10

2.4K 87 45
                                    

Czekaliśmy zniecierpliwieni na informacje od lekarza.Operacja trwała 6 godzin coraz bardziej martwiłam się o mamę.

Patrzyłam zmęczonym wzrokiem na żółtą ścianę szpitala nie wiedziałam co się dzieje z moją mamą.Tak bardzo chciałam ją zobaczyć.

Dlaczego to tak długo trwa do kurwy nędzy.

Spoglądałam w ścianę jak zabita.Jednak mój wzrok opanował idący w naszą stronę mężczyzna w niebieskim ubiorze.

Wziął mojego tatę na bok, bardzo długo z nim rozmawiał tak się boję w końcu zaraz dowiem się czy operacja się udała czy jednak lekarze nic nie zrobili pożytecznego.

Ścisnęłam mocno ramię szatyna gdy tata zbliżał się do nas z wiadomością.Patrzyłam raz na tatę a raz na podłogę.Kiedy w końcu podszedł usiadł obok mnie i pogładził po plecach.Już wiedziałam co to oznacza.
Zmarła.

Z moich oczu zaczęła wypływać ciecz.Nie byłam w stanie jej zatrzymać wiedziałam już ze to koniec.
Już nigdy jej nie zobaczę.

—Izabel.-zaczął mój tata patrząc na mnie, a ja nie byłam w stanie na niego spojrzeć.
—Mama żyje.-oznajmił a ja odskoczyłam od krzesła.
—To cudownie.-powiedziałam przytulając tatę.

Byłam taka szczęśliwa ale tata jednak nie do końca.

—Czemu się nie cieszysz?-zapytałam patrząc na mężczyznę.
—Zabierają ją do innego szpitala.-odpowiedział patrząc się w podłogę.-Do innego kraju, nie będziemy mogli się z nią kontaktować.-dodał a ja widziałam jak ujawnia łzę.
—Tato najważniejsze że żyje.-poinformowałam tatę.

Nie rozumiem skoro mama żyję to po co tata płacze.

—Dobra chodźcie do domu nic tu po nas.-oznajmił wujek wstając i kierując się w stronę wyjścia.
—Wujek a co z Gavirą?-zapytałam szepcząc do niego.
—Gavi idziesz?-spytał wujek patrząc na niego.
-Ja mam samolot.-oznajmił wstając po czym uśmiechnął się do mnie wszyscy spojrzeliśmy na niego zszokowani.
Przyjechał tu tylko żeby być przy mnie w tej trudnej sytuacji.

Szatyn nic nie powiedział tylko odszedł w stronę wyjścia.Patrzyłam jak odchodzi, w pewnej chwili poczułam jak ktoś łapie moje ramię.

—Ty pobiegniesz czy ja mam to zrobić?-zapytał wujek śmiejąc się do mnie.

Zaczęłam biec w stronę bruneta jednak ten gdzieś zniknął.Rozejrzałam się po okolicy ale ślad po nim zaginął.

Smutna wróciłam do taty i wujka.Wzięłam z ramienia taty swoją torebkę i nałożyłam ją na swoje.

—Chodźmy już do domu.-powiedziałam zrezygnowana.
—Książę ci uciekł?-zapytał tata śmiejąc się na co spiorunowałam go wzrokiem.

Nie mam pojęcia dlaczego było mi przez to przykro.Przez całą godzinę zastanawiałam się czemu tak postąpił.

Moje rozmyślania przerwał krzyk mego ojca.Wystraszona spojrzałam na niego jednak ten narzekał na jakaś panią w aucie przed nim.

—Tato uspokój się.-oznajmiłam do ojca.
—Przepraszam trochę mnie poniosło.-powiedział puszczając kierownicę.
—Rodrigo złap tą kierownice.-wykrzyknął wujek kiedy zauważył że zjeżdżamy na chodnik.
—Tato wszystko okej jesteś jakiś nieobecny?-zapytałam patrząc na niego w lusterku.

Nie będę ukrywać bardzo się wtedy bałam myślałam że to będą moje ostatnie minuty życia, ponieważ tata wjedzie w drzewo albo w inny samochód.

Be by my side forever | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz