Rozdział 4

7.1K 337 194
                                    

Trzecie wspomnienie.

— Michael! B..błagam... W..wypuść mnie! — ledwo słyszalny szloch wydobywał się z ust Lilly.

Z krwawiącą, rozciętą wargą, siedziała na podłodze i drapała w drzwi. Prawie dławiła się własnymi łzami. Dźwięki muzyki i głośnych śmiechów, które dochodziły z salonu, dudniły teraz echem w jej głowie.

— Proszę... Tak bardzo cię proszę... — mówiła, choć nie była pewna, czy ktokolwiek ją słyszy — Coś jest nie tak... Okropnie mnie boli... Czuję... że coś się stało... J..ja... tego nie przeżyję...

— Rycz tam kurwa! — usłyszała nagle za drzwiami szyderczy głos Michaela — Nauczysz się właściwie zachowywać przy moich kumplach. Nie dość, że ubrałaś się, jak kurwa, to jeszcze herbaty nie potrafiłaś donieść do stołu! Sami widzicie, kogo sobie wybrałem! Dwie lewe ręce. Jebana nieudacznica!

Cała się trzęsła. Ze strachu i bólu, nie była nawet w stanie nabrać jednego swobodnego oddechu. Słowa mężczyzny były, jak sztylety wbijane prosto w jej serce. Tylko on był w stanie sprawić, że czuła się nikim. Pragnęła zniknąć i nic już więcej nie czuć.

— Może myślała, że jak się tak ubierze, to któryś z was na nią poleci i wydyma ją w kiblu. Ostrego rżnięcia jej się zachciało, a nawet w tym jest do niczego! Gwarantuję, że nikt z was nie chciałby jej tknąć nawet kijem. Całe szczęście, że są dziwki, bo przy niej w życiu, bym się porządnie nie zabawił.

Płakała, ale łzy nie dawały jej ukojenia. Wręcz przeciwnie, paliły jej skórę tak mocno, że miała wrażenie, iż za chwilę wypalą w niej dziurę. Miała ochotę krzyknąć na całe gardło, ale brakowało jej sił. Była zbyt wyczerpana i obolała.

Nie spodziewała się, że tak potoczy się dzisiejszy wieczór. Michael przyprowadził do domu kolegów. Nie poinformował jej wcześniej, że będą mieć gości. Przestraszona, od razu wyszła z sypialni i zaczęła przygotowywać dla wszystkich kolację. Nauczona długoletnim doświadczeniem, wiedziała już, iż podczas takich spotkań musiała uważać na każdy swój ruch. Mężczyzna zawsze bacznie ją obserwował. Gdy coś mu nie odpowiadało, stawał się bardzo agresywny. Alkohol robił z niego jeszcze większego potwora niż był. Lubił pokazywać przy swoich kumplach, że ma nad nią władzę. To dawało mu satysfakcję. Uwielbiał mieć ją w garści i patrzeć na jej błagalny wzrok. Często powtarzał, że wyglądała wtedy, jak skomlący kundel. Nigdy nie wiedziała, jak zachowa się w towarzystwie. Jego znajomi wcale nie byli lepsi. Każdy z nich miał wiele za uszami. Kobiety traktowali, jak śmieci, bądź trofea, którymi mogli się pochwalić. W takich sytuacjach, jak dzisiaj, wszystko mogło więc stać się punktem zapalnym do przemocy.

Po północy, Michael był już nieźle wstawiony. Lilly uwijała się w kuchni, by należycie wszystkich obsłużyć. Bała się, że mężczyzna w każdej chwili może wybuchnąć, dlatego starała się schodzić mu z drogi i niczym go „nie prowokować". Kiedy wyciągała akurat kurczaka z piekarnika, Michael niespodziewanie zaczął krążyć wokół niej, jak dziki zwierz wokół swej ofiary. Wytykał jej najdrobniejsze „błędy", lecz Lilly ze strachu, znosiła wszystko z pokorą. Nagle, kompletnie mu odbiło. Niespodziewanie zaczął wrzeszczeć przy wszystkich, że „wygląda, jak dziwka". Nie rozumiała, co miał na myśli. Zawsze dbała o to, by jej ciało przy innych ludziach było w pełni zakryte. Robiła to nie tylko z obawy przed jego reakcją, ale również dlatego, że nie chciała, by ktokolwiek oglądał jej siniaki i rany. Nawet podczas upałów, zakrywała się prawie od stóp do głów.

Dziś, tak jak zwykle, miała na sobie długi sweter, który sięgał jej prawie do kolan i leginsy. To właśnie one stały się przyczyną niekontrolowanego wybuchu agresji u mężczyzny. Szukał możliwości zaczepki i szybko ją znalazł. Przerażona, próbowała załagodzić sytuację. Milczała i z pełnym skupieniem, podawała do stołu przyrządzone dania. Niestety ręce z nerwów trzęsły się jej tak mocno, że w końcu, mimo ogromnych starań, jedna ze szklanek nieznacznie wymsknęła się jej z dłoni. Kilka łyków gorącej herbaty wylało się na dywan. Michael oszalał. Wpadł w prawdziwą furię. Zaciągnął ją do sypialni i brutalnie pobił. Uderzał na oślep, zupełnie nie kontrolując swoich ciosów. Zazwyczaj, robił to bardzo umiejętnie. Chciał zadać jej ból, ale nie zamierzał realnie zagrozić jej życiu. Był psychopatą, ale był też przy tym bardzo sprytny. Nie zamierzał w tak banalny sposób utracić z rąk swej ofiary. Musiała żyć, by mógł dalej się nad nią pastwić. Lilly była gwarantem jego dobrej zabawy na lata.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz