Rozdział 7

11.2K 1.1K 358
                                    

Dni bez Russella były dniami wypełnionymi szarością. Taką ponurą aurą, która zalewała jej dni. Ale te nieobecność, pomimo tego jak ciężko było ją znieść, przyniosła wiele dobrego. W głowie River wciąż dudniły jego słowa. W jej głowie wciąż zachodziły procesy myślowe, które przybliżały ją do jednego faktu: 

Była idiotką.  

Jedną z największych jakie chodził po tym świecie. Bo zamiast cieszyć się z tego, że ma wspaniałych bliskich to wolała ich odpychać i złościć się, że są, gdy ich potrzebuje. Tylko idioci tak postępują. 

A River postanowiła nie być idiotką już nigdy więcej. 

Miała problem, czuła się źle. A jeśli ma się problem to trzeba go rozwiązać i zawsze zacząć od siebie. Więc dziewczyna niemal czuła się jak na polowaniu. Zrobiła w głowie listę rozmów, które musi przeprowadzić. Obrała cel i atakowała. Wcześniej odpychała w czasie niewygodne dla niej rozmowy, bo dbała o swój komfort. Bo nie potrafiła rozmawiać. Bo była w tym beznadziejna. Ale jej przyjaciele nie zasłużyli na ciszę. 

Pierwszym celem była jej przyjaciółka. Chodziła za Sally, szukała momentu jak była sama i pytała jak się ma. Sally patrzyła na nią podejrzliwie i rzucała krótkie "w porządku".  Musiała coś przeczuwać, bo zaczęła unikać River. Wymigiwała się, tłumaczyła, że jest zajęta albo nie ma ochoty na rozmowy. River przytakiwała, bo wiedziała, że nie ucieknie od rozmowy. Nie, jeśli River się na nią tak bardzo uparła. Robiła podchody, by nauczyć się reakcji blondynki. Każdy człowiek jakieś miał, a River była dobra w odgadywaniu ich i zapamiętywaniu. Musiała jedynie stworzyć kilka symulacji ciężkich rozmów z Sally, by przygotować się na tą prawdziwą. 

Gdy w końcu była gotowa, łapała ją w czwartek, gdy Sally zaszyła się w bibliotece. River dołączyła do niej i przez ponad dwadzieścia minut siedziała cicho. Każda z nich odrabiała pracę domową, a River odezwała się dopiero wtedy, gdy zobaczyła jak mięśnie ramion Sally się rozluźniają. 

— Sally. 

— River — blondynka spojrzała na nią. — Co tam?

— Musimy porozmawiać. 

— To brzmi jakbyś chciała ze mną zerwać — Sally zażartowała, ale River nie pozwoliła, żeby kącik jej ust drgnął do góry. Miała ważną misję i wiedziała, że Sally używa żartu jako zasłony dumnej, odwrócenia uwagi. — Coś się stało?

— Ty mi powiedz. 

Sally zmarszczyła czoło i posłała jej pytające spojrzenie. 

— A skąd ja mam wiedzieć?

— Bo to dotyczy Ciebie — River czuła się nieswojo. Nie potrafiła rozmawiać o uczuciach i teraz to wychodziło na jaw. To Ray był w tym dobry, nie ona. Zacisnęła dłoń na swoim kolanie i wyprostowała plecy chcąc tym gestem dodać sobie odwagi. Rozmowy z Sally nigdy nie były łatwe, więc musiała być gotowa na wszystko. Być nieustępliwa, bo chodziło tu o bezpieczeństwo ważnej dla niej osoby. 

— Zraniłam Cię? 

— Nie, ale chyba ja zraniłam Ciebie — River powiedziała. — Nie byłam za dobrą przyjaciółką. Tak właściwie nie byłam żadną przyjaciółką. Zanurzyłam się w swoich problemach i zapomniałam o Twoich. 

— Ale ja nie mam problemów. 

— Masz — powiedziała. — Przyjeżdżają po Ciebie prawie codziennie pod szkołę i mają ponad czterdzieści lat. 

— Nie będę o tym rozmawiać. 

— Chcę tylko wiedzieć czy to bezpieczne. Nie zamierzam oceniać czy odwodzić Cię od tego pomysłu. Chcę tylko wiedzieć czy jesteś bezpieczna i...

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz