Rozdział 1

10.9K 465 247
                                    

Pierwsze wspomnienie.

— Ty pierdolona szmato, ile razy mam ci jeszcze tłumaczyć, że alkohole mają być ułożone alfabetycznie?! Próbujesz mnie wkurwić, czy po prostu jesteś tak bezdennie głupia?!

Wrzask mężczyzny rozbrzmiewał po całym domu.

Przestraszona Lilly, cofnęła się w kierunku okna.

— J..ja... przepraszam. Naprawdę... tak bardzo... cię przepraszam... — wyjąkała przez zaciśnięte gardło.

W jej oczach zgromadziły się łzy.

Patrzyła, jak mężczyzna, który miał być miłością jej życia i przyszłym mężem, wyrzucał właśnie z kuchennych szafek całą ich zawartość. Z przerażenia, nie była w stanie nawet drgnąć.

— Będziesz tu dziś za karę sprzątała całą noc! Może to cię czegoś nauczy! — krzyczał Michael, rozsypując po podłodze wszystkie przyprawy, jakie tylko nawinęły mu się w ręce.

Zapłakana już teraz dziewczyna, spuściła wzrok. Miała ochotę z całej siły zatkać uszy. Zrobiłaby wszystko, byleby tylko nie musiała być świadkiem kolejnej awantury. Przeczuwała, że nie skończy się to dla niej dobrze.

— A co te jebane krzesło tutaj robi?! — głośny ryk mężczyzny odbił się echem od ścian.

Teraz, była już pewna, że będzie mieć poważne kłopoty.

Zatrzęsła się, gdy rzucił krzesłem w jej stronę. W ostatniej chwili, udało jej odskoczyć w bok, dzięki czemu uniknęła obrażeń. Cała dygocząc, uniosła wzrok i spojrzała... w oczy swego oprawcy. Przełknęła ślinę, gdy zorientowała się, że był to ogromny błąd. Jego ciemne tęczówki, z gniewu, przybrały wręcz krwistoczerwoną barwę. Był wściekły i zdolny do wszystkiego. Powoli zaczęła się cofać. Wiedziała, że tego nie lubił, ale instynkt samozachowawczy nie pozwolił jej postąpić inaczej.

Wściekły rzucił się na nią. Zacisnął dłonie na jej krtani i przycisnął ją do parapetu. Cicho kwiliła. Nie odważyła się wydobyć z siebie żadnego innego dźwięku. Nauczona latami doświadczeń, wiedziała, że lepiej w ten sposób go nie prowokować.

Wbijał palce w jej szyję tak mocno, że powoli zaczęło brakować jej oddechu. Z jej ust wydobywał się świst. Machała na oślep rękoma, błagając go w ten sposób, by przestał. Puścił ją dopiero po kilku kolejnych sekundach. Z trudem łapała oddech. Zalana łzami, osunęła się na podłogę. Nie uniosła głowy, ale słyszała, jak łamał krzesło. Jeden trzask, potem następny. Chwycił w dłoń jedną z jego części i stanął nad nią z zaciśniętymi zębami. Przymknęła oczy.

Modliła się, by tym razem, szybko straciła przytomność.

                                            ***


Pierwsze promyki porannego słońca wpadły do pokoju, oświetlając zaspaną twarz dziewczyny. Niechętnie podniosła powieki. Płynące zza okna ciepło, zaczęło rozgrzewać jej bladoróżowe policzki, budząc ją przy tym z płytkiego i krótkiego snu, który nawet na chwilę, nie przyniósł jej upragnionego wypoczynku. W pomieszczeniu panował wyraźny chłód, który od razu dał się jej we znaki. Przykryła się po samą szyję wełnianą kołdrą i przymknęła z powrotem powieki. Wszystkie bolesne wspomnienia z wczorajszego dnia, zaczęły powracać do niej ze zdwojoną siłą. Od razu poczuła mocne i nader dotkliwe bicie serca. Zacisnęła usta, po czym zmusiła się do otwarcia oczu. Wpatrzona w okno, ze wzrokiem utkwionym w błękitnym niebie, szukała teraz choćby odrobiny ukojenia.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz