Dochodziła już dwudziesta, powoli zaczynało się ściemniać. Czas upływał im, jak przez palce. Zabójca postanowił, że powinni już wracać, bo zostało im jeszcze ponad sto kilometrów drogi powrotnej do kryjówki. Lilly rozumiała to i zgodziła się, bo powoli zaczynała już odczuwać zmęczenie. Stała właśnie przy jednym ze straganów z gorącym jedzeniem, czując, jak coraz bardziej, z głodu burczało jej w brzuchu. Carter oddalił się na chwilę. Musiał odebrać ważny telefon, a nie chciał, by dziewczyna była świadkiem jego zawodowych rozmów. Naprawdę zaczynała się już przy nim dobrze czuć i to tylko niepotrzebnie mogłoby źle wpłynąć na jej poczucie bezpieczeństwa, a tego bardzo chciał uniknąć. Poprosił ją, by zamówiła im coś do jedzenia. Stanął przy jednym z drzew, ale wciąż ją obserwował.
Lilly przygryzała usta, nie wiedząc, na co się zdecydować. Tak wiele zapachów dochodziło teraz do jej nozdrzy, że nie potrafiła zdecydować się, co zamówić. Czuła już tak wielki głód, że najchętniej zamówiłaby wszystko, ale zaraz po tym sprowadzała się na ziemię tłumacząc sobie, że przecież i tak nie będzie w stanie zjeść tak wielkich porcji. Najpierw kusiły ją świeżutkie zapiekanki z dużymi pieczarkami i podwójną porcją sera, ale zaraz potem jej wzrok padł na pysznie wyglądające gofry z bitą śmietaną i owocami. Pieczone, kręcone ziemniaczki z rozmarynem też zachęcały do spróbowania. Pokręciła nerwowo głową. Uśmiechnęła się szeroko, gdy zauważyła nagle ogromną porcję tradycyjnych, świeżych pancake'ów z syropem klonowym. Tak, to zdecydowanie na nie miała teraz ochotę.
— Poproszę dwa razy pancake's. — powiedziała radosnym głosem i wyciągnęła z kieszeni kartę, którą zostawił jej zabójca.
— Kogo my tu mamy.
Wzdrygnęła się, słysząc za sobą znajomy, męski głos. Po jej kręgosłupie przeszedł zimny dreszcz.
Niepewnie odwróciła się za siebie i od razu znieruchomiała. Za nią stał Thomas, jeden z dobrych kumpli Michaela. Poznałaby ten głos i twarz wszędzie. Bardzo często przychodził do ich domu i za każdym razem nie były to dla niej miłe wizyty. Obłapiał ją najbardziej łapczywym i obrzydliwym spojrzeniem, jakiego doświadczyła w całym swoim życiu. To on podczas jednego z wieczorów dobierał się do niej i to za przyzwoleniem Michalea.
Zaszkliły się jej oczy. Na samo wspomnienie tamtych chwil, zaczęła trząść się ze strachu. Przymknęła powieki, przypominając sobie bolesną sytuację sprzed roku. Miała wrażenie, jakby nagle świat osunął jej się spod nóg. Jakby znów znalazła się w tamtym przerażającym miejscu.
„Podczas jednej z zakrapianych imprez, Thomas wyraźnie się do niej przystawiał, co oczywiście nie uszło uwadze Michaela. Choć do tamtej chwili zawsze był chorobliwie zazdrosny i reagował nawet na najmniejsze spojrzenia mężczyzn w jej kierunku, wtedy, tamtego wieczoru wyjątkowo chciał dać jej nauczkę. Nigdy nie pozwoliłby na to, by ktoś inny mógł ją mieć. Była tylko jego. Była jego własnością i każdy, kto go znał, musiał to uszanować. Tym razem jednak pragnął ją ukarać. Zadać jej ból, jakiego jeszcze nie czuła. Kilka godzin przed przyjściem gości wybuchła bowiem między nimi ogromna awantura. Michael nie hamował się i kilkukrotnie ją uderzył. Starał się nie zostawiać śladów, dlatego ciosy zadawał przez poduszkę. Świadomie omijał widoczne miejsca oraz twarz dziewczyny. Wtedy, Lilly po raz pierwszy powiedziała, że chce od niego odejść. Na własne oczy widział, jak pakowała do torby swoje rzeczy.
— Ty chcesz odejść? — śmiał się cynicznie — A dokąd niby pójdziesz? Nie masz nic. Ani pracy, ani zawodu, ani nawet pieniędzy. Kiedyś chociaż byłaś ładna i mogłaś coś zdziałać, ale dzięki tym kilku latom ze mną, straciłaś całą swoją urodę. — mówił z dumą — Wątpię, by jakiś burdel chciał w ciebie teraz zainwestować.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓
RomanceOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...