•Rozdział VII : Trzecia siostra•

408 20 3
                                    

*Jakoś nad ranem, chyba koło trzeciej trzydzieści, przebudziłam się bo zachciało mi się pić. Wstałam powoli, po cichu i ostrożnie z łóżka, tak żeby nie obudzić Pietro. Myślałam że chwilę poleży ze mną i wróci do siebie. Miło mi się zrobiło kiedy jednak został przy mnie na dłużej. Udało mi się wyjść z pokoju nie budząc go. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Wyjęłam sobie z szafki kubek i dużą butelkę wody. Nalałam sobie dość sporo i zaczęłam powoli pić. Po chwili usłyszałam jak ktoś chodzi po domu. Wyostrzyłam słuch bo nie byłam pewna. Jednak miałam rację, ktoś się kręci po domu, ale w taki sposób jakby nie chciał żeby go było słychać. Trochę mnie to zdziwiło i zaniepokoiło bo jest dość wcześnie a może raczej późno. Mniejsza z tym. Jak najciszej odłożyłam butelkę na miejsce i dopiłam wodę. Odwróciłam się ale nic poza ciemnością nie widziałam. Wyszłam z kuchni i powoli idę w stronę salonu.*
B: Tony?... Sam?... Loki?...
*Nikt się nie odezwał. Rozejrzałam się jeszcze raz.*
B: Loki jeśli to jesteś ty to nie rób sobie żartów dobrze Ci radzę.
*Usłyszałam jakiś szelest i od razu spojrzałam w tamtą stronę. Wyostrzyłam wzrok jednak znów nic nie widziałam.*
B: Ej... To nie jest śmieszne.
*Zaczęłam się nico bać a moje nogi zrobiły się słabsze, jakby stały się z waty. Przełknęłam ślinę i po chwili była cisza. Jakby nikogo nie było w domu. Wzięłam jeden głębszy oddech aby się uspokoić.*
B: Chyba się jednak przesłyszałam...
*Wzruszyłam ramionami. Lecz gdy chciałam wrócić do swojego pokoju to ledwo zdążyłam zrobić jeden krok. Ktoś złapał mnie od tyłu i przycisnął mocno do siebie. Jedną ręką mnie trzyma a w drugiej trzyma broń, którą przyłożył mi do głowy. Jest to kobieta bo czuje jej piersi na swoich plecach, mało tego czuje damskie perfumy. Wystraszyłam się, z początku myślałam że to Natasha mnie sprawdza ale to nie ona. Siostra używa innych perfum. Nie jest to też Wanda, ona użyła by swoich mocy a wątpię żeby to była Pepper. Chciałam wołać o pomoc ale nie udało mi się to bo, kobieta zakryła mi usta ręką dalej mocno przyciskając do siebie.*
?: Ciiii... Posłuchaj... Teraz zabiorę rękę ale nawet nie próbuj krzyczeć bo zarobisz kulkę w łeb. Jasne?
*Słychać w jej głosie rosyjski akcent. Poczułam większy strach i zaczęłam szybciej oddychać. Pokiwałam głową na tak i próbuje się uspokoić. Kobieta zabrała powoli rękę z moich ust, jednak dalej mnie nie puszcza.*
?: A teraz mów kim jesteś i co tutaj robisz.
*Wzięłam kilka oddechów i lekko zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co jej dokładnie chodzi.*
B: Mieszkam tu. To raczej ja powinnam zapytać kim jesteś i co ty tu robisz.
?: Jeśli się tu włamałaś to wiedz że to był duży błąd.
B: Miałabym się włamać w piżamie?
*Kobieta chwilę milczała.*
?: Faktycznie... Pewnie Pietro znowu sprowadził swoją dziewczynę.
B: Nie jestem jego dziewczyną a nawet jeśli... Zresztą. Możesz mnie już puścić?
?: A nie będziesz krzyczeć?
B: A zabierzesz tą broń z mojej głowy?
*Dziewczyna mnie puściła i schowała broń. Poprawiłam sobie bluzkę.*
?: To jak się nazywasz? I dlaczego tu niby mieszkasz?
B: To ty raczej odpowiedz co tutaj robisz i dlaczego się włamałaś.
*Odwróciłam się do niej.*
?: Wcale się nie włamałam. Mam klucze do domu i poza tym to ja tu mieszkam.
*Pokazała mi je.*
B: Wiesz że jest ciemno i nic nie widzę?
?: A no tak już.
*Zapaliła światło.*
?: No teraz lepiej.
B: Faktycznie masz klucze do domu...
*Teraz widzę jak jest ona ubrana i jak wygląda. Włosy ma splecione w jeden warkocz i ma jakby kombinezon taki podobamy jak mają szpiedzy czy coś.*
B: Skoro tu mieszkasz to po co się tak ubrałaś?
*Kobieta chwilę mi się przygląda po czym podeszła bliżej mnie.*
?: Jesteś bardzo podobna do Natashy. Zaraz... Bella?
*Ja lekko zmarszczyłam brwi patrząc na nią. Dlaczego ta kobieta zna moje imię.*
B: Skąd ty...
Natasha: Yelena?
*Spojrzałam w stronę siostry, tak samo zrobiła Yelena.*
Natasha: Boże ty żyjesz.
*Podeszła szybkim krokiem do niej i mocno ją przytuliła. Ona zrobiła tak samo. Ja trochę zmieszana całą tą sytuacją, usiadłam na kanapie.*
Natasha: Myślałam że...
Yelena: Żyje siostro spokojnie...
Natasha: Szukaliśmy Cię wszędzie ale jakby się rozpłynęłaś... Myślałam że Cię straciłam już na zawsze.
Yelena: Trochę zajęło zanim udało mi się wrócić. Straciłam cały sprzęt ale udało mi się jak widać.
Natasha: Tak bardzo się cieszę że nic Ci nie jest. Musisz nam wszystko opowiedzieć.
Yelena: Opowiem ale spodziewaj się długiej historii.
B: Natasha?
Natasha: Tak skarbie?
*Puściała powoli Yelene i obie patrzą na mnie.*
B: To twoja siostra?
Yelena: Adoptowana, w pewnym sensie ale tak. Nie mówiłaś jej o mnie?
Natasha: Nawet nie miałam kiedy. Ja też muszę opowiedzieć Ci co i jak.
Yelena: Czyli udało Ci się. Odnalazłaś ją.
Natasha: Tak.
Yelena: A mnie szukałaś?
*Uniosła lekko brew.*
Natasha: Oczywiście. Wczoraj pół dnia siedziałam z Tonym i szukaliśmy Cię wszędzie. Szukaliśmy Cię od dnia zakończenia tamtej przeklętej misji. Bez przerwy... Tak strasznie się bałam.
Yelena: Masz szczęście bo skopałabym Ci cztery litery.
*Obie się zaśmiały.*
B: Ja też chętnie się dowiem wszystkiego.
Natasha: Dowiesz. Porozmawiamy o tym na spokojnie. Właśnie... Czemu jesteś taka wystraszona?
B: Czemu? Bo ona mało co mi głowy nie rozwaliła.
Natasha: Yelena?
*Skrzyżowała ręce na piersi i uniosła lekko brew patrząc na dziewczynę.*
Yelena: No co? Myślałam że się włamała.
Natasha: W piżamie?
Yelena: Było ciemno nie widziałam.
Natasha: To prawda?
*Spojrzał na mnie.*
B: Tak. Zapaliła później światło i no... Puściła mnie.
Natasha: Niezłego stracha jej napędziłaś widzę.
Yelena: Przepraszam młoda. Ciemno było i nawet mi do głowy nie przyszło że Natasha mogła Cię już znaleść, kiedy mnie nie było.
B: Dobrze... Ale nie ukrywam mało co nie narobiłam w gacie.
*Podeszła do mnie i kucnęła na przeciwko mnie kładąc dłonie na moich kolanach. Natasha usiadła obok mnie.*
Yelena: Wybaczysz mi?
B: Chyba powinnam... W końcu... Jesteśmy jakby rodziną.
*Obie się do mnie uśmiechnęły. Yelena podała mi rękę.*
Yelena: To zacznijmy od początku. Jestem Yelena Belova.
*Uścisnęłam jej dłoń patrząc na nią.*
B: Bella Romanoff.
*Lekko się do niej uśmiechnęłam. Kobieta usiadła obok mnie i obie mnie przytuliły a ja je. Po chwili na dół zszedł Steve.*
Steve: Kochanie co tak długo?...
*Był w samych spodenkach do kolan. Muszę przyznać że siostra wie co dobre.*
Steve: Yelena?
Yelena: Cześć Steve.
*Spojrzała na niego i się uśmiechnęła.*
Steve: Nie wierzę... Myślałem że... Jesteś cała?
Yelena: Wiesz jak to na każdej misji... Mam kilka siniaków i ran ale to normalka. Poza tym nic poważniejszego mi nie jest.
Steve: To dobrze. Cieszę się że jesteś.
Yelena: Ja też. Pewnie się nudziliście beze mnie.
*Zaśmiali się.*
Natasha: Yelena, jesteś pewnie zmęczona.
Yelena: Oj tak... Marzy mi się kąpiel i ciepłe miękkie łóżko. Mój pokój na mnie pewnie czeka.
Natasha: Właśnie... Twój pokój zajęła Bella. Narazie nie ma nic wolnego. Chyba że Tony w końcu ogarnie ten pokój na końcu korytarza na piętrze i będziesz mogła sobie zaprojektować pokój, a narazie... Jeśli Bella nie ma nic przeciwko to zamieszkacie razem.
Yelena: Ledwo wróciłam do domu a już mnie okradziono z pokoju.
*Powiedziała w żartach.*
B: Na spokojnie się pomieścimy. O ile znowu nie będziesz chciała mnie zabić.
Steve: Co masz na myśli?
B: Yelena myślała że się włamałam. Było ciemno i mnie zaatakowała, ale jest już okej. Wyjaśniałyśmy to sobie.
Yelena: Tak. Nasze pierwsze spotkanie nie należało do miłych. Teraz się dogadamy.
Co nie?
B: Racja.
*Pomyślałam: Mam taką nadzieję. Przypomniało mi się że w moim... A raczej teraz naszym pokoju jest Pietro. Będzie taki przypał jak tam wejdzie i go zobaczy.*
Yelena: Dobra skoro już pogadaliśmy to chodźmy do pokoju. Chce się umyć, przebrać w coś wygodnego i pójść spać.
*Teraz trochę spanikowałam kiedy zaczęła wstawać. Przełknęłam ślinę i sama też po chwili wstałam z kanapy.*
Steve: My też się jeszcze położymy.
Natasha: To ty idź. Ja zaraz przyjdę tylko napije się wody.
Yelena: Ooo nalej i mi. Też muszę się napić. Tak mam sucho w gardle.
*Poszły obie do kuchni. Ja chciałam wrócić do pokoju żeby obudzić Pietro i powiedzieć żeby wrócił do siebie ale nie udało mi się to.*
Natasha: Chodź do nas Bella.
B: Ale ja...
Yelena: No chodź. Nie skrzywdzę Cię. Od teraz będę Cię bronić i wspierać. Tak jak powinna siostra. Oczywiście będę wam dokuczać ale bez broni.
Natasha: Oho zaczyna się.
Yelena: Wiem że za tym tęskniłaś.
*Puściła jej oczko. Obie się zaśmiały. Dołączyłam do nich siadając na blacie. Zaczęłam się zastanawiać co im powiedzieć że Pietro śpi u mnie w pokoju.*
Yelena: A ty co taka zamyślona? Co?
B: Hmm?... Co? Nie. Emm... Po prostu się zastanawiam jak będziemy się dogadywać.
Yelena: Nie martw się tym. Będzie dobrze.
*Kiwnęłam głową na tak i lekko się uśmiechnęłam.*
Yelena: Natasha. A gdzie są właściwie moje rzeczy?
Natasha: Właśnie są w tamtym pokoju o którym wcześniej mówiłam.
Yelena: Okej to lecę po jakąś piżamę.
B: Później zrobię Ci miejsce w szafie i w łazience.
Yelena: Dzięki młoda.
*Uśmiechnęła się ciepło do mnie i poszła na górę.*
Natasha: Ładnie Cię przywitała nie powiem.
B: Weź... Myślałam że na prawdę mi coś zrobi.
Natasha: Domyślam się. Całe szczęście dobrze się to skończyło.
B: Tak...
Natasha: Chodź. Pójdziemy jeszcze spać.
*Wyciągnęła do mnie rękę. Załapałam ją za nią i zeszłam z blatu. Trzymając się za ręce wróciłyśmy na górę. Yelena akurat wychodziła z pokoju na końcu korytarza w rękach trzymając kilka swoich rzeczy. Doszłyśmy do naszych pokoi i zobaczyłam że drzwi od mojego, wybaczcie, naszego, są otwarte. Pomyślałam: Byłam pewna że je zamykałam.*
Natasha: Śpijcie dobrze. Rano porozmawiamy.
*Uśmiechnęła się do nas ciepło, po czym wróciła do Steve'a. Spojrzałam na Yelene i wskazałam dłonią żeby weszła pierwsza. Tak też zrobiła. Czekałam na to co powie, że ma racje, że Pietro ma nową dziewczynę ale jednak...*
Yelena: No no ale Ci pokój urządzili.
*Nieco się zdziwiłam słysząc jej słowa. Spodziewałam się czegoś innego. Weszłam od razu za nią, zamykając drzwi za sobą i zobaczyłam że Piera nie ma. A to mnie jeszcze bardziej zdziwiło. Przecież gdyby teraz wybiegał to było by go widać. Będę musiała go o to później zapytać, a na razie to wrócę do spania.*
B: Ale ja śpię od brzegu.
Yelena: No dobrze. A powiedz. Chodzisz do szkoły?
B: Tak... Mam szesnaście lat.
Yelena: Sama chodzisz do szkoły czy ktoś Cię odwozi?
*Zaczęła zdejmować kombinezon. Chciałam odwrócić wzrok ale zobaczyłam że ma mnóstwo siniaków i ran na ciele. Na krótką chwilę zaniemówiłam.*
B: Odwożą mnie... Może opatrzyć Ci te rany?
Yelena: Daj spokój. To jeszcze nic. Obrywałam dużo gorzej. Kładź się i nie czekaj na mnie.
*Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Dobrze że łóżko jest duże to obie bez problemu się zmieścimy. Po kilku minutach Yelena wyszła z łazienki i położyła się obok mnie. Ma na sobie koszule nocną z jakimiś wzorkami oraz krótkie czarne spodenki. Przykryła się i od razu zamknęła oczy.*
Yelena: Chrapiesz?
B: Nie...
Yelena: To dobrze.
B: A ty?
Yelena: Też nie.
B: Okej...
Yelena: Dobranoc mała.
B: Dobranoc.
*Po chwili sama też zamknęłam oczy i powoli zaczęłam zasypiać. Minęło kilka godzin. Jest po dziesiątej. Obudziłam się leżąc na plecach. Rozciągnęłam się i ziewnęłam. Spojrzałam w lewo. Yelena jeszcze śpi leżąc na brzuchu. Nawet sobie nie wyobrażam jak bardzo musi być zmęczona. Poleżałam jeszcze chwilę robiąc coś na telefonie, po czym wstałam z łóżka, poszłam do łazienki się ubrać i odświeżyć. Wychodząc z pomieszczenia czeszę sobie włosy. Ubrałam się w bluzkę z krótkim rękawem oraz dresy. Nie chciałam budzić Yeleny więc wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni, gdzie byli praktycznie wszyscy siedząc przy stole.*
Tony: O proszę wstał pierwszy śpioch.
B: Hej wam.
*Pomachałam im i też się ze mną przywitali.*
Pepper: Yelena jeszcze śpi?
B: Tak... Nie chciałam jej budzić. Musi być nieźle zmęczona.
Sam: Dobrze że wróciła. Brakowało mi jej.
Clint: Mi tak samo.
Natasha: A ja się cieszę najbardziej. W końcu jesteśmy wszystkie razem.
*Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam ją od tyłu.*
Natasha: Moja malutka rybeczka.
*Dała mi buziaka w policzek a powiedziała to jak do małego dziecka przy czym lekko skubnęła moje boki. Każdy się zaśmiał patrząc na nas a ja odsunęłam się od niej.*
B: Okej już weź nie rób mi siary.
Wanda: Jak dla mnie to urocze.
Natasha: Widzisz? A i lepiej się przyzwyczaj. Nie tylko ja tak będę robić. Yelena jest jeszcze gorsza. W pozytywnym znaczeniu oczywiście.
*Ja lekko przewróciłam oczami i idę do lodówki zobaczyć co jest.*
Bucky: Wierz mi, teraz rzadko zaznasz spokoju.
Bruce: Oj tak.
B: Mhm... Nie strasz nie strasz bo się...
*Znów się zaśmiali.*
B: A kończyć nie będę bo jecie.
Thor: Na dolnej półce w lodówce są gofry. Wczoraj kupiłem paczkę i zostały chyba ze dwa. Możesz dojeść.
B: Dziękuje Thor.
*Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyjęłam opakowanie gofrów. Zamknęłam lodówkę i zaczęłam je sobie odgrzewać. Reszta rozmawia przy stole a po chwili dołączył do mnie Pietro.*
Pietro: Hej.
B: Cześć.
*Spojrzałam na niego a dokładniej to w jego oczy.*
B: Dziękuje za wczoraj... To było bardzo miłe z twojej strony.
Pietro: Zawsze do usług.
*Puścił mi oczko.*
B: Pietro...
Pietro: Tak?
B: Słuchaj... Em... Bo ja w nocy poszłam do kuchni żeby napić się wody i czy... Zamknęłam drzwi za sobą?
Pietro: Nie. Poczułem że Cię nie ma i się obudziłem. Chciałem pójść zobaczyć gdzie jesteś i wtedy do pokoju zajrzał Steve. Powiedział że Yelena wróciła i mam wrócić do siebie.
B: A pytał co robiłeś u mnie?
Pietro: Tak.
B: I co mu powiedziałeś?
Pietro: Że oglądaliśmy razem filmy i zasnęliśmy.
B: Uwierzył w to?
Pietro: Raczej tak.
B: Raczej?
Pietro: Tak. Spokojnie uwierzył w to. Obiecałem Ci coś i obietnicy dotrzymam.
*Uśmiechnął się do mnie a ja do niego.*
B: Dziękuje.
Pietro: Drobiazg.
*Wziął kubek z herbatą i podszedł do Wandy.*
Pietro: Herbatka dla mojej młodszej siostrzyczki.
*Powiedział podobnym głosem jak Natasha wcześniej do mnie.*
Wanda: A ty się dobrze czujesz?
Pietro: Mówiłaś że to urocze.
Wanda: Ale kiedy one tak robią.
Pietro: A mi nie wolno?
Wanda: Nie. Chyba że chcesz mieć szybki prysznic.
*Pietro spojrzał w górę i zobaczył że lewituje nad nim kubek z wodą.*
Pietro: Już się myłem więc dziękuje ale nie skorzystam.
Wanda: Tak też myślałam.
Pietro: I tak Cię kocham siostra.
Wanda: Ja ciebie też.
*Przytulili się i Pietro zajął swoje miejsce. Uśmiechnęłam się widząc ich. Cieszę się że wszyscy są razem i dobrze się dogadują. Kiedy skończyłam odgrzewać sobie gofry to zajęłam wolne miejsce obok siostry i zaczęłam powoli jeść.*
Sam: Może zrobić Ci herbaty?
*Spojrzał na mnie.*
B: Nie trzeba dziękuje. Może później sobie zrobię jak zjem.
Happy: Opowiesz nam jak poznałaś Yelene? Wiemy tylko że spotkałaś ją w nocy.
B: A Natasha nic wam nie mówiła?
Vision: Oczywiście pytaliśmy ale powiedziała że, woli żebyś ty nam to opowiedziała.
B: No dobrze.
*Zaczęłam im opowieść od tego że poszłam do kuchni napić się wody. Nie wspomniałam że spał u mnie Pietro. I skończyłam jak poszłam spać. Nie mówiłam też że Yelena jest dość poobijana bo nie chciałam ich tym zamartwiać. Zadawali mi też pytania np. Czy się bałam albo czy używałam sowich mocy. Byłam mile zaskoczona tym jak mnie słuchali. Nie przerywali mi ani nic. Wyglądali na dość zaciekawionych.*
Bruce: Czyli teraz dzielisz z nią pokój?
B: Tak. Chyba że pewien leń w końcu posprząta ten pokój na końcu korytarza na piętrze, żeby Yelena miła swój kąt.
*Spojrzałam na Tonego dojadając gofra.*
Tony: Słuchaj ja Ci dam lenia. Jestem dość zarobiony.
B: Tak tak. Przechwalaniem się swoimi wynalazkami.
Tony: Od kiedy ty się taka wyszczekana zrobiłaś co?
*Wzruszyłam ramionami.*
B: Nie zrobiłam... Tak się z tobą tylko droczę.
*Uśmiechnęłam się.*
Tony: No mam nadzieję. Bo nie ręczę za siebie.
Natasha: Ej. Bez takich.
Tony: Przepraszam.
B: Czyżbyś się bał mojej siostry Tony?
Tony: Nie, ale wiem jak mocno potrafi kopnąć.
*Zaśmialiśmy się.*
Steve: A skoro jesteśmy w temacie pokoi... To może powiesz nam co Pietro robił u ciebie w nocy w pokoju?
*Ja zrobiłam na chwile wielkie oczy. Spojrzałam na Pietro a później na Lokiego. Widziałam chyba zazdrość w jego oczach. Chyba nie powinien być zazdrosny. W końcu ma dziewczynę.*
Natasha: Czy ja znowu o czymś nie wiem?
B: Nie No... Po prostu oglądaliśmy filmy i zasnęliśmy.
Natasha: Na pewno?
Steve: Tak. Bo pytałem o to.
Pietro: Potwierdzam.
B: A czemu pytasz?
Natasha: Bo zrobiłaś oczy jakbyś ducha zobaczyła.
B: Wcale nie.
Natasha: Wiem co widziałam i czuje że coś się dzieje ale ty mi nie chcesz powiedzieć co.
B: Nic się nie dzieje. Czy to aż takie dziwne że oglądaliśmy razem filmy?
Natasha: Niby nie ale i tak się dowiem prawdy.
*Spojrzałam na Wandę i puściła mi oczko. Uśmiechnęłyśmy się do siebie.*

Avengers and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz