6

2.9K 161 20
                                    

Heidi pov

*Parę godzin wcześniej*

Siedziałam w samochodzie Erwina związana. Po 10 minutach udało mi się poluzować węzły na rękach. Po kolejnych 5 minutach byłam już wolna.
Wybrałam numer do Carbonary.

— Halo? — odezwał się.

— Porwali Erwina! Przy sklepie z ciuchami, koło burgera. — mówiłam, przesiadając się na miejsce kierowcy i odpalając silnik wytrychem. 

— Kurwa! Kto? Ile ich było, jakimi samochodami? — spytał

— Pięciu zamaskowanych, jeden z blizną na oku, chyba spadiniarze. Czarno biały sultan i czarna caracara. Pojechali na północ.

— Co chcieli od niego? Nic ci nie jest?

— Nie wiem, co chcieli, ale możemy się domyślać. Mnie nic nie jest, jadę pod zakon samochodem Erwina. Zadzwoń do Kui'a, Sana, Silnego. Ja zadzwonię do Dii i Lucjana.

— Okej za 10 minut spotkanie na zakonie.

Rozłączyłam się i wybrałam numer do Lucjana a chwilę później do Dii.

— Dia! Porwali Erwina. Jedź na zakon, wszystkiego się dowiesz! Poinformuj najbliższych. — powiedziałam i się rozłączyłam. Ruszyłam w kierunku zakonu.

Dia pov

Rozłączyła się. Wybrałem kontakt Blusha i go poinformowałem. Po czym zadzwonił do mnie Montanha.

— Halo? Nie mam teraz czasu! — krzyknąłem

— Chciałem tylko spytać, czy jest obok ciebie Pastor, bo nie odbier...

— Montanha.. — przerwałem mu.

— Co?

— Porwali go, jadę na spotkanie dowiedzieć się więcej.

— Dia nie żartuj ze mnie.

— Nie żartuje! Za 10 minut bądź na czerwonym parkingu.

***

— Dwa samochody, jeden sultan biało czarny i caracara czarna. Pięciu chłopa zamaskowanych, jeden z blizną na oku raczej to spadiniarze. Pojechali na północ. — powiedziała Heidi.

— Ale skąd wiedzieli, że tam jesteście? — spytałem

— Śledzili nas, ale nie przejmowaliśmy się. Chcieliśmy tylko iść do sklepu. — dodała blondynka.

— Kurwa, jak ktoś was śledzi to od razu dzwonicie! A nie nieuzbrojeni chodzicie ulicami. — powiedział Kui.

— Tym bardziej że dostawaliśmy groźby od tygodnia, a Erwin zna przepis. — powiedział Lucas.

— Dobra jadę po samochód spotkać się z Montanha w sprawie poszukiwań i zacznę szukać. — powiedziałem

— Z Montanha? — spytał Carbo.

— Jest psem, blisko z pastorem. Więcej ludzi będzie go szukało, a on ich zaangażuje. — powiedział San

— Dobra jedź, tylko nie mów kto to i po co.

***

— Cześć Grzesiu.

— Co się stało? Gdzie, kto? — zaczął pytać

— Wiem tyle, co nic. Pięciu zamaskowanych ludzi ubranych na czarno, dwa samochody jeden sultan biało czarny i caracara czarna. Porwali go pod sklepem z ubraniami koło Burgera. Pojechali na północ, gdzie są, nie wiadomo.

Gregory X Erwin - MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz