Rozdział 3 Zaproszenie.

26.1K 1.3K 771
                                    

-Oblałaś kolesia wódką i uciekłaś przed jego ludźmi!? – Kelly zadaje mi to pytanie chyba trzeci raz z rzędu.

Siedzimy we troje w jej mieszkaniu, bo bałam się spać w naszym. Po tym, jak tamci faceci odjechali spod klubu zadzwoniłam do Kelly i pojechałam do niej. Był też u niej Tyler, bo ona oczywiście będzie go teraz niańczyć. Ciekawe, co na to Gilbert?

Jej mina, jak i mina mojego brata, wyraża szok i niedowierzanie. Oboje patrzą na mnie i oczekują wyjaśnień.

-Tak, tak właśnie zrobiłam – odpowiadam, rzucając spojrzenie mojemu użalającemu się nad sobą bratu.

Okej, jego poobijana twarz wzbudza we mnie odrobinę współczucia, ale nie za wiele. Zarobił w mordę, bo najwidoczniej zasłużył. Znaczy, wiem, że zasłużył. Każdy wie, że nie pożycza się kasy od szemranych ludzi, a tym bardziej od tych niebezpiecznych. Nie wiem z kim on zadarł, ale nie będzie z tego niczego dobrego.

-Ochujałaś, serio, Cassie – stwierdza Tyler, a ja gromię go spojrzeniem.

-Ja ochujałam?! Ja?! – wstaję z krzesła i podchodzę do niego – Nawet mnie nie wkurwiaj, Tyler. Lepiej mi powiedz, ile kasy pożyczyłeś i od kogo w ogóle ją pożyczyłeś?! Ten człowiek groził, że jeśli w ciągu siedmiu dni nie oddasz całej kwoty, to oboje tego pożałujemy! – wrzeszczę na niego.

-Pożyczyłeś kasę od lichwiarza? – Kelly patrzy na Tylera.

-Ja po prostu chciałem jak najszybciej wykupić lokal pod klub – przyznaje, znowu robiąc minę zbitego pieska.

Aż odwracam wzrok, bo zaraz znowu wybuchnę.

-Przecież mieliśmy te pieniądze – wtrącam.

-Przegrałem je w kasynie.

Te słowa przyprawiają mnie prawie o zawał. Mam dość. Spoglądam na Kelly, która wzrokiem błaga bym nie wychodziła, ale ja naprawdę nie mogę zostać, bo zaraz zamorduję w afekcie mojego pieprzonego brata. Ruszam do drzwi i opuszczam mieszkanie. Po mojej klatce piersiowej rozlewa się duszący ból, a gdy wypadam na zewnątrz mam wrażenie, że nie mogę oddychać. Każdy nerw w moim ciele informuje mnie, że jestem na granicy jakiegoś ataku paniki. Idę kawałek chodnikiem, a po chwili przysiadam na ławce. Zamykam oczy i biorę kilka głębokich oddechów, która sprawiają, że przynajmniej nie mam już wrażenia, że zaraz zemdleję. Udaje mi się odrobinę uspokoić, a wtedy po prostu wracam do mieszkania. Nie mam wyjścia. Przecież i tak musimy tu wrócić. Tu jest nasze życie, nasza praca, nasze plany... O których mogę zapomnieć. Wchodzę do swojej maleńkiej sypialni i nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie wiem, co dokładnie czuję. To strach czy złość? A może żal? Spoglądam na swoją komórkę, że dzwoni do mnie Kelly, ale nie odbieram. Naprawdę nie chcę z nimi teraz rozmawiać. I nie to, że jestem zła również na nią. Po prostu chcę być sama. Od zawsze tak jest, że ja sama radzę sobie z emocjami. Cokolwiek to jest, to przeżywam to w środku i nawet jeśli to wszystko mnie rozsadza, wręcz rozpierdala od środka i ledwo daję radę, to nie pokażę, że cierpię. Okażę złość, ale nie słabość i strach. Nauczyłam się żyć z tymi emocjami. Przeżyłam dni, w których doświadczyłam ogromnej krzywdy, więc dam radę i teraz. Odrzucam kolejne połączenie od Kelly, a gdy ona dzwoni znowu, to po prostu wyłączam telefon. Dziwne, że ona jeszcze się nie nauczyła, że siłą niczego nie wskóra. Idę do kuchni, robię sobie herbatę i siedzę w ciszy, która daje mi ukojenie. Zduszam w sobie słabość, bo przecież w ten sposób niczego nie osiągnę. Potrzebuję chwili, by uspokoić myśli i dopiero wtedy porozmawiam z Tylerem. Nic już nie poradzę na to, że nie mam nic wspólnego z jego postępowaniem, a i tak poniosę konsekwencję. Wiadomo, że nie wyjaśnię tym ludziom, że nie wiedziałam, nie miałam pojęcia, że to nie moja sprawa.

Wycena - dark erotyk 18+ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz