18

2.5K 96 55
                                    

Siedziałam na ławce w parku czekając na przyjaciółkę z którą byłam tu umówiona.Byłam już zniecierpliwiona ponieważ czekałam na nią dwa kwadranse.Zawsze się spóźnia normalka
ale nigdy tak długo.Napisałam jej już z 15 wiadomości ale ani jednej nie odczytała.Powoli traciłam nadzieje że kiedy kolwiek tu przyjdzie.Po chwili mój telefon zawibrował.

Mely💓
Przepraszam misia nie mogę przyjść
Ale załatwiłam ci kogoś innego:)

Super wystawiła mnie.Taka właśnie jesteś Mely.

Dziewczyna miała załatwić mi kogoś innego ale ja nie chciałam innej dziewczyny czy chłopaka.Wstając z ławki ruszyłam powoli w stronę domu.

—Gdzie idziesz byliśmy umówieni.—odezwał się męski głos za mną.

Z ciekawości odwróciłam się i to co ujrzałam sprawiło uśmiech na mej twarzy.

—Kylian!—krzyknęłam w stronę ciemno skórego podbiegając do niego.
—Dawno się nie widzieliśmy.—oznajmił przytulając mnie co odwzajemniłam.
—Co tutaj robisz?—zapytałam patrząc na niego z niedowierzaniem.
—Przyleciałem na pogrzeb twojej mamy jednak nie zdarzyłem.—oznajmił drapiąc się po karku na co zesmutniałam.
—Nic nie szkodzi dobrze że teraz jesteś ta mała małpa mnie wystawiła.—powiedziałam do chłopaka wymachując przy tym rękami.
—Ale za to jestem ja.—odpowiedział uśmiechając się w moją stronę.

Uznaliśmy z chłopakiem ze pójdziemy do starbucksa.Kiedy weszliśmy do środka i zamówiliśmy kawę.

—Kiedy tu przyleciałeś?—zadałam pytanie popijając kawę.
—Dwie godziny temu.—oznajmił patrząc na mnie.
—Wynająłeś hotel?—zapytałam patrząc na chłopaka.
—Zatrzymałem się u kolegi.—odpowiedział po czym wziął łyka kawy.
—U kogo?—zadałam pytanie przyglądając mu się uważnie.
—Kojarzysz Pedri'ego Gonzáleza?—spytał szczerząc swoje zęby.
Oczywiście kurwa że znam.
—Tak kumpluję się z nim.—oznajmiłam fałszywie się uśmiechając.
—Coś nie tak?—zapytał przyglądając mi się.
—Nie wszystko w porządku.—powiedziałam łapiąc za telefon po czym napisałam do Gonzáleza.

Bell💓
Kiedy miałeś mi powiedzieć że
Kylian śpi u ciebie?

Pedri💗
Dzisiaj miałem zadzwonić.

Ta miałeś González miałeś.

Po spędzeniu czasu z chłopakiem ruszyłam w stronę domu Melani.Bez zastanowienia zapukałam w drzwi.Po chwili czekania otworzyła mi drzwi cała zdyszana.

—Izabel!-krzyknęła wystraszona patrząc w swoją lewą stronę.
—Czemu się tak zachowujesz?—zapytałam rozglądając się po domu.
—Nie nic.—powiedziała patrząc na mnie.
—Mogę wejść?—zadałam pytanie pokazując palcem na środek domu.
—Tak wejdź!—wykrzyczała wpuszczając mnie do środka.
—Zachowujesz się dziwnie.—oznajmiłam rozglądając się gdy zobaczyłam wystającą nogę zza blatu.
—Wydaje ci się.—powiedziała siadając na kanapie.—Siadaj.—dodała klepiąc na wolne miejsce obok.
—Napije się wody.—rzuciłam kierując się do blatu.Za sobą słyszałam jak dziewczyna przejmują gule.

Po nalaniu wody zbliżyłam się do osoby która schowała się za blatem.To co zobaczyłam zaskoczyło mnie.

—O Torre.—oznajmiłam patrząc na niego po czym na dziewczynę.
—Bell ja przepraszam.—powiedziała z żalem podchodząc do mnie po czym mnie przytuliła.
—Za co?—zapytałam udając że nic się nie stało.—Czy ty z nim?—zadałam pytanie patrząc na nią.
—Przepraszam.—powiedziała a do jej oczu napłynęły łzy.
Pieprzyła się z moim byłym.

Be by my side forever | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz