W tym rozdziale może być trochę angielskiego, z powodu słownictwa silnego. Chciałam, aby mówił tak jak zawsze, czyli wplątywał słowa angielskie do normalnych zdań. Mam nadzieję, że jest w miarę okej :)
Może trochę Cringe..
Tylko trochę (Copium).Montanha pov
— Ała.. — Syknąłem gdy medyk przyłożył mi wacik ze środkiem dezynfekującym do rany.
— Przepraszam.. — wymamrotał.
Kiwnąłem lekko głową.
Gdy chłopak skończył mnie opatrywać, wstałem i ubrałem koszulkę, którą zdjąłem do opatrzenia ran.
— Dia? Co z nimi? — spytałem bruneta.
— Eh.. Chłopacy trochę ich potorturują i zawiadomią policję. Nie będą chodzić na wolności. — rzekł. — Chyba że zadzwoń do Capeli i powiedz, że ich obezwładniłeś.
Przytaknąłem i wziąłem swoje rzeczy. Wyjąłem telefon i wybrałem numer Capeli.
— Halo? Cześć Montanha.. Co tam? — spytał.
— Umm.. Porwali mnie. W sensie już nie bo udało mi się uwolnić i ich obezwładnić. Podjedziecie na GPS?
— Jasne zaraz będziemy.. — powiedział i się rozłączył.
— To gdzie oni są? Trzeba by ich przewieść gdzieś gdzie nie będzie podejrzane..
— Pojedziemy na tamę.. Zostawimy ci ich związanych.. Zostanie z tobą silny i powiedz, że cię znalazł i opatrzył.. Będzie bez broni, więc jak coś to był przechodniem.
— Okej..
***
— You rights man? — spytał mnie silny gdy czekaliśmy na policję.
— Tak.. Znaczy nie. Kurwa nie wiem..
— Spokojnie nie martw się o Erwina. Wyjdzie z tego. Wychodził z gorszych rzeczy. — rzekł i poklepał mnie po ramieniu.
— Mam nadzieję.. Już 8 dni leży w śpiączce, ile to może trwać? — spytałem zrezygnowany.
— Ojej piesek martwi się o pana.. — powiedział jeden z napastników, który klęczał przed nami.
— Shut up! Bo zaraz znowu będziesz leżał na ziemi! — uniósł się silny i go zakneblował.
— Dziękuje.. Za uratowanie mnie. — powiedziałem.
— No problem stary! Teraz już nie ma wyjścia. Zostałeś rodziną.. — odparł.
— Cieszę się, że mi zaufaliście.. — rzekłem i się uśmiechnąłem w jego stronę.
— Cieszę się, że nas nie sprzedałeś! — powiedział i ponownie poklepał mnie po ramieniu.
Po chwili usłyszeliśmy syreny policyjne..
— Okey guys! Pamiętacie wersję wydarzeń? — spytał napastników.
Wszyscy ze strachem przytaknęli. Podjechały trzy radiowozy. Wysiadło z nich paru policjantów w tym Capela.
— Nic ci nie jest? — spytał siwo włosy.
— Jest git.. Silny mnie opatrzył. — rzekłem.
— Skąd się tu wziąłeś? — spytał chłopaka, patrząc podejrzliwie.
— Man! Przechodziłem obok.. — skłamał.

CZYTASZ
Gregory X Erwin - Morwin
Fanfiction"- Erwin Knuckles przy telefonie, zakon? - Pastorku nie wkurzaj mnie! Czemu wyszedłeś ze szpitala?! Przecież jesteś w poważnym stanie! Może ci się coś stać. - Spokojnie, jest dobrze, lepiej się poczułem. Dostawałem tam pierdolca. - Leżałeś tam tylk...