Był poranek. Piąta rano. Noxanne zanurzyła usta w drugiej kawie, a to dopiero początek jej dnia. Chciała być przygotowana na każdą ewentualność. Dar do zapamiętywania najmniejszych szczegółów zawdzięczała temu, że jako dziecko uczyła się na pamięć numerów z książki telefonicznej. Tak po prostu. Znała adresy, nazwiska, wszystkie liczby.
Od rana przeszukiwała czeluści Internetu, czytając artykuły, w których pojawiła się fraza: Vaughn Reeds. Po południu zaplanowała wpaść do archiwum, by zapoznać się dogłębnie z historią swojego klienta.
Trzydziestolatek podtrzymywał, że jest niewinny... i tutaj tworzył się największy problem.
Pan Reeds był wychowankiem klasztoru w Libertyville. Zaraz po wyszukaniu tego miejsca, odnośniki do artykułów wyskoczyły już na pierwszej stronie.
Klasztor pod ostrzałem reporterów po makabrycznym odkryciu – zdradzał jeden z nagłówków.
Nox otworzyła kilka kart na raz, by zagłębić się w lekturze.
– Wychowankowie stali się żywymi marionetkami w rękach duchownych – odczytała na głos. – Prokuratura ustaliła, że siostry zakonne znęcały się psychicznie i fizycznie nad wychowankami. Do kar zalicza się między innymi przywiązywanie do kaloryfera, przyklejanie desek do ciała, by uniemożliwić siedzenie, okładanie pięściami lub twardymi przedmiotami, a w razie wykazywania nieposłuszeństwa, dzieci były faszerowane lekami. – Słowa ledwo przechodziły jej przez ściśnięte gardło. – Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby... – Przyłożyła dłoń do ust w zatrważającej ciszy. – ...nie odnaleziono ciała jednej z sióstr.
Identyfikacja zwłok była możliwa dopiero po przeprowadzeniu badań DNA. Ciało denatki okryte było licznymi obrażeniami. Podejrzewa się, że sprawca użył kamienia, który znaleziono obok zmarłej. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta udławiła się własną krwią, a jej cierpienia skróciły chrząstki krtani, które przebiły aortę.
Nadgarstek siostry przewiązany był różańcem, który podtrzymywał wyrwaną kartkę z biblii, gdzie zaznaczony krwią cytat z listu świętego Pawła do Rzymian głosił: Zapłatą za grzech jest śmierć.
Prawniczka poczuła dreszcz nieznanego pochodzenia. Chłód ciągnący się zza okna niespodziewanie musnął jej kark, stawiając włoski niczym igiełki sosny.
Telefon kobiety wydał dźwięk. Sapnęła z zaskoczenia, nim sięgnęła po komórkę.
– Panna Hamilton? – Męski głos sprawił, że wyprostowała się niczym na rozkaz.
– Przy telefonie. – Lekkim ruchem ręki zsunęła okulary z nosa.
– Oskarżony skończył okres izolacji. Psycholog więzienny wydał zgodę na przesłuchanie. Proszę wstawić się o dziesiątej – oznajmił, po czym wypuścił ociężałe westchnienie. – Drobna rada. Proszę nie wykazywać się litością wobec tego człowieka. Pod żadnym pozorem.
– To zrozumiałe – odważyła się stwierdzić.
– I nie dotykać go. Zero kontaktu cielesnego. Nawet opuszkiem palca – rozkazał ostro. – To bardzo ważna część, panno Hamilton. Zero dotyku.
Zaskoczyła ją ta uwaga. Ściągnęła ku sobie brwi, a ciekawość nie pozwoliła przełknąć tej informacji.
– Dlaczego? – palnęła.
– Jakikolwiek przejaw empatii wobec oskarżonego może skończyć się w tragiczny w skutkach sposób. – Brzmiał na zdenerwowanego, gdy o tym mówił. Nox mogła wyczuć napięcie w jego głosie. – Traktuje to jako przejaw wrażliwości i czułości.
– Och – sapnęła. – Pomyślą sobie więcej, niż powinni? – Jej ton był obojętny. – Miałam już doświadczenia z takimi – odparła przekonana.
Prychnięcie po drugiej stronie było srogie, nad wyraz kpiące.
– Nie z takimi, panno Hamilton – podkreślił to surowo. – Vaughn Reeds jest jak pasożyt. Skupia na ofierze całą swoją uwagę, analizuje sposób, w jaki działa i w najmniej oczywistym momencie atakuje swojego żywiciela. – Ironicznie zimny tenor przyprawiał ją o napięcie w mięśniach. – Ten łańcuch pokarmowy ma tylko jeden przystanek. On i ofiara.
– Brzmi jak randka – zachichotała, by pozbyć się napiętej atmosfery.
– Panno Hamilton... – ostrzeżenie rozbrzmiało w męskim tonie.
– Oczywiście, zapamiętałam wszystkie uwagi – oznajmiła, po czym podniosła się z fotela. Przytrzymała telefon ramieniem i sięgnęła po nadgryzioną kanapkę z masłem orzechowym. – Nie zawiodę kancelarii.
– Dobrze, że chociaż pani w to wierzy. – Rozłączył się, nie dając jej nawet szansy na odpowiedzenie.
Udręczone westchnienie wypadło z damskich ust. Była skłonna wyjść już teraz, lecz przesłuchanie miało odbyć się dopiero za kilka godzin. Miała szansę na odświeżenie się i odzianie czegoś bardziej stosownego, niż obwisły dres i poplamiona bluza po starszym bracie.
Taksówka zabrała ją wprost pod budynek aresztu. Nawet w trakcie jazdy poświęciła cenne minuty na przeanalizowanie profilu psychologicznego mężczyzny i skupieniu się wokół najważniejszego problemu: udowodnienie niewinności.
Zsunęła przyciemniane oprawki z nosa. Sięgnęła do torebki po przepustkę, a podręczny bagaż przepuściła przez skaner. Po przejściu przez bramkę detekcyjną, strażnik poprowadził ją przez długi korytarz, który przypominał ogromną piwnicę. Stukot kilkucentymetrowych szpilek rozbrzmiewał echem wśród ścian, zapowiadając jej obecność.
Vaughn już na nią czekał. Z nadgarstkami skutymi metalowymi kajdankami, siedział nieco zgarbiony i wpatrywał się w dłonie. Na kilka sekund wzniósł spojrzenie, by dostrzec migające światło kamery bezpieczeństwa.
– Panie Reeds? – kojący głos psycholożki przyprawił go o chęć przewrócenia oczami. – Mecenas Hamilton właśnie przyszła.
Przeniósł na nią wzrok. Oczy ciemniejsze od kamieni węgielnych w kilka chwil przyprawiły kobietę o uczucie obdarcia z murów obronnych. Kobieta zabrała materiały dedukcyjne, zanim wycofała się z sali przesłuchań.
Noxanne wymieniła z nią porozumiewawcze spojrzenie. Udało jej się usłyszeć jedynie ciche powodzenia.
– Panie Reeds? – Prawniczka ścisnęła mocniej teczkę, gdy stanęła w przejściu żelaznych drzwi. – Nazywam się Noxanne Hamilton i to ja będę pana reprezentować...
☠ #Grzech - zostawcie swoje wrażenia na Twitterze ♥
☠ Wydarzenia przywołane w rozdziale miały miejsce w rzeczywistości.
YOU ARE READING
W obronie grzechu +18
RomanceCzy adwokat może bronić diabła? Opowieść zawiera przemoc, brutalne sceny, opisy morderstwa, mocne słownictwo i sceny erotyczne. W tej opowieści przedstawiono rozdziały, które wykazują się brutalnym zachowaniem bohaterów. Autor ich nie popiera i nie...