6. Kłotnia

10.1K 436 7
                                    

-Przepiszę pani witaminy i lek na anemię. Musi pani zadbać o siebie i uważać.

- Oczywiście.

Powrót z kliniki był dla mnie ciężki, nie wiedziałam o czym mam myśleć. Jak ja to powiem rodzicom? Oni będą szczęśliwi wiadomością że zostaną dziadkami tak szybko..Ale jestem sama, mimo wszystko wychowam to dziecko pomimo strachu. Pojadę do rodziców.

- Jestem - powiedziałam wchodząc do salonu.

- Cześć córeczko. Co ty tu robisz tak wcześnie ?

- Tak chciałam was odwiedzić. Chodźmy do salonu. Jest tata /

- Tak już go wołam. Brad !

Usiedliśmy w salonie.

- Coś się stało ?

- Raczej wszystkodobrze.

- Raczej ? - zapytała mama

- Muszę wam coś powiedzieć - powiedziałam siadając na łóżku.

- To coś poważnego ? Jesteś chora ? - spytał wystraszony tata .

- ... Jestem w ciąży.

- Jak to ?! Kto jest ojcem ?- spytała mama

- Taki chłopak, to była wpadka.

- Wie o ciąży ?

- Nie chce żeby wiedział. To był tylko jeden raz , on nie chce mieć dzieci.

- Jesteś pewna kochanie ? On powinien wiedzieć- powiedział tata domyślając się chyba kto jest ojcem.

- Gratuluje córeczko mimo wszystko - wykrzyczała mama przytulając mnie.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę że będę dziadkiem - powiedział tata przytulając mnie mocno.

Siedzieliśmy w salonie rozmawiając.

- Masz zdjęcie USG ? - spytał tata

- Tak ale jeszcze nic dobrze nie widać. - sięgnęłam po torebkę, szukając i wyjmując różne rzeczy z torebki.

- Recepta ?

- A tak przepisała mi jakieś witaminy. Proszę. - znalazłam i podałam mu zdjęcie.

Nie chciałam już z nimi dalej siedzieć więc postanowiłam się położyć. Gdy już zasypiałam ktoś wszedł do pokoju i usiadł na brzegu łóżka. Czuje że to będzie ciężki czas.

Obudziłam się dość wcześnie ale nie sama lecz z pomocą tej małej osóbki. Miałam rację ciąża to nie bajka lecz koszmar. Zeszłam na dół w samej piżamie co już dla mnie jest dziwne ale po raz pierwszy mi się nie chciało. Przy stole siedzieli jak zwykle sami rodzice . Usiadłam przy stole witając się .

- Wszystko w porządku ?- zapytała zaniepokojona mama.

- Tak, dlaczego miało by być źle ?

- Po raz pierwszy zeszłaś na śniadanie w piżamie.

- Po raz pierwszy mi się nie chciało.

- No tak.

Niewiele zjadłam na śniadanie, poranne mdłości mi to zaszkodziły. Nagle dostałam dziwną wiadomość.

Od Marcel :

Spotkajmy się. Musimy porozmawiać.

Do Marcel:

O czym ty chcesz jeszcze rozmawiać ?

Do Marcel:

Będę czekał pod twoim domem.

Odczytując to szybko się zebrałam i pożegnałam z rodzicami. Stał tam na prawde i czekał. Podeszłam do niego.

- Hej

- Hej, nie sądzisz że powinnaś mi coś powiedzieć ?

- Co takiego ?

- Jesteś w ciąży ze mną

- Skąd ty to wiesz do cholery ?! Widocznie jak nie chciałam Ci powiedzieć to moja sprawa!

- Uspokój się !- krzyknął na mnie Marcel.

- Bo co ! Nie będziesz mi rozkazywał !

- Jeszcze, ale nosisz w sobie moje dziecko.

- Tak, a ty jesteś tak odpowiedzialny że nie wiesz że trzeba się zabezpieczyć.?

- Dobrze o tym wiem.

- Jasne - i zakręciło mi się w głowie. Widziałam tylko ciemność i słyszałam krzyk Marcela który złapał mnie zanim spadłam na podłogę. Reszty nie pamiętam... Obudziłam się w szpitalu , a przy łóżku siedział przygarbiony Marcel.

Wiem , rozdział jest krótki i trochę mi nie wyszedł chyba... Obiecuję poprawę następny rozdział jak ktoś przeczyta..

Buziaki, Alexanderka xx

Jesteś moja W trakcie poprawekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz