24.

9.2K 602 81
                                    

Kiedy się obudziłam na dworze było już ciemno. Nie mogłam zlokalizować miejsca, w którym się znajdowałam, a na dodatek strasznie bolała mnie głowa.

Znajdowałam się w jakimś obskurnym pomieszczeniu, gdzie był tylko materac, na którym aktualnie się leżałam i pojedyncze, drewniane krzesło. Ściany były odrapane, na suficie wisiała żarówka, a oprócz tego było jedno okienko, które dawało tyle światła, że aż wcale.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że zarówno moje dłonie jak i nogi były mocno związane sznurem.

Okej, to kurwa nie jest w żadnym stopniu śmieszne. Zaczynam panikować.

Nagle drzwi od pomieszczenia otworzyły się na oścież, a w progu stanęły dwie osoby, z czarnymi kominiarkami na głowie. Szybko zamknęłam oczy.

- Ta suka jeszcze śpi? - zapytał jeden z nich, kiedy spostrzegł, że mam zamknięte powieki.

- Ansel, tak ją pierdolnąłeś, że naprawdę dziwię się, że jej nie zabiłeś. - zaśmiał się drugi.

Ansel? Czy on do cholery powiedział "Ansel"?! Chyba mam zawał, bez jaj!

- Należało jej się, powinna wiedzieć, że mnie się nie okłamuje. - prychnął, a ja po głosie poznałam, że to faktycznie był TEN Ansel!

- Wrócimy do niej rano. - mruknął któryś, a potem tylko usłyszałam trzask drzwi.

Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę z tego jak szybko bije mi serce. Puls to miałam conajmniej ponad 100!

Nie dość, że byłam uwięziona na jakimś zadupiu, to na dodatek bolała mnie głowa, niewyobrażalnie chciało mi się jeść i pić, a żeby tego było mało to desperacko potrzebowałam skorzystania z toalety! Ugh!

Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale chciałabym jak jasna cholera, żeby...eh, żeby Zayn tu był i obronił mnie przed tymi dupkami.

ZAYN'S POV

- Kurwa mać, gdzie ona do cholery jest? - warknąłem, wypalając już któregoś papierosa z rzędu.

- Może zaszła do koleżanki? - zapytał Liam, który siedział na moim łóżku i jak gdyby nic bawił się swoim telefonem.

- Ona nie ma koleżanek. - odparłem.

- Stary, to, że jej nie lubisz nie oznacza, że musisz źle o niej mówić nawet kiedy jej tutaj nie ma. - rzucił Payno.

- Liam, ja mówię serio. Ona jest gnębiona, nie ma znajomych. - wytłumaczyłem.

- Co? To absurd! Kto jest gnębiony na studiach? I to w dodatku ktoś taki jak Kat. - powiedział.

- Uwierz, że nie musisz mi tego mówić. - mruknąłem, strzepując popiół z fajki za okno.

- Nadal się nie dogadujecie? - zapytał.

- Dogadujemy...chyba. - wzruszyłem ramionami.

- Ta, właśnie wczoraj widziałem. - zaśmiał się.

- Przecież mnie znasz, wiesz, że jestem idiotą i zawsze pierdolnę jak łysy grzywką o parapet. - odparłem.

- Nie ogarniam Was, ani Ciebie. - Liam machnął ręką.

- My siebie też nie. - mruknąłem, siadając obok przyjaciela.

- Co masz na myśli? - zapytał Payno.

- No wiesz...pocałowaliśmy się...kilka razy. - rzuciłem niepewnie, bojąc się jego reakcji.

- Co ty pieprzysz?! - pisnął.

- Uwierz mi, chciałbym. - odparłem.

- Ten tylko o jednym, Jezu. - westchnął brunet. - Kiedy to się stało? - dopytał.

- W ten sam dzień jak stąd wyjechałeś ostatnim razem, to był pierwszy raz, wtedy było naprawdę gorąco. - powiedziałem, od razu przypominając sobie scenę z ogrodu.

- A drugi i trzeci?

- Drugi był chyba w samochodzie, jak staliśmy na parkingu pod szpitalem. To było po tym jak opowiedziałem jej swoją rodzinną historyjkę. - odparłem.

- Powiedziałeś jej? Chryste, Zayn! Co się z Tobą stało? - zapytał Liam.

- Nie mam pieprzonego pojęcia, ale obawiam się, że trochę kurwa wpadłem. - mruknąłem, przeczesując włosy.

- Muszę to gdzieś zapisać. - zaśmiał się Payne.

- Skończ z tymi żartami, ja tutaj umieram ze zdenerwowania. - rzuciłem.

- Wróci, prędzej czy później na pewno. Jest dorosła, nie powinieneś się martwić. Późna godzina się robi, idźmy lepiej spać. - zaproponował przyjaciel, a ja po jego namowach się zgodziłem.

Kat jest dorosła, poradzi sobie...

Survival || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz