3

3.3K 92 40
                                    

-Pedri wstawaj!-krzyczałam cały czas ale chłopak w ogóle nie reagował.-Do chuja González!-krzyknęłam jeszcze raz ale tym razem zabrałam mu pościel i z trudem zepchnęłam go z łóżka.
-Auu.-powiedział zaspanym głosem.
-No w końcu chłopie ile można spać.-oznajmiłam stojąc nad nim.
-Po co mnie obudziłaś.-zapytał trochę wnerwiony.
-Śniadanie czeka królewno.-odpowiedziałam patrząc na niego z uśmiechem na twarzy.-Po za tym masz za godzinę trening.-oznajmiłam ścieląc łóżko.
-Nie chce mi się iść.-powiedział ściągając kołdrę którą przed chwilą pościeliłam.
-Pedri wyjdę zaraz z siebie i stanę obok a wtedy nie będziesz żywy obiecuje ci to.-oznajmiłam zdenerwowana grożąc mu palcem.
-Idź jeść zaraz zejdę.-powiedział przykrywając się kołdrą.
-Wolisz żeby cię trener obudził?Tak?Nie ma sprawy.-zapytałam i odpowiedziałam za niego nim się obejrzałam ścielił moje łóżko które przed chwilą było pościelone ale ktoś je zepsuł.Nikt nie szanuje mojej pracy.-Zapraszam na dół panie González.-oznajmiłam wychodząc z pokoju kierując się w stronę schodów.
-Nie zaczynaj jeść beze mnie!-krzyknął z pokoju.
-To się rusz kochaniutki.-odpowiedziałam chłopakowi.Długo na niego nie musiałam czekać bo brunet zjawił się chwilę po mnie.-Żebyś tak szybko wstawał jak schodzisz na śniadanie byłoby przecudnie.-oznajmiłam wlewając nam sok do szklanek.
-Ja chcę wodę.-powiedział dumny a ja spojrzałam na niego z miną „czy ja dobrze słyszę?".
-Potem będzie mi latał w żołądku ten sok na treningu i się zrzygam.-odpowiedział chwytając za widelec.
-Te ostatnie słowo mogłeś sobie oszczędzić.-powiedziałam zajadając się owsianką gdy nagle wszedł do kuchni wujek.

-Cześć wujek masz śniadanie na blacie.-oznajmiłam mu po czym pokazałam palcem w stronę śniadania.
-Dzień dobry proszę pana.-przywitał się z wujkiem brunet.
-Cześć wam smacznego wam życzę i dziękuję za śniadanie.-podziękował i pokierował się w stronę blatu kuchennego.
-Nie ma za co.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Pedri jedziesz ze mną na trening?-zapytał wujek wbijając widelec w owsiankę.
-Nie dziękuję i tak muszę skoczyć do domu po rzeczy.-oznajmił chłopak pijąc wodę.
-Nie ma problemu poczekam.-odpowiedział z uśmiechem.

-Ja..-zaczął ale nie skończył bo zdarzyłam go uderzyć w piszczel z czego chłopak szybko się złapał za nogę i spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem.
-Nalegam.-kontynuował dyskusje wujek.
-W takim razie nie mam wyboru.-oznajmił Pedri uśmiechając się do wujka.
-A ty Isabel jedziesz?-zapytał wujek kierując wzrok na mnie.Słysząc to pytanie o mało nie ukrztusiłam się owsianką.
-Wszystko dobrze?-spytał po raz kolejny dorosły.
-Tak po prostu mi coś utknęło nic wielkiego.-powiedziałam uspokajającym głosem.
-To jak jedziesz?-ponowił pytanie.
-Nie wiesz ja zostanę w domu.-oznajmiłam wujka.Tak bardzo nie chciałam tam jechać bo wiedziałam że zobaczę go, a wtedy wbił by sobie do tego pustego łba że przyjechałam dla niego.
-No weź jedź z nami.-powiedział Pedri a ja spiorunowałam go wzrokiem.
-Pedri ma racje.-zgodził się z brunetem wujek.
-W porządku.-powiedziałam zdołowana nie miałam ochoty tam jechać.-Melania też może jechać?-spytałam upychając do buzi owsiankę.
-Pewnie.-oznajmił wujek.

Po śniadaniu posprzątaliśmy i potem zadzwoniłam do Melani czy jedzie z nami na trening chłopaków.Jednak ta wyjechała dzisiaj do innego miasta odwiedzić babcię i wróci dopiero wieczorem.

Dziękuję ci ślicznie że mnie wystawiłaś stara.Teraz będę musiała użerać się z tym pieprzonym bucem.

Byliśmy już przed stadionem szliśmy wspólnie na boisko gdy zadzwonił mi telefon.Zobaczyłam kto to była to mama.
-Idźcie ja do was dojdę.-oznajmiłam wujka i przyjaciela.
-Coś się stało?-zapytał Pedri patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
-Mama dzwoni.-powiedziałam po czym odebrałam telefon.

Dzwoniła żeby tylko upewnić się że wszystko gra.Nie potrzebnie się martwiła przecież jestem tu z wujkiem i przyjaciółmi poza tym znam Barcelonę.Kiedy się rozłączyłam miałam już iść w stronę boiska gdy za mną odezwał się męski głos.

Be by my side forever | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz