9

2.4K 87 24
                                    

Wylądowaliśmy po 4 godzinnym szybowaniu ku chmurom.Bardzo się bałam i stresowałam.Wysiedliśmy z samolotu wraz z wujkiem.Ruszyliśmy w stronę budynku odebrać nasze walizki.Jednak musiała być komplikacja, walizka wujka gdzieś się zagubiła.Odebrałam swoją i wyszłam przed budynek gdzie czekał tata.

Rozglądałam się stojąc przy stojakach na rowery.Gdy w końcu znalazłam tatę podbiegłam do niego zaciskając go w swoim uścisku.

-Tato chce do mamy.-oznajmiłam z płaczem.
-Jasne a gdzie wujek?-zapytał rozglądając się wzrokiem za starszym mężczyzną.
-Zawieruszyła mu się walizka i próbuje ją odzyskać.-odpowiedziałam tacie wyrywając się z jego uścisku.

Tata zadzwonił do wujka i ten wytłumaczył mu całą sytuację.Wujek powiedział że mamy jechać bez niego a on potem dojedzie.Jak powiedział tak zrobiliśmy.

Schowałam walizkę do bagażnika i wsiadłam do samochodu.Tata chciał na początku odstawić walizkę do domu jednak ja się uparłam i pojechaliśmy od razu do szpitala.Obok szpitala była kwiaciarnia w której kupiłam mamie jej ulubione kwiaty które miała wszędzie.

Weszliśmy do szpitala.Tata mnie zaprowadził do mamy.Kiedy stałam tuż przed drzwiami ręce i nogi zaczęły mi się trząść.Nie byłam pewna czy byłam gotowa tam wejść.Jednak tata nawet na mnie nie spojrzał i wszedł pierwszy.

-Zagnij kto tutaj przyleciał do ciebie.-powiedział tata kierując się w stronę łóżka mamy.
-Cześć mamuś.-oznajmiłam wchodząc z kwiatami w ręku do sali w której leżała mama.

Muszę przyznać iż bardzo nie lubiłam szpitali.Moi dziadkowie właśnie tu zmarli w tym samym szpitalu.Od tamtego momentu zawsze szpitalne łóżko nazywałam łożem śmieci i nigdy tego nie zmienię.Już nie będę wspominać ile razy ja tu leżałam z powodu problemów zdrowotnych.

-Izabel tak się o ciebie martwiłam.-oznajmiła brunetka na co tylko się zaśmiałam i podeszłam ją przytulić.
-Nie potrzebnie aż tak nie ufacie wujkowi?-zapytałam patrząc to na tatę a to na mamę.
-Jak będziesz miała swoje dzieci to zrozumiesz.-powiedział tata gładząc mnie po plecach.

-Jak się czujesz mamo?-skierowałam pytanie ku mamie a ta się trochę spięła.
-Mam dziś operacje.-oznajmiła smutnym głosem a ja wstrzymywałam łzy które miały zaraz spłynąć po moim policzku.-Bardzo poważną operację.-dodała po chwili widziałam jak pojedyncza łezka spłynęła jej po policzku.-Której mogę nie przeżyć więc..-nie przestała mówić.

-Mamo stop spokojnie.-pocieszałam mamę lecz sama nie umiałam opanować swojego płaczu.-Napewno się uda uratują twoje życie rozumiesz.-dodałam po chwili pociągając nosem.-Jesteś silną nie zależną kobietą która wytrwa wszystko nawet tą jebaną operację.-powiedziałam łapiąc ją za ręce.Czułam jaka była osłabiona ledwo co oplotła moje ręce.

-Wiem córciu.-odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
-To dlaczego muszę to mówić mamuś?-zapytałam czując jak moje łzy powoli się ujawniają.
-Kochanie nie martw się o mnie będzie dobrze.-odpowiedziała z trudem gładząc mnie po rękach.
-O której masz tą operację?-spytałam brunetki.
-O 20:00.-oznajmiła przełykając gule.

Podniosłam telefon i spojrzałam na godzinę była dopiero 14:00 więc na spokojnie mogłam spędzić z nią jeszcze trochę czasu przed operacją.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jak nigdy dotąd gdy ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę!-krzyknęła osłabionym głosem mama.

Wszyscy w trójkę obserwowaliśmy drzwi które się powoli otwierały.To co w nich zobaczyłam właściwie kogo tam zobaczyłam.Wybudziło we mnie zdziwienie przerażenie i szczęście na raz.

Co on kurwa tu robi?Jakim cudem tu się dostał.Po co tu przeleciał?

Szybko wstałam i poszłam go przytulić.

-Co tu robisz?-zapytałam po cichu do szatyna.
-Przyszłem poznać twoją mamę.-oznjamił wchodząc do środka.-Dzień dobry jestem Pablo Gavira.-przywitał się z moją mamą i tatą.
-To ten Gavi o którym mi mówiłaś?-zapytal tata patrząc na mnie.Poczułam zażenowanie i katem oka widziałam jak chłopak z trudem powstrzymuje śmiech schowałam twarz w rękach i lekko się zaśmiałam.

-Nie tato chodziło o Pabla Torre.-rzuciłam w stronę taty na co ten tylko się uśmiechnął.

Czy skłamałam?Owszem ale co ja miałam innego zrobić jakby się dowiedział że mówiłam o nim tacie to by nie dał mi spokoju.

-Co cię tutaj sprowadza?-zapytała mama patrząc na Gaviego.
-To mój przyjaciel.-odpowiedziałam mamie podchodząc i łapią go za ramię.-Chciałam wam go przedstawić.Wiem że to nie najlepszy moment.-dodałam ściskając ramię chłopaka ze wściekłości.
-Ależ skąd to fajny moment siadaj Pablo opowiedz podoba ci się moja córka?-zapytał tata patrząc na niego zaciekawiona.

Fajny moment na poznanie Gaviego?Mama leży nie ma już żadnych sił ma za chwilę operacje nie wiadomo czy ją przeżyje, a ty głupi mówisz że to dobry moment.Boże czasami tato nie świecisz inteligencją.

-Tato musisz zawsze tak robić?-spytałam patrząc na niego błagalnym wzrokiem.

Przez ostatnie chwilę mama rozmawiała z Pablem aż lekarka nie przyszła i powiedziała że za 30 minut mama ma operacje.Niesamowite jak ten czas szybko zleciał.Bardzo martwiłam się o mamę że tego nie przeżyje była tak osłabiona.Aż do sali nie wszedł wujek.
-Cześć Ana.-przywitał się z mamą uściskiem.-Gavi?-zapytał zdziwiony.-Co tu robisz?-spytał po raz kolejny.
-Długa historia.-powiedział drapiąc się po karku.

Tata i wujek poszli po kawę a Pablo gdzieś wyparował.Na sali zostałam tylko ja z mamą postanowiłam z nią pogadać o ważnych tematach.

-Mamo co sądzisz o Gavim?-zapytałam siadając na krzesło.
-To bardzo miły i troskliwy chłopak.-odpowiedziała z uśmiechem.
-Bardzo mi się podoba ale czasami to taki kretyn że mam ochotę mu urwać ten jęzor i wywalić go jak najdalej z tąd.-powiedziałam mamie wymachując rekami.-Zachowuje się czasami tak arogancko No po prostu skończony buc z niego.-dodałam po chwili a mama się zaśmiała.

-Ja miałam tak samo z tatą.-oznajmiła śmiejąc się ostatkami sił.-Posłuchaj mnie teraz uważnie.-dodała łapiąc mnie za rękę.-Jak go bardzo kochasz nie pozwól mu odejść chociaż zachowuje się jak szuja.-powiedziała mama patrząc na mnie poważnym wzrokiem.
-Dziękuję mamo nie wiem co bym bez ciebie zrobiła jesteś cudowna.-odpowiedziałam przytulając ją.
-Ty też jesteś kochaną córką i nie ważne co by się stało nigdy o tobie nie zapomnę.

Po tym co mama powiedziała wybudziło we mnie łzy.

Czy ona się ze mną żegnała?Co to miało znaczyć że nigdy o mnie nie zapomni?

Do sali weszła pielęgniarka podać mamie leki usypiające.Po czym zabrali ją na salę operacyjną.

-Mamo nie zapomnij nigdy jak ja i tata bardzo cię kochamy jesteś bardzo silna i dasz radę.-powiedziałam idąc równo z łóżkiem to samo robił tata z Pablem i wujkiem.
-Jest pani przekochana.-oznajmił Gavira uśmiechając się miło do mojej mamy to samo zrobiła brunetka.

Zatrzymaliśmy się przed salą operacyjną tata i wujek jeszcze porozmawiali z mamą.Brunetka wypuściła moją rękę z uścisku.I lekarze wjechali z nią na salę.Czułam już powoli brak jej osoby, łzy zaczęły mi spływać jak najmocniejszy wodospad.

Widziałam z daleka jak mama już odpływa i zasypia.Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.Był to szatyn, spojrzałam na niego zapłakanymi oczami a ten przyciągnął mnie do uścisku.W tym momencie tak bardzo tego potrzebowałam.Na szczęście nie miałam makijażu więc nie musiałam się martwić o ubrudzenie jego bluzy.

Siedzieliśmy na krzesłach czekając na lekarza.Od kąd Gavira przyciągnął mnie do uścisku nie odkleiłam się od niego nawet na minutę.Byłam tak zmęczona że zamykały mi się oczy a ja je na siłę otwierałam jednak nie potrwało to długo.Zasnęłam w objęciach chłopaka.Chłopaka którego totalnie nie rozumiałam raz był zarozumiałym bucem a raz naprawę troszczącą
się o ludzi osobą.

Be by my side forever | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz