Erwin pov
— Erwin! — usłyszałem wołanie mojego imienia gdy byłem zapatrzony w pustą przestrzeń. — Wołam cię piąty raz! Jesteśmy pod szpitalem.. — powiedział San.
— A, dziękuję chłopacy.. — odezwałem się i wysiadłem z samochodu, ruszając do środka budynku.
Idąc korytarzami, szukałem jakiegoś lekarza, w końcu na niego trafiłem.
— Dzień dobry, wie pan może gdzie jest Gregory Montanha? — spytałem.
Lekarz spojrzał na mnie od góry do dołu. Byłem ubrany w jakieś dresy, które były brudne od krwi Komendanta, włosy całe rozczochrane, a oczy opuchnięte i czerwone od płaczu.
— Tak, jest na sali operacyjnej. Lekarze go jeszcze operują. — powiedział.
Skinąłem głową i poszedłem pod wyznaczone miejsce. Usiadłem na krześle z łokciami opartymi o kolana, trzymając twarz w rękach.
Muszę poinformować Capelę. Wziąłem telefon, który dał mi Dia. I wyszukałem numer policjanta. Po paru sygnałach odebrał telefon.
— Halo? Co chcesz Dia? — spytał.
— Panie Capela.. To ja Erwin.. — powiedziałem.
— Co? Kurwa ty żyjesz?!
— Ja.. Tak to długa historia. To jest teraz nieważne. Montanha on, jest w szpitalu..
— Co?! Jak to? Co się stało? Co z nim?
— Jest operowany. Został postrzelony parę razy.. Nie wiem co z nim, bo nikt jeszcze nie wyszedł z sali — mówiłem.
— Zaraz będę. — powiedział i się rozłączył.
Będę miał przejebane.. Ale musi wiedzieć.. Ma do tego prawo. Co ja mu powiem, że jak to się stało? Kurwa.
***
— Kto mu to zrobił?! — spytał Capela, który wszedł właśnie na korytarz obok sali operacyjnej.
— Ja.. Nie wiem. — skłamałem.
— Jak to się stało?!
— Postrzelili go, uciskałem rany, ale nie mogłem nic więcej zrobić, próbowałem go ocucić, ale stracił przytomność. Przelecieli helikopterem i zabrali go na szpital. — mówiłem roztrzęsiony.
Policjant podszedł do mnie i złapał mnie za koszulkę, przyciskając do ściany.
— Przysięgam że jeśli miałeś coś z tym wspólnego, to skończysz marnie! Módl się, aby nic mu nie było! — powiedział.
— Przepraszam.. Nie wiedziałem, co robić.. — mówiłem spanikowany. — musi przeżyć.. Prawda? Nic mu nie będzie!
Zacząłem się trząść i szybko oddychać.
— Kurwa to moja wina! — powiedziałem.
Capela mnie puścił, a ja osunąłem się na podłogę podkulony. Znowu zacząłem płakać. Błagam niech on przeżyje.. On nie jest niczemu winny.
— Musisz mi wyjaśnić parę spraw. Ale to jak dowiem się co z Gregorym. — powiedział.
***
Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Siedziałem na podłodze, patrząc w ścianę.
Nagle z sali wyszedł lekarz. Podniosłem się z szybko z ziemi, skupiając całą uwagę na nim.
— Co z nim? — spytał Dante.

CZYTASZ
Gregory X Erwin - Morwin
Fanfiction"- Erwin Knuckles przy telefonie, zakon? - Pastorku nie wkurzaj mnie! Czemu wyszedłeś ze szpitala?! Przecież jesteś w poważnym stanie! Może ci się coś stać. - Spokojnie, jest dobrze, lepiej się poczułem. Dostawałem tam pierdolca. - Leżałeś tam tylk...