List (nie) pożegnalny

Start from the beginning
                                    

- Z kim piszesz? - Zapytał Nate, zerkając kątem oka w ekran telefonu.

Zmarszczył nieznacznie brwi, po czym wyrwał mi telefon z ręki i bez zawahania się, włączył nagranie głosowe.

Na początku było słychać przytłumioną muzykę klubową i nieznaczące rozmowy, które zacierały się w tle. Nagranie brzmiało, jak by było nagrywane na dyktafon z kieszeni kurtki.

- Nie uważasz, że już Ci wystarczy. - Na pierwszy plan wyszedł znajomy, męski głos. Był on dosyć wyraźny w porównaniu do rozmów w tle.

- Mam potrzebę to piję. - Pojawił się kolejny dosyć znajomy głos, ale przez słabą jakość nagrania nie mogłam być w stu procentach pewna.

Nastała krótka pauza, po której usłyszałam coś, co totalnie zbiło mnie z tropu. Chciałam wierzyć, że to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem.

- Związek Nate'a i Emily jest jedną wielką pomyłką. - Zaczął kobiecy głos na nagraniu, który wydawał się, być bardziej znajomy niż wcześniej.

Peggy?!

- Ona go ogranicza, on ją zmienia. Emily była kiedyś zupełnie inna. Przy moim bracie stawia go na pierwszym miejscu, a ja przestaję się dla niej liczyć. Nie pasują do siebie i od samego początku byłam przeciwna temu związkowi. - Po tych słowach nie miałam pojęcia co myśleć. Było mi przykro, że moja przyjaciółka myśli w ten sposób. Z drugiej strony byłam na nią wściekła i to niewyobrażalnie. Nate z resztą też. Widziałam, jak zaciska szczękę ze zdenerwowania. Złapałam go za rękę, aby go trochę uspokoić, kiedy głos na nagraniu znowu się odezwał.

- Oboje są tak zapatrzeni w siebie, że powoli głupieją. Nie wiem co o tym myśleć. Ja nie jestem fanką tego związku.

Nagranie zakończyło się. Nate gwałtownie wstał z kanapy i zaczął chodzić, po pokoju w tę i z powrotem. Nie odezwał się słowem, ja jednak nie miałam wątpliwości. Po tym, co usłyszałam, byłam pewna, że to głos Peggy słyszałam na nagraniu. Nie chciałam myśleć, dlaczego dostałam to nagranie albo kto je nagrał. Liczyło się tylko to, że moja własna przyjaciółka nie powiedziała mi tego w twarz, nie była ze mną szczera. Poza tym powinna mnie wspierać we wszystkim, co robię, bezinteresownie. Nawet jeśli nie mnie to własnego brata. Zachowała się nie dość, że samolubnie to chamsko w stosunku do mnie i do Nate'a. Bo prawdziwa przyjaciółka nie obrabia ci dupy na boku i nie obgaduje z innymi, twojego związku.

- Nie mogę uwierzyć, że to powiedziała. - Wymamrotał Nate pod nosem, wciąż krążąc po pokoju.

Otworzyłam sekcje SMS-y i napisałam jej wiadomość. Pisałam to ze łzami w oczach, ale wiedziałam, że tak będzie dla wszystkich najlepiej. Przynajmniej na razie.

- Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę jej widzieć. Potrzebuję czasu, aby wszystko sobie przemyśleć. - Powiedziałam, odkładając telefon na stół. Wiedziałam, że nie będę umiała spojrzeć jej w twarz.

- Ona robi to specjalnie. Stwarza sytuację, w których stawia mnie przed wyborem. - Stwierdził chłopak, opadając na kanapę. - Ale koniec tego! Mam dosyć grania w jej gierki! - Wydusił podniesionym głosem. Zmarszczyłam brwi, słuchając jego teorii spiskowych.

- Nie przesadzasz trochę? - Starałam się go zrozumieć. Nie miał za szczęśliwej przeszłości i może mieć ograniczone zaufanie do ludzi. Nie wydaje mi się jednak, żeby Peggy była na tyle wredna, żeby specjalnie stawiać swojego brata w sytuacjach, gdzie musi dokonać wyboru. Z drugiej strony już nie raz okazywało się, że ludzie, których dobrze znałam, okazywali się, być kimś zupełnie innym.

- Spokojnie, zrobimy sobie przerwę, a kiedy już zejdą te wszystkie emocje, wtedy z nią pogadamy. - Objaśniłam, łapiąc go za rękę.

Było mi go szkoda. Zapewne, zarówno jemu, jak i Peggy nie było łatwo po powrocie ojca. Nie jest to jednak usprawiedliwienie za to, co zrobiła.

*Black Rose*Where stories live. Discover now