Rozdział 10.

1.6K 96 107
                                    

Neymar pov's:

Nie mogłem jej powiedzieć prawdy...
Musiałem skłamać. To było jedyne wyjście, żeby ją chronić.
Tak, to wszystko wydarzyło się naprawdę. Ten pajac w przebraniu  żółwia, który nęka mnie od około miesiąca wciągnął ją do jakiegoś kanału ściekowego. Moja biedna piłeczka, leżała w jakiś szczochach czy innych fekaliach, ale i tak ją kocham.

Nic by się jednak nie stało gdyby Pazdanowi nie odwaliło i nie pozwolił jej uciec. Jak można być takim idiotą? Miał ją chronić i być jej cieniem. Widziałem, że gdzieś wychodzą razem. Jednak wrócił tylko on i już wiedziałem, że coś jest nie tak:
-Szefie mamy mały problem.
-Jaki niby? Gdzie jest Clark?
-Tak właściwie to właśnie o nią chodzi... uciekła - szepnął ze spuszczoną głową.
-CO TY POWIEDZIAŁEŚ PIZDO? ! - wydarłem się na cały stadion, że chyba aż w tym jej Sosnowcu czy innym Radomiu mnie usłyszeli - masz ją natychmiast znaleźć inaczej gwarantuję ci kulkę w jaja - warknąłem głosem gangstera.
- Ale szefie, to nie ma sensu. Ta głupia suka i tak jest tylko problemem - powiedział z pewnym siebie usmieszkiem kapibary.
Już chciałem zasądzić mu lepe na ryj ciosem Pudziana, ale dostrzeglem, że ktoś nam się przygląda:

No i co się gapisz bagieta?Szybko opamiętałem się, bo przypomniałem sobie, że nie jesteśmy tutaj sami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No i co się gapisz bagieta?
Szybko opamiętałem się, bo przypomniałem sobie, że nie jesteśmy tutaj sami. Uśmiechnąłem się do Kykiegio najsztuczniej jak tylko potrafiłem, dając mu znać, że wszystko jest w porządku i ma już spierdalać.
-W dupie mam twoje zdanie głąbie, ma wrócić do mnie cała i zdrowa. Inaczej wiesz co cię czeka - syknąłem do Michała przez zacisniętą szczękę.

Najszybciej jak tylko mogłem opuściłem trening, nie tłumacząc się nikomu, bo nie muszę.
Od mojego informatyka Arka dostałem cynk, że kiedy Julka wyleciała z okna to prawie jakiś pacan ją potrącił samochodem.

Prawie rozerwało mnie od środka, kiedy to usłyszałem, ale w sumie to dobrze, że ten cały Gotówka czy inny Kesz się akurat napatoczył to chociaż łatwiej było mi wdrożyć moje małe kłamstwo.

Biedna myślała, że jest wstanie mi uciec...
Otóż dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze jestem 3 kroki przed nią.

Wysłałem za nią mojego gołębia Richiego żeby ją śledził. Prawie dostałem szału, kiedy dowiedziałem się, że opchnęła moją koszulkę za tylko 2 bagietki... w takich chwilach zastanawiam się, czemu ją porwałem...
Tak o to wiedzieliśmy gdzie się znalazła i czemu. Inaczej leżałaby by tam i umarła.
Smutne.

Ale było minęło, ważne, że mój skarb ma się już dobrze. Mam teraz na głowie ważniejsze zmartwienia. Za 4 dni gramy mecz o wszystko z potężnym Lechem Poznań.
To będzie mój mecz życia, czuję to.

Kiedy lekarz powiedział, że z Julką wszystko już dobrze wróciliśmy do domu.



komentujcie na twitterze pod tagiem
#porwanaprzezpilarzyka
buźka xx

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz