Erwin pov
Ruszyłem ja, Dawid, San, Kui w miejsce, gdzie oddalił się Spadino wraz ze wspólnikiem.
Rozdzieliliśmy się dwójkami, ja ruszyłem z Sanem. Zaczęliśmy przeszukiwać uliczki i zakamarki budynków po prawej stronie, natomiast Kui z Dawidem po lewej.
W pewnym momencie przy śmietniku zauważyłem ruch. Pokazałem Sanowi, aby ustał za ścianą, celując.
Sam podszedłem, zakradając się do metalowego pudła. Za niego wyskoczył Spadino celując i strzelając do mnie z broni. Odskoczyłem, chowając się za śmietnik.
Byłem pod ostrzałem, nagle San wychylił się zza ściany, oddając ogień w kierunku bruneta. Postrzelił go w nogę, a ten upadł na ziemię.
Podbiegłem do niego, wykopując klamkę z jego dłoni. Spojrzałem na niego, uśmiechając się zwycięsko.
Związaliśmy go i podeszliśmy do Kui'a i Dawida, którzy podjechali samochodem. Wsadziliśmy do niego bruneta.
Kui odjechał z "porwanym" i Dawidem.
My z Sanem ruszyliśmy w stronę gdzie stały nasze samochody. Gdy tylko do nich podeszliśmy, San wsiadł na miejsce kierowcy, odjeżdżając, a ja podeszłem do mojego samochodu.
Nagle podjechało pięć radiowozów policyjnych. Prawdopodobnie wsparcie. Zakląłem w myślach.
Z aut wyszli funkcjonariusze, celując do mnie z broni palnej. Trzymałem za klamkę drzwi pojazdu, wahając się, czy za nią pociągnąć. Kurwa!
— Obywatelu podnieść ręce do góry! Jesteś otoczony! Poddaj się! — krzyczał policjant.
Rozejrzałem się. Wokół mnie stało około 10 funkcjonariuszy. Zajebiście!
Nie mam z nimi szans..
Odsunąłem rękę od klamki, powoli podnosząc ręce do góry.
Nie miałem w ręce broni, gdyż oddałem ją wcześniej Sanowi.
— Panowie, o co chodzi? — spytałem.
— Położysz się teraz na ziemię! Po woli bez gwałtownych ruchów! — krzyknął jakiś szeryf.
Położyłem się na ziemi, podeszło do mnie 3 policjantów. Dwóch celowało do mnie, a jeden wykręcił mi boleśnie ręce przyciskając je do moich pleców i skuwając.
— Kurwa może trochę delikatniej?! — warknąłem.
Podnieśli mnie z ziemi i skierowaliśmy się do radiowozu.
Policjant zaczął mnie przeszukiwać
— Czy ma pan coś nielegalnego bądź niebezpiecznego przy sobie? — spytał
— Mam nożyk i wytrych.. — powiedziałem.
— Dobrze narazie go rekwiruje. Zapraszam do pojazdu. Głowa nisko, zapinam panu pasy.
Posadził mnie z tyłu pojazdu.. A inni policjanci podeszli do rannych spadiniarzy.
***
Siedziałem w celi czekając aż jakiś funkcjonariusz przyjdzie aby mnie przesłuchać.
Do tej pory wszyscy byli zajęci, rannymi napastnikami..
W końcu po 20 minutach przyszedł Capela.
— Erwin? Eh.. Co ty znowu odwaliłeś? Po co się mieszasz w jakieś strzelaniny? Mało ci? — spytał.
— Nic nie zrobiłem. — skłamałem.

CZYTASZ
Gregory X Erwin - Morwin
Fanfiction"- Erwin Knuckles przy telefonie, zakon? - Pastorku nie wkurzaj mnie! Czemu wyszedłeś ze szpitala?! Przecież jesteś w poważnym stanie! Może ci się coś stać. - Spokojnie, jest dobrze, lepiej się poczułem. Dostawałem tam pierdolca. - Leżałeś tam tylk...