VII. Spodziewaj się niespodziewanego

811 46 23
                                    

27.04.2022

Matilde

Poczłapałam w klapkach i za dużej buzie do pokoju mojego udawanego chłopaka. W rękach trzymałam zapasowy kabel od ładowarki do telefonu. Po co on mi był potrzebny, że go zapakowałam? 

Nie wiem. 

Zapukałam w drzwi i otworzył mi zaspany ale już ogarnięty Pablo. Weszłam wymijając go. Rzuciłam mu na łóżko kabel oraz gumkę do włosów. 

-Dzięki kochanie za kabel. Ale po co mi to? - trzymał między palcami gumkę. 

-Aby pokazać, że jesteś zajęty. I nie za bardzo sobie pozwalasz z tym udawaniem związku? - podniosłam brew. 

-Nikt nie wie kiedy wparuje ten pojeb. Mógł zapamiętać numer - odparł dość racjonalnie.

Słysząc trzask klamki nie wiele pomyślałam i chwyciłam w dłonie twarz chłopaka. Przyszpiliłam swoje usta do jego i zaczęliśmy się całować. Oddawał każdy mój pocałunek i o mój boże jak on świetnie całuje. Gdy brakło mi powietrza odsunęłam się od chłopaka. Obróciłam w miejsce gdzie nie powinno nikogo być. 

Właśnie nie powinno. 

Przed moją osobą stał Sergio. W jednej chwili poczułam jak Pablo owija swoje dłonie wokół mojej talii a głowę kładzie na ramieniu. Gdyby nie fakt, że nie jesteśmy w prawdziwym związku a przed nami jest Sergio a na jednym łóżku śpi Pedro, cała scena pocałunku  wyglądała by ładnie. 

-Matilde ja chciałem Cię przeprosić za wczoraj..... - zaczął mówiąc powoli tak jakby układał w głowie sobie wypowiedź.

-Wyjdź - przerwałam mu i wskazałam palcem na drzwi - Wyjdź zanim coś Ci zrobię - potulnie jak baranek milcząc wyszedł a ja ściągnęłam dłonie chłopaka z swojej talii. Odwróciłam się a on się szczerzył. 

-Miałem rację, że takie coś się może wydarzyć

-Ale co? - odezwał się zaspany Pedro - O, młoda. Cześć! Co się stało, że ten dureń się cieszy

-Cześć. Przed chwilą w pokoju był Sergio... - chciałam wytłumaczyć sensownie całą tą sytuację.

-Całowaliśmy się - wtrącił się chłopak. Pedri zrobił wielkie oczy a po chwili zaczął klaskać. 

-Gratulacje! Teraz czekać aż z tego sztucznego związku będziecie piękną parą z dwójką dzieci - wywróciłam na jego tekst oczami. Sprawdziłam telefon i okazało się, że wszyscy z reprezentacji muszą być za dziesięć minut na śniadaniu.

-Ruszacie dupy i idziecie ze mną na śniadanie? Bo za chwilę mam tam być - Gavira pociągnął mnie tylko za rękę do wyjścia - To do zobaczenia Pedri. Kiedyś

Ściągnęłam z włosów gumkę i założyłam na nadgarstek chłopakowi. Splotłam nasze palce i przeszliśmy się w kierunku stołówki. Wchodząc chłopak ścisnął mocniej moją dłoń tak jakby się denerwował. Na szczęście nie było jeszcze dużo dziewczyn z reprezentacji oraz jakiś gości. Było wręcz pusto.  Puściłam jego rękę i  nałożyłam sobie śniadanie. Podeszłam do stolika gdzie siedziała już Daria a za mną podążał Pablo. Usiadł obok mnie i swoją lewą dłoń dał na moje udo. Dziewczyna spojrzała na mnie wzrokiem, który żądał wyjaśnień. 

-Dziewczynki! Super, że jesteście, kolega też super, że jest. Za dwie godziny zbieramy się na sali konferencyjnej. Tam obgadujemy wszystkie szczegóły i czekamy do wyjazdu na mecz - Gavi patrzył na niego niezrozumiale - Kolega coś nie ten tego?

-Nie zna polskiego - wypowiedziałam się kładąc na jego dłoni swoją - Chodzi o plan dzisiejszego dnia

-A no to tak. Warto nauczyć kolegę tego języka skoro siedzi z wami przy stole

Salvage || Pablo " Gavi" GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz