Rozdział 20

17.6K 885 291
                                    

#niebezpiecznyzakładwatt na twitterze


Hope

Gdy zobaczyłam Alexa w drzwiach mojego studia z rękami wypełnionymi pakunkami i kwiatami, o mało się nie popłakałam. Kate odwołała nasze plany w ostatniej chwili i oczywiście nie winiłam jej za to, bo było to związane z pracą, ale nie ukrywałam też, że się zasmuciłam. Nie lubiłam spędzać urodzin sama. Chciałam nawet znaleźć jakiś pociąg i pojechać do Winchester, ale nie było już miejsc, a i nie sprzyjały temu warunki pogodowe. Lało, jakby ktoś przeciął niebo na pół, wylewając z chmur całą ich zawartość.

Do tego wszystkiego padły mi korki, a Hunter pojechał z Mayą na urodziny jej babci ze strony mamy, więc nie mógł mi pomóc. Noah z kolei przychodził do mnie tylko co drugi dzień i to akurat nie była jego kolej. Myślałam, że zostanę z tym sama, w ciemnościach, rozmyślając nad swoimi wyborami życiowymi. A tu proszę. Jeden z tych wyborów pofatygował się do mnie i obdarował mnie najsłodszym pocałunkiem, od którego zakręciło mi się w głowie. A może była to wina tego, jak dobrze pachniał? Nikt nie mógł mu się równać na tym polu. Nikt.

I do tego przyniósł mi szafirowe hortensje! Tak dawno ich nie widziałam. O ich istnieniu przypominał mi tylko obraz, ale teraz nawet jego już nie miałam. Sprzedałam swoje uczucia. Kolejny powód do chwilowej deprechy.

Poprowadziłam go na górę i widziałam, jak przystanął, gdy zobaczył, że wszędzie rozłożyłam równej wielkości świeczki.

– Jednak się mnie spodziewałaś? – rzucił z nutką bezczelności w głosie, na co przewróciłam oczami i odnalazłam jedyny wazon, jaki posiadałam, by włożyć do niego kwiaty.

– Korki – przypomniałam mu pouczająco, stawiając pasujący kolorem wazon na blacie kuchennego aneksu.

– A no tak... – Zamyślił się, odstawiając pudła na stół, przy którym niedawno jedliśmy śniadanie. Złapał w dłonie kilka świeczek i poustawiał je na stole tak, byśmy mogli zobaczyć zarówno siebie, jak i zawartość paczek.

Usiadłam po drugiej stronie, zainteresowana tym, co dla mnie miał. Prawdę mówiąc, mógłby się tu pojawić z pustymi rękami, a i tak byłabym mu wdzięczna, że ocalił mnie od tej samotności.

Mężczyzna odpakował jeden prezent, a moim oczom ukazał się malutki czekoladowy torcik z napisem: „Wszystkiego najlepszego" wykonanym z lukru. Uniosłam na niego wzrok, szeroko się uśmiechając. Pomyślał nawet o tym.

– Masz jakieś świeczki urodzinowe, bo niestety z tego pospiechu o nich zapomniałem? – Od razu podniosłam się z miejsca, podeszłam do szafek i znalazłam w jednej z nich poszukiwany przedmiot.

– Kate kupiła je tydzień temu. – Zagrzechotałam zawartością, a potem odpakowałam dwie żółte dwójki. Wbiłam je w środek ciasta i podpaliłam zapalarką.

Zapatrzyłam się na migoczący płomień, a oczy zaszły mi łzami. Chciałam je już zdmuchnąć, ale znikąd Alex pojawił się przy moim boku. Ukucnął po mojej lewej stronie, zarzucając dłoń na oparcie krzesła. Oderwałam wzrok od tortu, wbijając go w jego twarz. Szukał na niej powodu mojego smutku, widziałam to.

– A co z życzeniem? Musi być życzenie – szepnął pokrzepiająco.

Sama nie wiem, czemu miałam ochotę płakać, ale słysząc jego kojący głos, cały smutek odpłynął. Zastąpiła go wdzięczność i to drugie coś. Ta rzecz, której nie mogę nazwać, bo jeśli to zrobię, to rozsypię się na nowo.

Niebezpieczny Zakład [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz