Erwin pov
Leżałem na łóżku przekonując samego siebie że jeśli napiszę do Montanhy to nie będzie kłamstwo przeciwko rodzinie.
Przecież jakby mnie zapytali, to bym odpowiedział... No nie?Logicznie rzecz biorąc, to napiszę do niego, ale gdy ktoś spyta, czy to zrobiłem, to odpowiem prawdę. Więc pisząc do niego, nie okłamuję rodziny, bo mnie o to nie zapytali.
Westchnąłem i podniosłem się z mebla. Sięgnąłem telefon i nową kartę SIM, która wczoraj kupiłem. Włożyłem ją w telefon, gdzie był zapisany numer "M". Czyli numer Gregory’ego.
Wahałem się od wczorajszego wieczoru. Ale przecież to tylko SMS, na razie mu nie napiszę, że to ja..
Jebać to! Wziąłem telefon i wystukałem wiadomość:
"Nie marnuj sobie życia, przestań się zadręczać.."
Zastanowiłem się chwilę czy ją wysłać, ale w końcu to zrobiłem. Siedziałem w ciszy, obserwując telefon. Po 5 minutach dostałem odpowiedź..
"Kim jesteś? Co cię interesuje moje życie?!"
"Niedługo się dowiesz. Pamiętaj, że to nie twoja wina." — odpisałem
M: "A jednak mu nie pomogłem.."
E: "Nie musiałeś i tak nic byś nie zrobił"
M: "Może bym z nim pogadał? Zaufałby mi i bym mu pomógł!"
E: "Nie mogłeś nic na to poradzić i nic nie zrobisz teraz.."
M: "Teraz już nic nie zrobię, dosłownie nic, bo go kurwa nie ma! I go kurwa nie będzie.. Nie mogę w to wierzyć.."
Odpisując na jego wiadomość, czułem smutek, on się naprawdę obwinia.. Nie mogę tak dłużej. Wyjebane.. Najwyżej będę żałował.
E: "Spotkajmy się na dachu budynku, który pokazywałeś Sanowi. Za pół godziny."
Wysłałem wiadomość w języku morsa.
Mam nadzieję, że zrozumie, że to szyfr..
Przebrałem się w czarne dżinsy, adidasy i czarną dużą bluzę z kapturem, abym mógł się zasłonić. Zarzuciłem na twarz bandanę i wyszedłem z domu.***
Siedziałem na dachu, patrząc na miasto. Była około 1 w nocy. Czekałem, aż Gregory tu przyjedzie, o ile przyjedzie.
Wiem że jeśli ktoś się dowie, że się z nim spotkałem, to pewnie będę martwy dosłownie, ale nic na to nie poradzę. Nie mogę dłużej patrzeć, jak cierpi.
Usłyszałem, jak ktoś wchodzi po drabinie, nie miałem w stu procentach pewności, że to 05 więc zakryłem się bluzą i chustą.
Usłyszałem kroki za sobą.. Odwróciłem się i zobaczyłem go.. Czarne dżinsy i szary golf, czapka na głowie i adidasy.. Wyglądał idealnie. Oczy miał czerwone i wyglądał na zmęczonego. Patrzyłem się na niego przez dłuższą chwilę..
— Kim jesteś? — spytał
Montanha pov
Patrzyłem na mężczyznę przede mną, czekając na odpowiedź. Po chwili facet zdjął kaptur i ujrzałem znajome siwe włosy..
Nie.. To nie jest sen?!
Erwin zdjął maskę z twarzy.. Stał i się na mnie patrzył. Zlustrowałem go a emocję zaczęły we mnie buzować..
— To ja Grzesiu.. — odezwał się po chwili.
Podeszłem do niego mocnym krokiem, stałem z nim twarzą w twarz. Emocję mną targały, zacząłem go bić i szarpać, wyzywać i płakać.

CZYTASZ
Gregory X Erwin - Morwin
Fanfiction"- Erwin Knuckles przy telefonie, zakon? - Pastorku nie wkurzaj mnie! Czemu wyszedłeś ze szpitala?! Przecież jesteś w poważnym stanie! Może ci się coś stać. - Spokojnie, jest dobrze, lepiej się poczułem. Dostawałem tam pierdolca. - Leżałeś tam tylk...