Montanha pov
Z sultana wysiadł Kui i Carbonara. Czułem, jak mięśnie Erwina się spinają. Złapał mnie za ręce, ustawiając mnie za sobą. Zobaczyłem, że za paskiem ma broń, którą trzymał jedną ręką.
- Hej.. - zaczął Carbo.
- "Hej"? Mówisz kurwa po prostu "Hej" jakby nic się nie stało?! - uniósł się pastor. Położyłem mu rękę na plecach, delikatnie je masując. - Po co tu przyjechaliście? Dlaczego go śledzicie?! Nie mało wam? Prawie przez was zginął!
- Chcieliśmy z nim pogadać.. Oraz dowiedzieć się co z tobą.. - powiedział Kui.
- Pogadać? - spytałem.
- Tak.. Wiem, że postąpiliśmy chujowo.. Ale musisz nas zrozumieć. Jesteś jebanym policjantem! Mogłeś nas wydać policji a twoja relacja z Erwinem tego nie ułatwiała.. Chcieliśmy cię przeprosić..
- Nie no kurwa nie mogę! Zamykacie mnie, żebym nie mógł się z nim skontaktować, po czym strzelacie do niego cztery razy, aby "umarł" a teraz go przepraszacie? I my mamy w to uwierzyć? Że nagle zmieniliście zdanie? - spytał szaro włosy.
- Zrozumieliśmy, że można ci ufać.. Mimo że cię prawie zabiliśmy nie sprzedałeś nas gdy przyjechał Capela i Pisiciela. - powiedział Kui.
- Nie, nie zrobiłem tego. - potwierdziłem.
- Przepraszamy. Mogliśmy zaufać ci Erwin.. - powiedział Carbonara.
- No właśnie mogliście.. Ale tego nie zrobiliście. - rzekł Pastor.
- Wiemy, że źle zrobiliśmy. Chcieliśmy tylko.. - zaczął brunet, ale przerwał, zerkając na mnie.
- Znaleźć Spadino.. - dokończyłem za niego. - wiem o tym.. Wiem też, że co piątek o 19 jeździ do starej elektrowni.. - powiedziałem..
- Ale, czemu nam to mówisz? - spytał zdziwiony Kui.
- Bo mi pomagał, chciał nam pomóc, ale wy jesteście zjebani! - odezwał się Erwin.
- My.. Nie wiedzieliśmy
- No bo mnie nie słuchaliście! Zresztą jak zawsze.. Macie coś jeszcze do dodania? - spytał szaro włosy.
- Erwin proszę nie gniewaj się na nas..
- Pytam, czy macie coś jeszcze do dodania? Bo jeśli nie to wybaczcie, ale my będziemy już szli. - powiedział i odwrócił się od nich. - przemyśle wszystko i się z wami skontaktuje..
Złapał mnie za rękę i lekko pchnął w kierunku windy.
- Montanha.. - krzyknął Carbonara. Zatrzymałem się i odwróciłem w ich kierunku - Jeszcze raz przepraszamy.. Ciebie też Erwin..
Uśmiechnąłem się delikatnie, a Pastor tylko potrząsnął głową i ruszyliśmy a kierunku mieszkania.
Erwin pov
Może rzeczywiście nie chcą nic złego? W końcu to rodzina nie okłamaliby mnie..
Zastanawiałem się, leżąc na łóżku obok Gregory'ego, który spał.Westchnąłem i wstałem z łóżka, wychodząc do korytarza i zakładając buty. Było trochę po 2 w nocy. Założyłem bluzę i wyszedłem z mieszkania, wychodząc przed budynek.
Wyciągnąłem z kieszeni papierosa i zapalniczkę. Podpaliłem go i zaciągnąłem się.
Usiadłem na murku, podziwiając opustoszałe ulice miasta. Raz na jakiś czas przejechał jakiś samochód.
Zauważyłem po drugiej stronie ulicy ciemną zamaskowaną postać. Prawdopodobnie mężczyzny. Podniosłem się ostrożnie z miejsca, szukając za paskiem pistoletu. Niestety owego nie znalazłem. Kurwa!

CZYTASZ
Gregory X Erwin - Morwin
Fanfiction"- Erwin Knuckles przy telefonie, zakon? - Pastorku nie wkurzaj mnie! Czemu wyszedłeś ze szpitala?! Przecież jesteś w poważnym stanie! Może ci się coś stać. - Spokojnie, jest dobrze, lepiej się poczułem. Dostawałem tam pierdolca. - Leżałeś tam tylk...