Rozdział 17

6.2K 337 138
                                    

W małym pokoju, w którym z racji szczególnie pięknej pogody było dziś wyjątkowo gorąco, od rana nieprzerwanie wiodła prym niekomfortowa i dokuczliwa cisza. Lilly poczuła, jak lekki podmuch wiatru, który dotarł do niej przez otwarte na oścież okno, przyjemnie otulił jej rozgrzaną skórę i rozwiał jej włosy, odsłaniając zarumienione policzki. Wzięła głęboki wdech i zamknęła trzymaną w dłoniach książkę. W ciągu ostatnich kilku dni zdążyła już ją kilka razy przeczytać. Wstała z łóżka i podeszła do okna. Delektowała się ciepłymi promieniami słońca.

Skrzywiła się, gdy usłyszała burczenie dochodzące z jej brzucha. Było już po dwunastej, ale jak do tej pory, nie miała odwagi nawet wychylić się za próg pokoju. Obudziła się dziś dużo wcześniej niż zwykle, dlatego uczucie głodu nie dawało jej spokoju już od dobrych kilku godzin. Starała się go ignorować. Ostatnią rzeczą, na jaką miała teraz ochotę, to spotkanie z zabójcą i konieczność spojrzenia w przytłaczającą ciemność jego oczu. Postanowiła, że od teraz za wszelką cenę będzie go unikać i schodzić mu z drogi. Przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe.

W jej umyśle panował dziś wyjątkowy chaos. Wiedziała, że wczoraj na wszystkie możliwe sposoby nagięła cierpliwość mężczyzny, a mimo to, nie stała się jej żadna krzywda. Była zleceniem, za które miał otrzymać pół miliona dolarów, a mimo to, nie skorzystał z okazji, by się wzbogacić i nie odebrał jej życia. Nie rozumiała tego. Najpierw, po próbie ucieczki przyniósł ją do domu i zaopiekował się nią. Potem, podczas wizyty w szpitalu, ochronił ją przed spotkaniem z Michaelem. Miał tyle możliwości, by zmienić zdanie i dokończyć zleconą robotę, ale z żadnej, jak do tej pory nie skorzystał. Ani w lesie, ani podczas próby ucieczki nie zrobił jej fizycznej krzywdy. Nawet, gdy celowała do niego z broni, okazał jej cierpliwość, której się po nim nie spodziewała.

Teraz, po tych kilku przespanych godzinach, dostrzegała dużo więcej. Tyle razy nadwyrężała jego nerwy, nie hamując się przy nim tak, jak robiła to przez lata przy Michaelu. Przy byłym partnerze zawsze uważała i w porę gryzła się w język, gdy chciała powiedzieć coś, co mogłoby mu się nie spodobać. Przy zabójcy nieraz podniosła głos i dała się ponieść niekontrolowanym emocjom. A on, mimo narastającej frustracji i złości, nie zabił jej. Ba, on nawet nie podniósł na nią ręki. Nigdy, ani razu jej nie uderzył. Michael zdążyłby już kilkanaście razy ją pobić. Potraktować, jak worek treningowy i kukiełkę, na której mógł się wyżyć. Gdyby zachowała się przy nim, tak jak przy tym niebezpiecznym mężczyźnie, to na pewno nie skończyłoby się to tak niepozornie, jak w tym przypadku. Na samą myśl o tym, aż przeszły ją ciarki.

Skarciła się w duszy za to, co się teraz z nią działo. Nie potrafiła już patrzeć na swojego porywacza tak, jak wcześniej. Dostrzegała w nim coś więcej. Coś, czego sama nie rozumiała i, czego być może sam w sobie nie dostrzegał. Jakkolwiek irracjonalnie to brzmiało, nie był aż tak zły, jak myślała. Przy Michaelu, jej życie było piekłem. Nigdy nie traciła czujności, która mogłaby doprowadzić u mężczyzny do kolejnego wybuchu agresji. Musiała walczyć o przetrwanie. Nauczyć się życia w strachu i nie wzbudzać w partnerze niepotrzebnej złości, gdyż nawet mały, błahy powód mógł doprowadzić do okrutnej przemocy. Niedokładnie wyczyszczona szafka, niezauważalny na pierwszy rzut oka okruszek chleba na kuchennym blacie... Krzywo ustawiony kubek, za gorący lub za zimny obiad. Nieraz w strachu, przez drżenie rąk, zdarzało się jej coś przypadkowo stłuc. Najczęściej była to szklanka lub talerz. Wtedy wiedziała, co ją czeka i nawet już się nie broniła.

Przecież powinna być ostrożniejsza. Uczył ją tego. To ona była niezdarna i nie posłuchała jego poleceń.

Przy zabójcy odczuwała względny spokój. Gdyby taka sytuacja z ucieczką miała miejsce przy Michaelu, gdyby tylko odkrył, czego się dopuściła oraz zauważył, że spadła z drzewa i straciła przytomność, nawet nie przeszłaby mu przez głowę myśl, aby jej pomóc. Ba, on zamiast do niej podbiec i zatroszczyć się o nią, skatowałby ją jeszcze bardziej i zostawił na pewną śmierć. A gdyby jakimś cudem przeżyła, to następnego dnia musiałaby przepraszać za to, że jest nieswoja i obolała, bo to mógłby być przecież kolejny powód do napaści.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz