Dziękuję za 19k miśki jestem tak z nas bardzo dumna na prawdę nie myślałam kiedyś że będę pisać książki a teraz właśnie zaczynam już 17 rozdział!!
Jesteście przemocni💓
__________________________________
Obudziłam się leżąc na podłodze nie wiedziałam co się stało.Kiedy chciałam spojrzeć na sufit zobaczyłam mnóstwo ludzi patrzących na mnie.
No tak przecież zemdlałam.—Bell wszystko okej?—zapytał González.
—Nie Pedri nic nie jest okej.—powiedziałam do bruneta a on mnie przytulił.—Zemdlałam na pogrzebie mamy gorzej już być nie mogło.—dodałam odwzajemniają uścisk.Wstałam czując wzrok wszystkich na mnie.Zwinnym krokiem ruszyłam do ławki a za mną González.Nie patrząc do jakiej ławki usiadłam rozejrzałam się.
—O super.—oznajmiłam wzdychając.—Siema Gavira.—dodałam po chwili na co ten tylko się uśmiechnął.
Przesiadam że jeszcze raz się tak uśmiechnie, to straci zęby.—Jak się czujesz?—zapytał patrząc na mnie poważnie.
A jak mam się do chuja czuć Gavira.
—Dobrze.—odpowiedziałam krótko po czym odwróciłam się w stronę Pedri'ego a on się tylko uśmiechnął.Spoglądałam na mamę gdy ksiądz prowadził msze.Nie uroniłam żadnej łezki.Czułam się bezsilna.Patrzyłam na swoje splecione ręce, co chwilę czułam jak chłopaki na mnie spoglądają jednak ignorowałam to.
Kiedy każdy zaczął klękać, przez hałas który nastał wybiłam się z patrzenia w swoje ręce i spojrzałam na klęczących już chłopaków.
—Uklęknij Bell.—powiedział szatyn a ja poczułam się jeszcze dziwniej jednak żebym nie wyglądała na skończoną kretynkę uklękłam.
Nazwał mnie Bell.
—Wszystko okej?—zapytał jeden z chłopców gdy patrzyłam w podłogę.
—Tak, tak wszystko w porządku.—odpowiedziałam podnosząc przy tym głowę.Do końca mszy spoglądałam to na swoje splecione ręce albo na białe air forcy.Gdy msza się skończyła można było podejść do mamy pożegnać się z nią już ten ostatni raz.Bez zawahania wstałam z ławki kierując się do kobiety.
Położyłam swe ręce na rękach mamy które były owinięte białym różańcem.Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.Spojrzałam na martwą kobietę.
—Cześć mamo.—zaczęłam uśmiechając się lekko w jej stronę z myślą ze to odwzajemni jak zawsze.—Będę za tobą bardzo tęsknić, moje życie teraz będzie takie puste.Jednak wiem ze ty zawsze będziesz stała obok mnie mimo ze nie będę cie widzieć.Byłaś i jesteś cudowną mamą jaką mogłam sobie zażyczyć.—kontynuowałam pociągając nosem żeby nie uronić łezki jednak to było bez sensu ponieważ chwilę po tym spadły mi ich tysiące.—Byłaś przy mnie kiedy tego potrzebowałam teraz twoje miejsce zajmie raczej González.—oznajmiłam po czym parsknęłam lekko śmiechem.—Cieszę się że go poznałaś to na prawdę miły facet.—powiedziałam kiwając głową.—Gavira mniej ale myślę że kiedyś to się zmieni i kto wie może kiedyś będziesz jego teściową.—oznajmiłam patrząc na kobietę z uśmiechem na twarzy.—Chce ci coś dać.—powiedziałam wyjmując swój naszyjnik z naszym wspólnym zdjęciem gdy spędzaliśmy babski dzień.—Trzymaj go i nigdy nie puszczaj.—rzuciłam lekko chichocząc po czym ubrałam jej naszyjnik.—Pilnuj go jak oczka w głowie mamusiu.—oznajmiłam całując ją w policzek po czym odeszłam z płaczem.
Spojrzałam zapłakana na Gonzáleza który stał tuż za mną i wszystko słyszał uśmiechnęłam się lekko do niego co odwzajemnił.Zauważyłam w jego oczach łzy, gdy oddaliłam się nadal na niego spoglądając łza spadła mu po policzku.
Teraz on pożegna swoją drugą mamę.Wyszłam z kościoła i ustalam przy barierkach czekając na Gonzáleza który miał z nami jechać.Widziałam jak szatyn kieruje się w moją stronę.Bez zawahania od razu mnie przytulił a ja to odwzajemniłam.

CZYTASZ
Be by my side forever | Pablo Gavi |
Teen Fiction„To tylko wakacje u wujka spędzę czas z Melanią i Pedri'm będzie cudownie" „Dlaczego dałam mu namieszać sobie w głowie nie potrafię bez niego żyć"