czekała?
Dochodziła właśnie dziesiąta rano, gdy Carter tak, jak przez wszystkie ostatnie dni biegał po lesie, próbując dzięki wysiłkowi fizycznemu poradzić sobie z chaosem uczuć i natłokiem rozszalałych od emocji myśli. Potrzebował czasu tylko dla siebie, aby móc spokojnie pomyśleć. Starał się wychodzić z kryjówki głównie wieczorami. To właśnie późna pora sprawiała, że w jego głowie pojawiało się najwięcej niebezpiecznych myśli. Wolał trzymać się z daleka od wszystkiego, co wzbudzało w nich tak silne uczucia.
Zdyszany, zatrzymał się na chwilę, opierając się dłonią o pień drzewa. Nabierał szybkie, głębokie oddechy. Zupełnie, jakby chciał pochłonąć cały powietrze, które go otaczało. Mimowolnie zerknął w kierunku kryjówki. To było zajebiście popieprzone, ale naprawdę zaczynał lubić tę nową część swojego życia. Choć nie potrafił się jeszcze do tego przyznać przed samym sobą, to wiedział, że coś w jego piekielnie złym i brutalnym świecie zmieniło się na lepsze. Ta kryjówka nigdy nie była dla niego domem. Była jedynie miejscem ucieczki, odizolowaniem się od świata oraz innych ludzi. Tutaj mógł być sam. Przez całe swoje życie myślał, że właśnie tego potrzebował najbardziej. Teraz, musiał się nauczyć, że ktoś był tutaj obecny i na niego czekał. Nie było to dla niego łatwe. Na każdym kroku czuł obecność dziewczyny, która ożywiła to mroczne i ponure miejsce. Z dnia na dzień zaczynało ono nabierać barw. Nie wracał już tylko do azylu, ale do miejsca, w którym była... Ona.
To było dla niego zupełnie nowe doświadczenie i choć nie potrafił się jeszcze w tym do końca odnaleźć, to często przyłapywał się na tym, że na jego twarzy pojawiał się mimowolny uśmiech, gdy zauważył jej kubek obok zlewu w kuchni, albo kosmetyki, których zapomniała zabrać z łazienki. Czuł jej zapach. Choć wciąż była dla niego obca, to na samą myśl o niej, krew buzowała mu w żyłach.
Od początku wiedział, że mu się podobała. Była piękna, kurewsko pociągająca, więc tak po męsku, to było zupełnie normalne, że go intrygowała. Od pierwszej chwili, gdy tylko ją tutaj przywiózł, usilnie walczył ze swoim pożądaniem. Nie spodziewał się, że będzie to takie trudne. Przy bliższym poznaniu okazało się, że było w niej coś o wiele bardziej niebezpiecznego – okazała się być inna niż z początku zakładał. Była dojrzała emocjonalnie, wrażliwa, pełna wewnętrznego ciepła, a przy tym tak delikatna i krucha, że wbrew logice pragnął otoczyć ją opieką. Biła od niej ogromna siła przetrwania i niesamowita wola życia, którą dostrzegł już od pierwszej chwili, gdy ją ujrzał. A do tego te jej błyszczące oczy... Gdy patrzył w nie już wtedy, w tym pieprzonym lesie, zauważył w nich coś wyjątkowego, co nie pozwoliło mu nacisnąć spustu.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓
RomanceOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...