Rozdział 2

46.7K 2.7K 285
                                    

Muzyka w mediach: Tyler Ward — Some Kind Of Beautiful (ft. Lindsey Stirling)

(Edit: 03.05.2017 — rozdział poprawiony)

Mackenzie

Piętra osiemnaste i dziewiętnaste sprzątałyśmy w sześcioosobowej ekipie. Mnie przypadło pracować z Julią Porter, której buzia się nie zamykała, oraz z Tamarą Hudson, potężną byłą zapaśniczką. Lubiłam je, choć stanowiły bardzo dziwny, lecz nad wyraz zgrany, zespół. Jedna non-stop nawijała, druga milczała jak zaklęta, jedna nosiła ciężkie wiadra i kartony wypełnione jakimiś śmieciami, druga dusiła się po pokonaniu schodów na półpiętro. Julia była drobną blondynką, niższą ode mnie, z uśmiechem przyklejonym do sercowatej twarzyczki, natomiast Tamara — dobrze zbudowaną ponuraczką. Podobno podczas zawodów zdarzył się wypadek: pechowo została uderzona w nerw, którego uszkodzenie kosztowało ją paraliż prawej strony ust. Trzeba mieć naprawdę zatarg ze szczęściem, bo przecież zapasy nie polegają na waleniu się po twarzy. W każdym razie, to pewnie dlatego przypominała niezadowoloną z życia marudę.

— Może po pracy skoczymy na drinka? Przyda nam się odrobina rozluźnienia. — Julia była w wyśmienitym humorze. Już trzeci raz pytała o to samo i zaczynałam się poważnie zastanawiać, czy naprawdę nie słyszała moich poprzednich dwóch odmów, czy też postanowiła ich nie słyszeć, udając głupka przez resztę dnia, bo „może w końcu się skuszę".

— Nie mogę, muszę odebrać Jade ze szkoły — powiedziałam, spryskując okna płynem. Wcześniej losowałyśmy z dziewczynami patyczki, która z nas umyje szyby i jak zwykle padło na mnie. Cóż, przynajmniej nie musiałam ich czyścić od zewnątrz — od tego była inna ekipa.

— Niech ta śmierdząca papierochami starucha ją odbierze. Przecież miała się nią zająć, nie? — Julia nie dawała za wygraną.

— Panna Mester — zaakcentowałam nazwisko kobiety, dając tym samym znak Julii, że powinna zacząć go używać. — Miała zająć się Jade tylko rano, dopilnować, żeby zjadła śniadanie i wysłać ją do szkoły. Ja ją odbiorę, kiedy skończę pracę.

— Jesteś strasznie nudna, Kenzie — stwierdziła Julia, wpychając do worka na śmieci kilka papierów. — Prawda, Tamara, że jest nudna?

Była zapaśniczka wydała z siebie głośne „mmm", które zapewne miało być potwierdzeniem.

— Och, dziękuję bardzo.

— Poważnie, Kenzie. Jeszcze nigdy nie przyjęłaś mojego zaproszenia na drinka. To trochę dziwne, że taka młoda, atrakcyjna dziewczyna, nie robi nic innego, tylko zajmuje się dzieckiem. Przecież nic jej się nie stanie, jak zostanie chwilę sama. Powinnaś wyjść do ludzi, zabawić się, zadbać o swoją przyszłość! — zawodziła Julia, unosząc do góry ręce, jakby wznosiła modły. — O swoją i o Jade.

— Niby w jaki sposób zadbam o przyszłość upijając się w barze? — Zeszłam z drabiny, której używałam do wyczyszczenia górnych partii szyb.

— E, bo w barze można znaleźć jakiegoś przystojniaka? — odpowiedziała pytaniem, używając takiego tonu, jakby chciała obrazić moją inteligencję. — Aleś ty niedomyślna. Przecież wszyscy wiedzą, że bar to najlepszy sposób, żeby kogoś poderwać. I to wcale nie musi być pierwszy lepszy pijaczyna, wierz mi.

Podparła się pod boki, a po chwili dodała jeszcze:

— Czasem to są bardzo porządni ludzie!

Pokręciłam głową i wróciłam do swoich zajęć. Usłyszałam jeszcze, jak Julia prychnęła, niezadowolona z mojego zachowania, po czym zaczęła rozmawiać z Tamarą. Właściwie nie powinnam nazywać tego rozmową, ponieważ tak naprawdę panna Porter prowadziła monolog. Była zapaśniczka czasem tylko wtrąciła jakieś „mmm" lub „agh", które mogły mieć wiele znaczeń.

Narzeczona na chwilę | JUŻ W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz