Rozdział 21

19.4K 944 322
                                    

#niebezpiecznyzakładwatt na twitterze


Alex

Pogoda naprawdę dopisywała. Choć jeszcze dwa dni temu dopadła nas ta ogromna ulewa, dzisiaj słońce górowało na niebie, a w powietrzu dało się czuć pożegnanie lata, które minęło przecież dwa miesiące temu. Wczorajszy dzień spędziliśmy z Macy w hali ćwiczeniowej, ustalając ostateczne poprawki. Luna była idealnie przygotowana, więc mój stres był niepotrzebny, ale i tak nie mogłem opanować szybszego bicia serca i pocących się dłoni.

Dziewczyna wydawała się bardziej opanowana. Nic dziwnego, skoro takie zawody były dla niej jak chleb powszedni. Na koncie miała mnóstwo nagród, a konkurs po prostu dawał jej endorfiny i ekscytował na każdym kroku. Takie podniecenie, jakie czułem w wieczór urodzin Hope.

Oparłem się o umalowany na biało płotek, przypominając sobie wszystko, co się między nami wtedy wydarzyło. Trudno było mi się skupić na czymkolwiek innym niż wspomnieniu jej kuszącego ciała, gdy wyginała się w moich ramionach od kolejnych pocałunków. Teraz nie było już dla mnie żadnych wątpliwości, a moja intuicja mnie nie zawiodła. Hope naprawdę się wtedy we mnie zakochiwała, tak jak głosił napis pod jednym z naszych obrazów. Byłem głupi, ukrywając przed nią tak ważną sprawę, jak prześladującą mnie Jo czy zostanie głównym prezesem firmy. Tylko pomyśleć, ile czasu przez to straciliśmy...

Widziałem jej uczucia w każdym spojrzeniu, geście czy pasji, z jaką rzuciła się na mnie tak, jak podczas naszego pierwszego razu. Kochałem w niej ten ogień i bardzo za nim tęskniłem. Teraz musiałem tylko dobrze to rozegrać. To, że ja miałem pewność co do swoich uczuć, nie oznaczało, że Hope mi w tym towarzyszyła. Nadal pamiętałem, jak łatwo przychodziło jej wycofywanie się z jakichkolwiek deklaracji czy omijanie niezręcznych tematów.

Musiałem działać precyzyjnie i stanowczo. Tak, by nawet nie zauważyła, w którym momencie przepadła do reszty. Kiedy zawładnąłem jej myślami na tyle, aby nie mogła zamieść tych emocji pod dywan. Byłem gotowy. Potrzebowałem tylko jakiejś okazji.

– O, tutaj jest! – Usłyszałem głos Nicka, więc odwróciłem wzrok od przygotowującej się do występu Macy i pognałem nim do trójki znajomych zbliżającej się w moich kierunku.

Uśmiechnąłem się szeroko, widząc podekscytowaną twarz Hope. Zerknąłem szybko na jej nadgarstek. Mój uśmiech jeszcze mocniej się poszerzył. Miała na sobie bransoletkę.

Kate, Hope i Nick przystanęli przy mnie, a mój przyjaciel od razu poklepał mnie po plecach.

– Jak nastroje przed wygraną? – Wyszczerzył się, na co ja się nachmurzyłem.

– Nie zapeszaj. Nie wiem, czy wygramy.

– Tyle treningów z Macy miałoby pójść na marne? Popatrz, jak już nie może się doczekać występu. – Wskazał dłonią w stronę dziewczyny, zatem cała nasza czwórka powiodła ku niej wzrokiem.

Rzeczywiście wyglądała na odprężoną. Od razu zauważyła, że się jej przyglądamy, więc uśmiechnęła się szeroko i pomachała do nas z entuzjazmem. Skinąłem tylko głową z niepewnym grymasem na twarzy, bo uśmiech to na pewno nie był. Nick wystawił w jej kierunku dwa uniesione kciuki, a Kate jej odmachała.

Ja skupiłem się jednak na reakcji Hope. Nie powieliła żadnego z ruchów reszty. Stała w miejscu i świdrowała ją zaciekawionym wzrokiem. Zagryzłem wargę, powstrzymując się od przybrania na twarz zadziornego uśmieszku, bo chciałem trochę wykorzystać tę jej zazdrość. Skoro nie spieszyła się, by powiedzieć mi prawdę o Hunterze, ja też mogłem pograć w tę grę. Oczywiście nie za długo, bo nie chciałem, by myślała, że łączyło mnie coś z Macy, ale może na tyle długo, by zastanowiła się nad tym, co to dla niej znaczyło.

Niebezpieczny zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz