Rozdział 6

7.5K 354 178
                                    

Czwarte wspomnienie.

Niee! P..proszę! Puść mnie!

Krzyk Lilly, który rozbrzmiał po całym pomieszczeniu, natychmiast został stłumiony. Silna, szorstka dłoń zakryła jej usta. Palce jej oprawcy boleśnie wbijały się w jej gardło. Przyciśnięta do ściany, modliła się o ratunek.

— Stul pysk! Tu i tak nikt cię nie usłyszy. Zachowaj siły na potem.

Szyderczy śmiech rozbrzmiał echem w jej głowie. Napastnik napierał na nią całym ciałem, a ona choć starała się obronić, nie miała na to dostatecznie dużo siły. Szarpała się, wiła, ale każdy jej wysiłek spełzał na niczym.

Za drzwiami łazienki, w salonie, panowała właśnie kolejna impreza. Michael zaprosił do domu nowych kolegów z pracy. Po północy, postanowił pojechać do sklepu, aby zakupić więcej alkoholu. Zostawił ją samą. Lilly bała się zostawać w towarzystwie jego znajomych. Pijani, bywali nieobliczalni i zdolni do wszystkiego. Jednak nie protestowała. Sprzeciw nie wchodził w grę. Wiedziała, że i tak nic tym nie uzyska, a tylko dołoży sobie kłopotów. Nie chciała prowokować partnera. Dużo bardziej niż ich, bała się jego. Ci wszyscy ludzie, za parę godzin stąd sobie pójdą, a ona... znów zostanie sama z Michaelem. To o tym musiała myśleć. Musiała zapewnić sobie choćby względne bezpieczeństwo.

Nie spodziewała się, że gdy tylko mężczyzna wyjdzie z domu, jeden z jego kumpli zacznie się do niej dobierać. Starała się zachować zimną krew, ale strach przybierał na sile. Oprawca wykorzystał moment, w którym weszła do łazienki i wtargnął do niej siłą. Od razu ją zaatakował. Krzyczała, płakała, prosiła go o opamiętanie, próbując przemówić mu do rozsądku, ale mężczyzna był nieugięty. Miał zamiar się dobrze zabawić i nie zamierzał rezygnować z okazji, jaka mu się przydarzyła.

Lilly czuła, że zaczęło brakować jej oddechu. Robiło się jej coraz ciemniej przed oczyma. Silny zapach perfum napastnika wdzierał się siłą do jej podświadomości i powodował mdłości na jej żołądku. Wszystkie jej wnętrzności związały się w supeł.

Mężczyzna przejechał językiem po jej szyi. Przymknęła oczy i zacisnęła z całej siły usta. Chciała zniknąć. Nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć. Ostatkiem sił, wyciągnęła dłoń w kierunku umywalki. Liczyła, że uda jej się dosięgnąć jakikolwiek przedmiot, który pozwoli jej się obronić. Jednak na próżno. Napastnik zacisnął dłoń na jej krtani i przygwoździł ją mocniej do ściany.

— Nie kombinuj nic szmato! I tak nic ci to nie da!

Łkała głośno i wołała o pomoc, ale nikt jej nie słyszał. A może nie chciał słyszeć?

Stłumiony szloch wydobył się z jej gardła, gdy szorstka dłoń mężczyzny wtargnęła pod jej bluzkę. Zemdliło ją. Nie miała już sił walczyć. Jedyne, co jej pozostało, to próba odcięcia się. Skupienie myśli na czymś innym. Odrealnienie.

Zatrzęsła się, gdy drzwi od łazienki otworzyły się z hukiem. Przez zamazany od łez obraz, dostrzegła Michaela.

A jednak, los się nad nią ulitował. Obroni ją. Po raz pierwszy od dawna, zapewni jej bezpieczeństwo.

— Co tu się odpierdala?! — wrzasnął na całe gardło.

Napastnik w jednej chwili odskoczył od niej. Cała dygocząc, próbowała złapać oddech. Przyłożyła drżącą dłoń do obolałej od uścisku mężczyzny krtani. Zapłakana, od razu wycofała się w głąb łazienki.

— Pytam się, co tu się odpierdala? — zagrzmiał ponownie Michael.

Jej oprawca, jak gdyby nigdy nic, poprawił koszulę i przelotem na nią spojrzał.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz