Rozdział 18

1.2K 100 1
                                    

- Musimy próbować, w końcu mi się uda.
- Nie. Mam dość krzywdzenia Cię.
- Przecież nic mi nie jest.
- Jest, niedługo się przekonasz.
- Eh. Dobra ostatni raz.
- Dobrze.
Podszedł do mnie i zaczął dusić, gdy mu się wyrwałam rzucił we mnie nożem który mnie drasnął. Zaczęłam uciekać wtedy on poraził mnie delikatnie prądem. Upadłam na ziemię.
- Znowu miałeś rację- powiedziałam.
- Wiem.
Podbiegł do mnie i widząc że nie dam rady się podnieść, wziął na ręce i zaniusł do domu.
- Znowu przesadziliście- powiedział Jece gdy Ryle położył mnie na kanapie.
- Sama tego chciałam.
- Musimy sobie zrobić przerwę, istnieje możliwość że nie możesz tego zrobić bo jesteś za bardzo przemęczona.
- Przecież ja nic tylko odpoczywam.
- Widocznie nasze próby są zbyt męczące dla twojego organizmu.
- Znowu nie będę mogła nic robić oprucz leżenia?
- Tylko przez jakiś czas.
- Eh.
- Później spróbujemy czegoś innego, to nie przynosi żadnych efektów.
- Świetnie.
- Co chcesz teraz robić ?-spytał Jece.
- Nie wiem, coś innego niż oglądanie telewizji.
- Zagrajmy w karty- zaproponował Jece.
- W czym tkwi haczyk?
Uśmiechnął się głupio.
- Powiedz.
Teraz Ryle się zaśmiał.
- Nie zgodisz się.
- Skąd możecie wiedzieć.
- Zgodzisz się zagrać w rozbieranego pokera ?
- Nie umiem grać w pokera.
- Nauczymy cię.
Nie byłam przekonana ale przytaknęłam, Jece ucieszył się i wybiegł, po chwili wrócił z talią kart. Ja podniosłam się do pozycji siedzącej i czekałam co dalej.
- Ok, a więc...
I zaczął tłumaczyć mi o co chodzi w tej grze, starałam się zrozumieć jak najwięcej. - Rozumiesz? -spytał gdy skończył mówić.
- Powiecmy. Okaże się w grze.
Trochę bałam się Jece bo z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Rozdał karty i zaczęliśmy grać. Podczas gry szło mi całkiem nieźle. Wiedziałam że obaj porozumiewają się ze sobą w myślach, bo co jakiś czas uśmiechali się do siebie. Po jakiś czasie zaczęłam wątpić że mogę wygrać.
- Mam szansę wygrać? -spytałam.
- Nie.
W tej chwili Ryle położył kartę która oświadczyła moją przegraną.
- Miałam w ogóle jakieś szanse?
- Nie.
- No cóż bywa. Co mam zdjąć?
- Bluzkę.
Posłusznie ją zdjęłam krzywiąc się przy tym, chłopaki słysząc mój syk bólu podeszli do mnie.
- Zapomniałem, przepraszam.
- Nic się nie stało. Ja chyba pójdę się już położyć.
Powoli wstałam i zaczęłam iść w kierunku sypialni, na wszelki wypadek podpierałam sie przy tym ściany. Chłopaki chcieli mi pomóc.
- Dam sobie radę sama.
Doszłam do pokoju pod czujnym wzrokiem chłopaków.
- Zaraz wracam.
Powiedziałam i skierowaliśmy się do łazienki. Po wyjściu tak jak się spodziewałam zastałam obu opartych o ścianę na przeciwko drzwi. Powoli ruszyłam do sypialni.
- Nie wiem jak wam ale mu jest strasznie gorąco i jestem strasznie zmęczona.
Nie odpowiedzieli, Jece szybko poszedł otworzyć okno, a Ryle pomógł mi się położyć i zdjął mi spodnie.
- Lepiej? -spytali jednocześnie.
- Troszkę.
Jece wpadł na pomysł i szybko wybiegł z pokoju, słyszałam jak czegoś szuka na dole.
- Po co on poszedł?
- Nie wiem, możliwe że po wiatrak.
Wzruszyłam ramionami, Ryle miał rację. Jece wrócił do pokoju z wiatrakiem, mało się przy tym nie przewracając. Postawił go przede mną i włączył.
- Od razu lepiej- powiedziałam.
Obaj pomogli mi się wygodnie położyć i ustawili wiatrak tak aby wiał prosto na mnie.
- Dzisiaj nie będziemy z tobą spali, musisz mieć dużo miejsca i nic nie może cię ogrzewać.
- Dobrze ale na razie nie wychodźcie, dopóki nie zasnę.
- Dobrze.
Usiedli po oby stronach łóżka, tego było mi trzeba. Chłodu i świadomości że są gdzieś w pobliżu. Spokojnie odpłynęłam w krainę snów.

Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz