Rozdział 13

12.9K 714 299
                                    

#niebezpiecznyzakładwatt na twitterze 


Hope

Jak powinien wyglądać mój poniedziałkowy poranek? Zdecydowanie nie powinno być w nim miejsca na już chyba setne odtwarzanie starego wywiadu Alexa i tej tajemniczej blondynki. Jak się dowiedziałam z tej właśnie rozmowy, nazywała się Macy Morris i od jakiegoś roku była prawą ręką Alexa. Dwójka poznała się na wystawie rasowych koni, ktoś wpływowy ich ze sobą poznał i od tamtej pory razem współpracują.

Macy ujeżdża konie Alexa na specjalnych zawodach, dzięki czemu pozyskują środki na utrzymywanie interesu, a na co dzień pomaga mu w stajniach i opiekuje się resztą koni.

Znalazła się Matka Teresa z Kalkuty.

I może nie oglądałabym w kółko tego głupiego wywiadu, gdyby nie jedna drobnostka, która bardzo mnie zaciekawiła. Został on przeprowadzony w stajniach Alexa, więc można było na nim zobaczyć jego całą hodowlę. W tym jednego konia, którego bardzo dobrze znałam. Mianowicie przez moment pojawiła się na nim Luna, którą spotkałam, gdy Alex zrobił mi niespodziankę i zabrał mnie na konną przejażdżkę.

Dobrze ją pamiętałam, a i ona niezbyt się zmieniła. Z tego, co kojarzyłam, Alex mówił mi, że koń ten należał do małżeństwa mieszkającego po drugiej stronie łąki. Widocznie coś musiało się stać, że przeszła pod opiekę Astora. Nie zdziwił mnie jednak fakt, że ją tam zauważyłam, ale to, jak ją nazwali.

– „M"! „M"! Wyjdź z kadru – zaśmiała się blondynka, a Alex jej zawtórował. Dziewczyna odwróciła na chwilę wzrok od konia i spojrzała prosto w kamerę. – Ma parcie na szkło.

– Tak jak ty – odgryzł się jej brunet. Ona uderzyła go lekko w bok, ale nie przestawała się uśmiechać.

– „M" to dosyć nietypowe imię. Czy to jakiś skrót?

– Och, tak właściwie to klacz ma na imię Luna. „M" to przezwisko, można powiedzieć, że skrót. – Alex trochę się speszył, zerkając na Macy. Ona szybko to wychwyciła i przejęła stery rozmowy.

– Skrót od imienia?

– Od nazwiska – odrzekła szybko, puszczając tajemnicze oczko.

– To piękne wyróżnienie, pani Morris. – Dało się słyszeć głos reportera zza kamery.

– Tak, naprawdę piękne.

Tutaj wywiad się ucinał, ale przez to, że go zapętliłam, zaczął odtwarzać się od nowa. Wcisnęłam pauzę i odsunęłam laptop sprawnym ruchem, odpychając się od kontuaru. Miałam dość wszystkiego. Tego dnia, tego tygodnia, miesiąca i stulecia.

Nie powinnam być zazdrosna o to, że nazwał tego konia na jej cześć, ale byłam. Trudno. To ja oglądałam z nim tę klacz i gdzieś w głębi duszy ją wtedy pokochałam, a on kupił ją i nadał imię na pamiątkę innej dziewczyny. Przecież ona była jeszcze młodsza niż ja. Teraz miała dziewiętnaście lat, rok temu zaledwie osiemnaście!

Widocznie Alexander Astor miał swój typ, a były nim młode i przepiękne blondynki. Dla mnie zrobił ustępstwo, choć patrząc na to, jak szybko się pocieszył, byłam błędem w jego karierze.

Coś ubodło mnie jeszcze bardziej. Po co toczył ze mną tę idiotyczną grę, skoro w domu czekała na niego inna kobieta? Czy to w ogóle było zdrowe albo chociaż moralne? Zapomniałam, że gdy poznałam Alexa, ten mężczyzna poprosił mnie o udawanie jego dziewczyny, zanim zdążył zdobyć moje imię. Skoro wtedy nie dbał o konwenanse, to teraz zapewne również nie zamierzał.

Niebezpieczny Zakład [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz