❤️DZIĘKUJĘ!❤️

175 11 19
                                    

Szczerze? W dalszym ciągu nie dociera do mnie, że to piszę i nie wiem za bardzo od czego zacząć. Myślę jednak, że najlepiej będzie, jeśli na samym początku po prostu podziękuję Wam wszystkim z całego serduszka za naszą wspólną podróż ❤️

Troszkę Wam tutaj pomarudzę, bo przy okazji zakończenia mojej „poważniejszej" aktywności na watt nieco sobie powspominam... Może coś Was zaciekawi z moich osobistych przeżyć i doświadczeń 😅

Jak to się w ogóle zaczęło? Jak zaczęła się moja przygoda z wattpadem? Ja mam bardzo dziwną, urywkową pamięć i miewam coś w stylu wyraźnych przebłysków z dawnych lat (chociażby momenty wakacji sprzed jakichś 13 lat) i pamiętam, że kiedy zaczynałam się na poważnie wkręcać w świat „Hobbita" i szukałam pierwszych ff do czytania, leciałam na SameQuizy – jak wiele ludzi na tym etapie 👌

Pamiętam takie parę dni, jak leżałam w grudniu chora w łóżku podczas próbnych egzaminów (dzięki ci moje szczęście życiowe) i leciałam z opowiadaniami typu „Twoja przygoda z Legolasem", „Twoja przygoda w Śródziemiu", „Hobbit – moja historia" itp. Później odkryłam wattpada.

Zaczęło się od samego czytania. Niedługo potem okazało się, a przynajmniej tak to zrozumiałam, że do czytania niektórych książek muszę mieć założone konto. Stwierdziłam więc, że w sumie co mi szkodzi, i założyłam swój profil. Chyba jakiś miesiąc później, były ferie zimowe. Siedziałam wieczorkiem sama u siebie w pokoju, rodzice siedzieli chyba z ciocią, która przyjechała. Byłam wtedy na etapie #thorinforever. To był czysty impuls, kiedy w mojej głowie pojawiła się myśl: ej, w sumie... czemu by nie napisać czegoś swojego? Jakiegoś swojego pomysłu?

Nie miałam nic do stracenia. Jeśli nie byłoby odzewu, po prostu usunęłabym ff i szukała szczęścia w czymś innym niż pisanie. I tego właśnie wieczora pojawił się pierwszy rozdział „Forever Together". Czaicie, że było to jakieś 3,5 roku temu? 🤯

Wcześniej próbowałam pisać jeszcze coś innego z Thorinem, ale wena gdzieś się zagubiła – był to zupełnie nieprzemyślany pomysł i taka sama decyzja, więc tamtą amatorską próbę szybko zawiesiłam. Skupiłam się na historii Arissy i Thorina.

W ogóle śmieszna sprawa, jeśli chodzi o wymyślenie samego imienia dla bohaterki: pamiętam, że byłam wtedy w kościele z tatą i na moment się wyłączyłam. Zaczęłam się zastanawiać... do głowy przyszło mi imię Iris, które bardzo mi się podobało (i wsm podoba), ale zawsze uwielbiałam imiona na literkę a. Zmieniłam więc i na a i stworzyłam w swojej głowie Aris. Ale tak myślę, skoro bohaterka ma sobie długo żyć, kiedyś być dojrzałą kobietą i królową, to przydałoby się nieco poważniejsze, moim zdaniem, imię. Dodałam więc jakże majestatyczną końcówkę i tak powstała Arissa 🤓

Pamiętam, jaka byłam podekscytowana, że opisywałam wydarzenia spoza akcji filmu i książki (po prostu wow), kiedy zaczynałam to ff. Chciałam stworzyć coś innego, czego na polskim wattpadzie nie widziałam – żona Thorina na wyprawie, życie od zakończenia akcji „Hobbita" aż do „Władcy Pierścieni", a do tego Wojna o Pierścień od strony krasnoludów z Samotnej Góry – chociażby wizyty wysłannika z Mordoru i bitwa o Dale, której nigdy jeszcze w żadnym ff nie czytałam.

Mój styl pisania też bardzo się zmieniał, na początku byłam jedynie dzieciakiem, które bawiło się w coś, co potem ukierunkowało moje zainteresowania. Całe szczęście, że minimalnie początek poprawiłam... Ale i tak odnoszę wrażenie, że wszystko działo się dość szybko – i tu chciałabym się na moment zatrzymać.

Od samego początku miałam coś takiego w swojej głowie (myślę, że coś gdzieś przeczytałam i tak mi zostało), że gdy Aule tworzy krasnoludy, ich dusze są dzielone na pół i gdzieś w świecie znajduje się ich druga połówka. Stąd też uznałam, że kiedy w końcu się spotykają, czują niemal od razu, że jest to właśnie ta osoba – stąd pierwszy pocałunek po dwóch tygodniach znajomości XD. Coś w stylu takiego zing z „Hotelu Transylwiania" 😉

Mój ArcyklejnotWhere stories live. Discover now