Rozdział 1.

20.9K 380 648
                                    

Do moich uszu dolatywała piosenka Ride od Twenty One Pilots, a oczy rozświetlały światła lamp, stojących koło drogi, tak samotnie. Ręką trzymałam jedno pudło, które leżało bezwładnie koło mnie. Mama i tata dyskutowali o tym wspaniałym pomyśle, który pojawił się w ich głowach, jakieś pół roku temu, którym okazała się przeprowadzka. Siostra słuchała na słuchawkach Running Up That Hill od Kate Bush, której była ogromną fanką. Obserwowałam inne jeżdżące auta, a po chwili ujrzałam znak. Znak witający osoby, zaczynające nowe życie w Burlington.

Moja siostra najgorzej przeżywała tą przeprowadzkę, przez co była strasznie nieznośna. Nie to, że normalnie nie jest. Jest. I to bardzo. Ja w sumie się cieszyłam. Lubiłam zaczynać wszystko od początku, bo wiedziałam, że mogę się pokazywać w nowej roli. Jedyny minus tej farsy była odległość od mojego starego miasta gdzie znajdowali się moi wszyscy przyjaciele. Wiedziałam, że poznam nowych, ale z tamtymi idiotami nie zamierzam kończyć.

- Tato, błagam. - Zaczęła Erica, zdejmując swoje słuchawki, od nowa prośby, by wrócić do naszego rodzinnego miasteczka, nachylając się ku ich twarzom. - Chcesz nam wszystkim życie zniszczyć? Zawróć, proszę.

- Erica, a ja cię proszę byś odpuściła. Nie zachowuj się jak mniejsza kopia twojej siostry. - Powiedziała znudzonym głosem mama, przewracając oczami, co zauważyłam w lusterku.

- Ja nie narzekam na przeprowadzkę. - Zaznaczyłam, a mama się odwróciła.

- Tak, ale jesteś strasznie uparta. Nie wiem po kim ty to masz. - Odwróciła się z powrotem i położyła głowę na szybie.

Erica jeszcze bardziej się oburzyła i zaczęła stukać w obudowę swojego telefonu swoimi dość długimi paznokciami. Na początku mnie to nie denerwowało, ale po paru minutach takiego stukania miałam ochotę przetestować, jak to jest zabić swoją siostrę, wyrzucając ją z pędzącego auta.

- Erica, nie stukaj tak tymi szponami o telefon, bo mogę ci obiecać, że już jutro ich nie będziesz mieć. - Fuknęłam i skierowałam twarz w jej stronę.

- No, jeszcze w dodatku groźby. Super. To może od razu mnie wywalcie z tego auta. - Powiedziała oburzona jak typowa czternastolatka.

- Z chęcią.

- Przestańcie. Błagam. - Powiedział, zmęczony ojciec lekko pochylając głowę do tyłu. Jego postawę szybko zmieniła mama, siedząca obok . Wyprostowała go i spojrzała złym wzrokiem na niego, karząc go w myślach. Mama od zawsze miała bzika na punkcie bezpieczeństwa.

Erica obraziła się i zapewne będzie obrażona już do końca września. Jeśli nie dłużej.

- Jesteśmy! - Krzyknął tata po paru minutach, a ja od razu odwróciłam się w stronę okna. Podekscytowanie się aż ze mnie wyrywało w przeciwieństwie do Ericii.

Po paru minutach tata skręcił w nie wielką uliczkę i zaparkował pod jednym z szeregowców. Od razu wysiedliśmy razem z psem z auta i ruszyliśmy do środka. Dom był niewielki i cały w cegle. Posiadał parter i dwa piętra. Na samej górze miał się znajdować pokój mojej młodszej siostry, a mój miał się znajdować na pierwszym. Gdy rozejrzałam się po parterze, ruszyłam do swojego pokoju. Był nie wielki, ale nie przeszkadzało mi to. Znajdowała się tam podłużna szafa, w której było sporo miejsca i średniej wielkości łóżko pod oknem z widokiem na morze, a po drugiej stronie znajdowało się biurko z widokiem przez okno na mały ogródek, jednak w moim pokoju największą atrakcją, o ile mogę to tak nazwać była huśtawka, zwisająca z sufitu na środku pokoju. Było jasno i ładnie, ale również przytulnie.

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam na tym bardzo wygodnym łóżku. Może to przez pięciogodzinną podróż albo przez jęczenie mojej siostry, albo co bardziej prawdopodobne wiedzą, że jutro przyjedzie auto dostawcze z naszymi rzeczami. Jednak nie było to ważne, dopóki spałam.

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz