— Napijesz się?
— Nie, dziękuję.
— Boisz się, że czegoś ci dosypię?
— Między innymi.
— Gdzie się podziała ta słynna gryfońska odwaga?
— Mylisz odwagę z głupotą. A przyjmowanie od ciebie jakichkolwiek napojów łatwo zaklasyfikować do tego drugiego.
— Touché. Ja dla odmiany napiję się wina. Tobie też przyniosę kieliszek, gdybyś przypadkiem uwierzyła w moje dobre intencje.
— I tak nie mam zamiaru siedzieć tu długo.
— Ach, szkoda. Sądziłem, że będziemy mieli chwilę, żeby jeszcze powspominać stare, dobre czasy.
— Nie mamy co wspominać.
— Naprawdę? Widocznie w tej kwestii się nie zgadzamy. JA mam co wspominać.
— Możesz już skończyć? Nie chcę być tutaj dłużej niż to naprawdę konieczne.
— Dobrze, dobrze. Nie będę zabierał twojego cennego czasu. Rozumiem, że to niespodziewane przybycie ma coś wspólnego z tym nieszczęsnym incydentem, prawda?
— Nie nazwałabym tego nieszczęsnym incydentem, raczej perfidną, niepotrzebną napaścią twojego syna na mojego.
— Pozwól, że zostanę przy swojej nomenklaturze.
— Zupełnie nie obchodzi mnie, jak to nazwiesz. Chcę po prostu, żeby Scorpius poniósł konsekwencje swoich czynów.
— Tak, tak, Astoria przeprowadziła już z nim rozmowę na ten temat.
— To wszystko?
— A co, Granger? Mam go jeszcze wychłostać?
— Twój syn bez powodu rzucił się na Hugona i złamał mu nos.
— Twój syn w odpowiedzi podbił mu oko.
— Dobrze wiesz, po czyjej stronie leży wina.
— Hugo też nie jest święty. Z tego co pamiętam, to parę razy zdążył dobrać do Scorpiusa niezbyt pochlebne miana.
— I za to przeprosił.
— Niemniej jednak słowo się rzekło.
— A nos złamał.
— Widzę, że jesteśmy w impasie. Na pewno nie chcesz wina?
___
Staroć, który się kurzył w notatkach. Endżoj.
CZYTASZ
Sztuka rodzicielstwa ⚡ HP
Fanfiction❝Niemniej jednak, słowo się rzekło❞. ❝A nos złamał❞. ❝Widzę, że jesteśmy w impasie. Na pewno nie chcesz wina?❞. Złamany nos jest tylko pretekstem do wnikliwej rozmowy na różne tematy. Nieokryte tajemnice zaczną wypływać przy lampce wina...