Untitled Part 12

Zacznij od początku
                                    


Jeszcze dorzucam do tego fast fooda i colę. To tak na poprawę humoru i na złość matce. Nie zamierzam nic u niej jeść. Ta kobieta stosuje metodę kultu jedzenia, musisz chwalić i jeść jej przysmaki. No może dobrze gotuje, ale nie zamierzam ją doceniać. Ona dołuje moją samoocenę całe życie, jakaś sprawiedliwość musi być na tym świecie. Wpycham w siebie cały kubełek, żeby nie ulec jej kuchni. Toczę się jak kula do mieszkania. Ubieram czarną sukienkę w końcu szykuję się do stypy. Ozdabiam ciasteczka, które planuje dać w prezencje. Wychodzą mi cudne ludziki. Pakuje cały majdan i zamawiam taksówkę, kolejne koszty i na dodatek zero przyjemności z nimi związanych. Boli mnie brzuch na sam widok matki i jej wiecznie niezadowolonej ze mnie miny.


-Witaj córko. - Wita mnie sztucznie i miło, otoczona swoimi przyjaciółkami.

-Dzień dobry wszystkim. -Próbuje wygiąć usta, tak żeby powstał na moich ustach uśmiech. Mam jednak wrażenie, że moje próby są porażką.

-Julio. -Zwraca się do mnie Lidka koleżanka matki. Jak ty ładnie wyglądasz, nie rozumiem dlaczego wciąż jesteś sama. Słowo wciąż podkreśla mocniej dla większego efektu. Zniża twarz do mnie, jak dla mnie to zdecydowanie za bliski kontakt. Wszystkie zmysły ostrzegają mnie jak spidermana o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Zaczęło się. A ja nawet nic nie wypiłam, żeby się znieczulić.

-Mam dla ciebie kogoś odpowiedniego, -Przymilnie szepcę mi do ucha. O cholera tylko nie to. Jestem kolejny raz przedstawiana jakiemuś facetowi jak ofiara losu, która nie może znaleźć sobie chłopaka na stałe.

-Dziękuję, ale już się z kimś umawiam. -Próbuję metody unikania i wymówki.

-To gdzie on jest. -Dopytuje matka. Nie robisz się młodsza i ładniejsza. To jest twoja ostatnia szansa. A ten chłopiec jest przystojny, pracuje, ma samochód i mieszkanie. - Wow, dla matki to, że jest nadziany to odpowiednie kryterium do tego, żeby się zakochać w facecie. Gdzie tam zakochać, żeby go osaczyć i upolować. Zaciągnąć do ołtarza, tak, żeby już nigdy się nie uwolnił. Nie wierzę w to, że to będzie odpowiedni człowiek dla mnie. Matka zupełnie nie ma gustu, a jej kryteria są płytkie jak strumyk.

-Lidka zaciąga mnie do tego oblubieńca matki i jak podejrzewałam to nie mój klimat. Zarozumiały komputerowiec. Informatycy, nienawidzę ich. Nie obchodzi mnie ile jego firma miesięcznie wyciąga, jakim autem jeździ i ile razy w roku wyjeżdża za granice. Może są takie kobiety, którym na tym zależy, z wieczną etykietką chcę wszystko, muszę mieć idealne, udawane, pozorne życie. Ja chcę się czuć dobrze z facetem, pożądać go jak kolejnego oddechu. Rozmowa jest słaba i jednostronna, potakuję, ale mam go gdzieś. Nie czuję zupełnie nic. Zero pociągu do tego nudziarza. Matka mruga, pokazuje żebym się uśmiechała i wdzięczyła. Nie wiem, co mu naopowiadały. Może, że jestem zdesperowaną starą panną i będę wdzięczna za kandydata na męża. Jego mina czym bardziej jestem bierna jest zdziwiona. Jak na takiego nieciekawego gościa, ma duże ego. Tak jak podejrzewałam przyczepił się i bardzo chciał ze mną pić kawę na mieście, poprosił o numer. Chciałam się wykręcić pomrocznością jasną, ale matka podała mu numer. Jej gumowe nasłuchujące wiecznie ucho działa jak zawsze bezbłędnie. Cholera, teraz będę musiała go ignorować. A jeśli to zrobię poskarży na pewno Lidce, a ona matce. Wkurwia mnie ten koleś. Nie dość, że mam z matką kosę, to jeszcze on popsuje i tak chwiejną relację. Nic pije kolejny kieliszek wina, niszczona wzrokiem matki. A w myślach słyszę kazanie, porządna kobieta nie pije, porządna kobieta nie sypia z facetem, aż ten się jej nie oświadczy. Nie ubiera się jak ty, nie przeklina i nie imprezuje. Mam to daleko gdzieś. Nie mogę tylko jej znieś, bliżej niż kilometr ode mnie. Oddalenie to najlepsza opcja, żeby nie było ofiar śmiertelnych. Nic w końcu nastąpiło losowanie. Paweł wylosował kalendarz, a ja zestaw ręczników. Jestem tym wniebowzięta. Unikam dzieci i bratowej. Ale i tak dopada mnie jej oceniający wzrok. Mimo protestów matki wyrywam się do domu. Przechodzę próg czuję tylko ulgę. Nie czuję żadnej więzi, jestem pozbawiona skóry narażona na razy.

Julia na tropie Wielkiego OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz