Rozdział 15

6.8K 333 226
                                    

Około godziny dziesiątej rano Lilly wybudziła się ze snu. Niepewnie rozejrzała się po pokoju, po czym ostrożnie przewróciła się na bok i przytuliła policzek do miękkiej poduszki. Doznawała lekkiego, pulsującego bólu głowy, ale poza tym, czuła się już dużo lepiej. Gdy usłyszała nadchodzące z korytarza kroki, od razu się wzdrygnęła. Mimowolnie podkuliła nogi pod brzuch i ścisnęła palcami brzeg kołdry. Wyczuła, że zabójca bardzo ostrożnie uchylał drzwi. Zupełnie, jakby nie chciał jej przestraszyć. Znajomy zapach perfum mężczyzny dotarł do jej nozdrzy. Uniosła delikatnie głowę i spojrzała na niego. Nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać po tym, co wczoraj nawywijała. Bała się, że przez noc jego emocje się zmieniły i będzie na nią zły. W jego spojrzeniu niespodziewanie dostrzegła zmartwienie.

— Nie obudziłem cię?

Zmarszczyła brwi. Jego nowe, irracjonalne dla niej zachowanie przerażało ją jeszcze bardziej.

— Nie. Już nie śpię. — powiedziała cichym głosem.

— Jak się dziś czujesz? — spytał łagodnym tonem, po czym oparł się o framugę drzwi i skanował badawczo jej postać.

Lilly podniosła się do pozycji siedzącej.

— Lepiej... — odparła, nieśmiało mu się przypatrując.

— To dobrze. Jak będziesz gotowa, przyjdź do kuchni. Po śniadaniu pojedziemy do szpitala.

Zrobiła wielkie oczy.

— Do szpitala? Dlaczego?

Była kompletnie zdezorientowana.

— Przemyślałem sobie na spokojnie to wszystko, co się wczoraj wydarzyło. Nie wiem, czy po wczorajszej akcji z twoim udziałem mogę ci zaufać, ale uważam, że powinien cię obejrzeć lekarz.

— Nie ma takiej potrzeby. Już się dobrze czuję. — stwierdziła, zaskoczona jego troską.

Mężczyzna jednak był nieugięty.

— Musimy się upewnić, czy wszystko jest w porządku. — zakomunikował jej dużo poważniejszym tonem.

— Ale...

— Lilly — od razu jej przerwał i spojrzał na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.

Poczuła dreszcz na ciele, gdy wymówił jej imię.

— Wczoraj uderzyłaś się w głowę i straciłaś przytomność. To nie jest prośba. Już podjąłem decyzję.

Zacisnęła usta.

— To naprawdę nie jest konieczne. Czuję się już dużo lepiej niż wczoraj.

— Będę spokojniejszy.

Znieruchomiała.

Spokojniejszy?

W jej głowie panowało teraz niedowierzanie.

Czyżby się o nią martwił? Co się tu działo? Jeszcze do niedawna chciał ją zabić, a teraz twierdził, że będzie spokojniejszy, jak przebada ją lekarz i upewni się, że nic nie zagraża jej życiu?

Gdyby nie wczorajsze wydarzenia, na pewno ucieszyłaby się na wieść o tym, że znajdzie się wśród ludzi i będzie mogła spróbować ucieczki, bądź poszukać pomocy. Teraz jednak, po dłuższych przemyśleniach, wiedziała już, że to nie miało sensu. Mężczyzna, z którym teraz mieszkała był płatnym zabójcą, mógł odnaleźć ją wszędzie. Poza tym, był też przyjacielem Michaela, a ten, jeśli dowie się o tym, że nie zginęła, na pewno jeszcze raz zleci jej zabójstwo. Jedyną możliwością ratunku było dla niej w tej chwili wezwanie policji, ale w tym przypadku, też nie wiedziała, jak by się to skończyło. Michael miał szeroko znane układy wśród gliniarzy. Kumplował się z wieloma policjantami. Zabójca na pewno też miał wśród nich wiele znajomości. Obaj stanowili dla niej zagrożenie, z którym nie była w stanie sobie poradzić. A przy tym, nie miała również żadnego dobrego planu na to, jak powinna postąpić już po ucieczce. Nie wyobrażała sobie, by miała się całe życie oglądać za siebie. Ciągły strach zniszczyłby ją psychicznie.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz