~3~

1.6K 156 99
                                    

3.



Marianna sapnęła głośno i zarzuciła ramiona na szyję Andre. Jęknęła głośno, gdy ich języki zaczęły szaleńczy taniec namiętności. Tak bardzo się cieszyła, że do tej pory oszczędzała się dla odpowiedniego mężczyzny, bowiem Andre właśnie nim był. Uniosła nogę, aby zarzucić ją na biodro kochanka. Czuła jak jego kondor miłości napierał na jej kobiecość. Była oszołomiona jego wielkością. Była...

— Och na litość boską! — Holly przerwała czytanie i spuściła głowę, aby zaraz pomasować sobie skronie.

Nie miała pojęcia skąd autorki brały te określenia na penisy i waginy. Ich wyobraźnia przerastała umysł Holly, a czasami wręcz przerażała. To był jej trzeci erotyk w ostatnich dwóch miesiącach i najzwyczajniej w świecie miała już tego dość.

— Fistaszku, ratuj — jęknęła do rudego kota, który siedział na brzegu jej biurka i niespiesznie mył sobie ogon. Wydawał się on kompletnie nieprzejmować chwilowym kryzysem właścicielki. — Cholerny niewdzięcznik — sapnęła, gdy kot dalej ją ignorował.

Zrezygnowana i zirytowana zamknęła laptop i poczłapała do kuchni, aby zrobić sobie herbaty. Zazwyczaj lubiła swoją pracę, była korektorem w jednym z większych wydawnictw w Los Angeles i doceniała to, że mogła lwią część swojej pracy wykonywać z domu. To pozwalało jej między innymi pospać kilka minut dłużej, a nie cierpiała zrywać się bladym świtem. Praca zdalna miała też inny plus, Holly mogła działać w wolontariacie w pobliskim schronisku, a to akurat uwielbiała.

Ostatnio jednak tematyka prac, które były jej wysyłane była bardzo jednorodna — romanse z masą scen erotycznych. Podejrzewała, że Otto, inny korektor, który jednak pracował głównie w gmachu wydawnictwa, specjalnie odsyłał jej te książki. Cholerny seksista uważał, że romanse to domena kobiet i nawet nie tykał się tej tematyki.

Kiedy gwizdek czajnika zapiszczał wesoło, kobieta zalała wrzącą wodą swój ulubiony różowy kubek z podobizną Myszki Miki. Aromat wiśniowej herbaty dotarł do jej nozdrzy i ukoił zszargane nerwy. Uniosła dłoń, aby przeczesać swoje długie włosy, ale zaraz się skrzywiła, bo napotkała na posklejane kosmyki — zapewne resztki jej owsianki, którą zjadła na śniadanie. Przejrzała się w srebrnym okapie i skrzywiła nos — wyglądała jak czarownica. Jej rude włosy stały pod różnymi kątami, a tusz do oczu zamiast znajdować się na rzęsach był rozmazany gdzieś pod okiem... Oczywiście oprawki okularów również były ozdobione resztkami owsianki...

Kiedy pracowała co rusz dotykała twarzy bądź przeczesywała włosy rękoma, w ten sposób próbowała poradzić sobie z rosnącą w niej frustracją. Pod koniec dnia zazwyczaj wyglądała jakby pracowała w kopalni.

Westchnęła i wzięła do rąk różowy kubek, po czym dmuchnęła lekko w jego zawartość, aby ostudzić nieco napój. W poniedziałek będzie musiała porozmawiać z Mayą — wydawcą, z którą głównie współpracowała, musi jej jasno zakomunikować, że w najbliższym czasie nie będzie robić korekty w żadnym romansie, niech ktoś inny przejmie te wszystkie kondory miłości i mokre wzgórki.

Po upiciu łyku herbaty, zabrała z kuchennego blatu opakowanie ciastek oreo i poczłapała do salonu, który służył jej też za biuro i wróciła do przerwanej pracy. Zmrużyła oczy i pokręciła z dezaprobatą głową, kiedy dostrzegła, że Fistaszek spał w najlepsze w rogu jej biurka. Otworzyła laptopa i po przeciągnięciu się, wróciła do czytania tekstu.

Była tak podniecona, że czuła jak jej wzgórek robi się mokry.

Holly przegryzła boleśnie mocno dolną wargę i warknęła:

— Niech cię szlag, Marianna.





W poniedziałek wyszła z wydawnictwa z migreną. Maya się rozchorowała, więc nic nie wypaliło z rozmowy z nią, za to Otto był w wyśmienitym humorze. Właśnie kończył korektę książki fantasy, a w najbliższej przyszłości szykowała mu się powieść społeczno-obyczajowa. Gdy Holly zobaczyła jego pyszałkowaty uśmiech na małej, okrągłej twarzy, miała ochotę coś kopnąć.

Na cienkim lodzie *WYDANE 10.10.23*Where stories live. Discover now