Położyłam kuzyna spać nie ukrywam że przed zaśnięciem dostałam mnóstwo pytań o szatyna musiałam wymyśleć sensowne odpowiedzi.
Posiedziałam jeszcze chwilkę u Tomása miał bardzo wygodny fotel z którego nie chciałam wychodzić.Gdy ruszyłam w stronę pokoju usłyszałam pisk opon po czym gwałtowne uderzenie.Szybko wybiegłam przed dom to co tam zobaczyłam sparaliżowało wszystkie moje kończyny.
Ujrzałam czarnego mercedesa którym jeździł mój tata.W tym przypadku był cały rozbity.
Spoglądałam na samochód nie wiedząc co zrobić.Z zawahaniem podbiegłam do kierowcy.Otworzyłam drzwi od auta i zobaczyłam w nim nie przytomnego rodzica.
Pojedyncze łzy zaczęły mi spadać po policzkach.Wyjęłam z tylnej kieszeni telefon i zadzwoniłam po pogotowie.
Z niecierpliwością czekałam na karetkę.Czułam stres zmęczenie i smutek w jednym.
Nie mogę stracić też taty.Usiadłam na krawężniku cała zapłakana gdy ktoś do mnie podszedł.Zignorowałam osobę kiedy ta usiadła obok mnie.
— Ale przykre stracisz i tatę.—oznajmiła Raye patrząc na mnie złośliwym wzrokiem.
— Idź z tąd.—powiedziałam pociągając nosem patrząc na rozbity samochód.
— Nigdzie się nie wybieram ale twój tata raczej tak.—odpowiedziała śmiejąc się.Usłyszałam dźwięk karetki i szybko wstałam podchodząc do niej.Widziałam jak lekarze biegną jak najszybciej w stronę ojca z sprzętem na ramieniu.Wiedziałam że wtedy czas jest najważniejszy.
Patrzyłam ostatkami sił jak reanimują tatę słyszałam tylko co chwila „1, 2, 3 odsunąć się".Gdy jeden z lekarzy szedł w moją stronę czułam jak moje życie po części już się kończy.Już wiedziałam co się zaraz stanie.
Przed sobą widziałam lekarkę w pomarańczowym ubiorze lekko westchnęła a ja kiwałam głową przecząco płacząc do tego.To nie mogło się tak skończyć.
— Nie proszę nic nie mówić.—oznajmiłam szlochając i patrząc na swoje buty.
— Tak mi przykro.—powiedziała trzymając moje ramie a ja ją przytuliłam.
— Co teraz ze mną będzie?—zadałam pytanie podnosząc głowę.
— Nie mam pojęcia skarbie.—powiedziała lekarka głaszcząc mnie po głowie.Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła własnej osi.Obok mnie spał Tomás a ja siedziałam na jego fotelu.Dotknęłam swojego czoła które było spocone tak samo jak ręce.Ledwo co oddychałam patrząc na otwarte drzwi od pokoju.
Kiedy się trochę uspokoiłam wstałam z fotela kierując się ze strachem do łazienki.Otworzyłam kran i przemyłam swoją spoconą twarz.Patrzyłam w lustro przyglądając się sobie.Zastanawiało mnie co ta Raye robiła w moim śnie.
Moje myślenia przerwało otwieranie drzwi do łazienki.Spojrzałam na szatyna opierając się o zlew żeby nie stracić równowagi.
Wytarłam swoją twarz ręcznikiem i spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem.Patrzyłam tylko jak chłopak do mnie podchodzi i łapię za talię.
— Coś się stało śliczna?—zapytał patrząc na mnie poważnie.
— Miałam po prostu zły sen.—oznajmiłam wymijając szatyna i kierując się w stronę wyjścia.
— Czemu uciekasz?— zadał pytanie co sprawiło że się zatrzymałam.
— Nie uciekam.—powiedziałam uśmiechając się po czym wyszłam z łazienki.Słyszałam jego kroki za sobą i postanowiłam się zatrzymać.Co sprawiło ze szatyn siedzący na telefonie na mnie wpadł.
— Uważaj jak chodzisz.—powiedziałam patrząc na chłopaka udając zirytowanie a ten się tylko uśmiechnął.
— Bardzo przepraszam.—oznajmił kładąc swoje ręce na mojej tali po czym się przybliżył.
No to kurwa masz.
— Chodź wynagrodzę ci to.—dodał ciągnąc mnie do pokoju.
— Tylko spróbuj kretynie.—warknęłam na szatyna gdy zamknął drzwi.

CZYTASZ
Be by my side forever | Pablo Gavi |
Teen Fiction„To tylko wakacje u wujka spędzę czas z Melanią i Pedri'm będzie cudownie" „Dlaczego dałam mu namieszać sobie w głowie nie potrafię bez niego żyć"