Heidi pov
*Parę godzin wcześniej*
Siedziałam w samochodzie Erwina związana. Po 10 minutach udało mi się poluzować węzły na rękach. Po kolejnych 5 minutach byłam już wolna.
Wybrałam numer do Carbonary.— Halo? — odezwał się.
— Porwali Erwina! Przy sklepie z ciuchami, koło burgera. — mówiłam, przesiadając się na miejsce kierowcy i odpalając silnik wytrychem.
— Kurwa! Kto? Ile ich było, jakimi samochodami? — spytał
— Pięciu zamaskowanych, jeden z blizną na oku, chyba spadiniarze. Czarno biały sultan i czarna caracara. Pojechali na północ.
— Co chcieli od niego? Nic ci nie jest?
— Nie wiem, co chcieli, ale możemy się domyślać. Mnie nic nie jest, jadę pod zakon samochodem Erwina. Zadzwoń do Kui'a, Sana, Silnego. Ja zadzwonię do Dii i Lucjana.
— Okej za 10 minut spotkanie na zakonie.
Rozłączyłam się i wybrałam numer do Lucjana a chwilę później do Dii.
— Dia! Porwali Erwina. Jedź na zakon, wszystkiego się dowiesz! Poinformuj najbliższych. — powiedziałam i się rozłączyłam. Ruszyłam w kierunku zakonu.
Dia pov
Rozłączyła się. Wybrałem kontakt Blusha i go poinformowałem. Po czym zadzwonił do mnie Montanha.
— Halo? Nie mam teraz czasu! — krzyknąłem
— Chciałem tylko spytać, czy jest obok ciebie Pastor, bo nie odbier...
— Montanha.. — przerwałem mu.
— Co?
— Porwali go, jadę na spotkanie dowiedzieć się więcej.
— Dia nie żartuj ze mnie.
— Nie żartuje! Za 10 minut bądź na czerwonym parkingu.
***
— Dwa samochody, jeden sultan biało czarny i caracara czarna. Pięciu chłopa zamaskowanych, jeden z blizną na oku raczej to spadiniarze. Pojechali na północ. — powiedziała Heidi.
— Ale skąd wiedzieli, że tam jesteście? — spytałem
— Śledzili nas, ale nie przejmowaliśmy się. Chcieliśmy tylko iść do sklepu. — dodała blondynka.
— Kurwa, jak ktoś was śledzi to od razu dzwonicie! A nie nieuzbrojeni chodzicie ulicami. — powiedział Kui.
— Tym bardziej że dostawaliśmy groźby od tygodnia, a Erwin zna przepis. — powiedział Lucas.
— Dobra jadę po samochód spotkać się z Montanha w sprawie poszukiwań i zacznę szukać. — powiedziałem
— Z Montanha? — spytał Carbo.
— Jest psem, blisko z pastorem. Więcej ludzi będzie go szukało, a on ich zaangażuje. — powiedział San
— Dobra jedź, tylko nie mów kto to i po co.
***
— Cześć Grzesiu.
— Co się stało? Gdzie, kto? — zaczął pytać
— Wiem tyle, co nic. Pięciu zamaskowanych ludzi ubranych na czarno, dwa samochody jeden sultan biało czarny i caracara czarna. Porwali go pod sklepem z ubraniami koło Burgera. Pojechali na północ, gdzie są, nie wiadomo.

CZYTASZ
Gregory X Erwin - Morwin
Fanfiction"- Erwin Knuckles przy telefonie, zakon? - Pastorku nie wkurzaj mnie! Czemu wyszedłeś ze szpitala?! Przecież jesteś w poważnym stanie! Może ci się coś stać. - Spokojnie, jest dobrze, lepiej się poczułem. Dostawałem tam pierdolca. - Leżałeś tam tylk...