Rozdział 16

6.8K 320 206
                                    

Spojrzał na nią ze zdumieniem.

— Lilly? — spytał spokojnie, bez grama zdenerwowania w głosie — Co ty wyrabiasz?

Podczas, gdy ona była cała roztrzęsiona, on całkowicie opanowany wpatrywał się w nią z cynicznym uśmiechem na ustach.

— Uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę. — zaśmiał się i zrobił jeden krok w jej kierunku.

— Nie ruszaj się, bo strzelę! — krzyknęła, mierząc lufą od pistoletu prosto w jego klatkę piersiową.

Mężczyzna uniósł brwi w wyraźnym zdumieniu. Sprawiał wrażenie, jakby był lekko rozbawiony, ale wyraz jego twarzy zupełnie nie współgrał z tym, co przejawiało teraz jego spojrzenie. Lilly dostrzegła w nim niewielką dozę niepokoju.

— Musisz pozwolić mi stąd uciec. — powiedziała, czując, jak bardzo drżała jej ręka.

Zabójca zmrużył oczy i wnikliwie się jej przyglądał. Zbliżył się do niej, przez co Lilly od razu się cofnęła. Wciąż jednak nie opuszczała broni.

— I co zrobisz, gdy już stąd uciekniesz? — na jego twarzy kolejny raz pojawił się drwiący uśmiech.

Spokojnie robił w jej kierunku kolejne kroki, coraz bardziej zmniejszając dzielącą ich odległość. Przestraszona dziewczyna oddalała się do tyłu, aż w końcu uderzyła plecami o zimną ścianę. Jej serce na moment się zatrzymało. Teraz nie było już odwrotu. Wiedziała o tym od momentu, gdy postanowiła chwycić za broń. Jeśli się podda, nie wiadomo, jak to się skończy. Ryzyko było zbyt duże, aby miała teraz stchórzyć. Była pewna, że nie będzie w stanie pociągnąć za spust. Nie miała żadnego planu, jak to rozegrać. Jedyne, czego teraz pragnęła, to uciec stąd, jak najdalej tylko mogła. A tylko on mógł ją stąd wypuścić.

— No odpowiedz. Co zrobisz, gdy stąd uciekniesz?

Znów się do niej zbliżył. Czuła, jak wzbierała się w niej fala gniewu.

— Nie podchodź! Jeśli się zbliżysz, naprawdę strzelę! — krzyknęła na całe gardło.

Łzy zebrały się jej w kącikach oczu. Zacisnęła zęby, wiedząc, że nie może dać po sobie poznać tej słabości.

Podniosła dłoń i trzymając palec na spuście, skierowała lufę od pistoletu prosto w czoło mężczyzny. Zabójca energicznie się zatrzymał i podniósł na niewielką wysokość obie dłonie. Wciąż jednak nie przestawał się bezczelnie uśmiechać.

— Zamierzasz mnie zabić?

Tym razem już głośno się zaśmiał.

— Ja tylko chcę się stąd wydostać... — wydukała trzęsącym się głosem — Wypuść mnie!

Poczuła, jak słone łzy jednak wydostały się na powierzchnię i spłynęły po jej policzkach. Cała drżała, nie mogąc się poruszyć.

Nawet się nie zorientowała, kiedy mężczyzna znalazł się przy niej i jednym, zwinnym ruchem wyrwał jej broń z dłoni. Wyciągnął magazynek i schował go do kieszeni spodni, a pistolet ukrył za marynarką. Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem, aż przeszły ją dreszcze.

Lilly skuliła się. Przymknęła oczy, bojąc się na niego spojrzeć.

— To ja zdecyduję o tym, kiedy i, w jaki sposób cię stąd wypuszczę. Zapamiętaj to sobie i więcej ze mną nie igraj. To ci się nie opłaci.

Widziała na tle jego ciemnych tęczówek ten sam mrok, którym obdarzył ją podczas ich ostatniej kłótni w sypialni. Jego dzisiejsza łagodność zniknęła. Znów był bezdusznym i pozbawionym emocji draniem.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz