Rozdział 19

13.8K 841 224
                                    

#niebezpiecznyzakładwatt na twitterze


Alex

– Musicie poprawić ten ostatni skok, bo Luna ciągle zahacza nogą o belkę! – poleciłem, obserwując, jak Macy przymierza się do kolejnej sztuczki. Dziewczyna kiwnęła pewnie głową, poklepała klacz po boku i ruszyła naprzód z nową siłą. Tym razem obie zgrabnie pofrunęły nad płotkiem, idealnie kończąc okrążenie.

Podniosłem się z miejsca i zawiwatowałem, bo resztę skoków dograliśmy już idealnie. Wystarczyło dopracować ostatni trik i mieliśmy duże szanse na wygraną w zbliżającym się konkursie. Poza tym w naszej załodze była Macy, która w takich zawodach brała udział, odkąd skończyła dwanaście lat.

– Myślę, że po przedostatnim skoku nie możesz zwalniać, musisz dodać pary, póki Luna jest skupiona.

– Tak, masz rację. Zdecydowanie lepiej wychodzi jej cały układ, gdy nie robi sobie większych przerw – przyznała, a potem dodała z żalem. – Szkoda, że nie możemy poćwiczyć na zewnątrz.

Wzruszyłem ramionami, bo byłem takiego samego zdania. Ćwiczenia na świeżym powietrzu w idealnym rozstawieniu przeszkód dawały najlepsze wyniki. Niestety od samego ranka padliśmy ofiarą potężnej ulewy, która pokrzyżowała nam plany zwyczajowego treningu. Jednak musiał się on odbyć, bo zawody wypadały w najbliższą sobotę, a zważywszy na to, że był już czwartek, nie mieliśmy za dużo czasu.

– Możesz tu na chwilę zejść? Sprawdziłbyś mi, jak wygląda „M" przy pierwszym skoku.

Wstałem z zamiarem spełnienia jej prośby, ale powstrzymał mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Z automatu zerknąłem na wyświetlacz, bo podczas treningów starałem się jednak skupiać na koniach, ale gdy zobaczyłem imię Kate na wyświetlaczu, postanowiłem odebrać. To mogło być coś naprawdę ważnego.

– Poczekaj, mam telefon. Poćwicz jeszcze raz ten ostatni skok, a ja zaraz wrócę.

– Okej! – odkrzyknęła radośnie, kierując „M" na startową pozycję. Ja natomiast oddaliłem się w przeciwnym kierunku, klikając zieloną słuchawkę.

– No nareszcie! Dodzwonić się do ciebie to jak do prezydenta. – Przewróciłem oczami, zagryzając dolną wargę, by powstrzymać się od uśmiechu.

– Czy my kiedyś zaczniemy rozmowę od zwyczajnego: „Cześć, co tam słychać"?

– Zapewne nie, skoro nasza linia jest tylko od połączeń awaryjnych.

No dobra, musiałem przyznać jej rację. Nie nawykliśmy dzwonić do siebie, by powymieniać się ploteczkami.

– W takim razie co to za nowa awaria?

– Dzisiaj jest trzeci listopada, wiesz, prawda?

– Tak, Kate. Mam kalendarz w telefonie – zażartowałem, ale ona odpowiedziała mi jedynie krótkim westchnięciem.

– Czyli jednak nie wiesz.

– Czego znowu nie wiem?

– Hope ma dzisiaj urodziny.

Zamilkłem, a z mojej twarzy zniknął delikatny uśmiech. Nie powiedziała mi. Mieliśmy do tego tyle okazji, a ona mi nie powiedziała. 

– I co w związku z tym? – zapytałem, ledwo powstrzymując się od prychnięcia. Skoro mi nie powiedziała, to pewnie również nie chciała mnie w ten dzień oglądać.

Niebezpieczny Zakład [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz