Rozdział 28

452 37 20
                                    

Minseo

Od incydentu na kanapie nie przespałam spokojnie żadnej nocy. Wciąż płakałam, ale kiedy tylko nadchodził dzień, a ja musiałam wyjść do pracy na mojej twarzy pojawiał się promienny uśmiech, który nie znikał do momentu powrotu do domu.

Wiedziałam, że nie mogę tak żyć. Musiałam w końcu uporać się z tym wszystkim, ale nie wiedziałam jak. Wiele razy chciałam prosić siostrę o pomoc, ale w ostatnim momencie zawsze rezygnowałam. Nie mogłam jej w to mieszać. Nie wiem jak by to odebrała i może z mojej winy kłóciłaby się z Chanyeolem, a tego nie chciałam. Mimo tego wszystkiego nie chciałam, aby działy mu się jakiekolwiek przykrości.

W końcu jednak postanowiłam stawić czoła wszystkim moim lękom. Chanyeol wiele razy próbował się ze mną kontaktować, ale byłam zbyt przerażona tym, aby spojrzeć mu w twarz. Nadszedł jednak dzień, kiedy to ja zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie.

- Minseo...- jego głos wyrażał niesamowitą ulgę, kiedy tylko odebrał telefon.

- Spotkajmy się. - powiedziałam pewnie, ale mój głos był trochę zimny. Właściwie wymusiłam na sobie to, aby potraktować go z dystansem.

- Oczywiście. U ciebie?

- Nie. Spotkajmy się w kawiarni niedaleko parku.

Nasze spotkanie musiało odbyć się w jakimś neutralnym miejscu. Wiedziałam, że jeśli coś poszłoby nie tak nie potrafiłabym już normalnie myśleć we własnym mieszkaniu. Dlatego wybrałam kawiarnie.

Bałam się tego spotkania jak niczego innego na tym świecie. Wiedziałam, że Chanyeol nigdy nie dawał mi specjalnej nadziei, że mogłoby między nami coś być. Zawsze traktował mnie jak przyjaciółkę. To ja sobie coś ubzdurałam. Jednak to co zrobił było dla mnie strasznym ciosem. Chciałam mu wybaczyć i pewnie przekonać samą siebie, że będę znów mogła z nim normalnie rozmawiać i żyć jak kiedyś.

Mimo iż dotarłam do kawiarni o umówionej godzinie nie potrafiłam wejść do środka. Trzy razy podchodziłam do drzwi, ale mimo to zawracałam. Widziałam go siedzącego przy jednym ze stolików. Miał na sobie czarną bluzę i czapkę z daszkiem mocno naciągniętą na oczy. Jakby nie chciał, aby ktokolwiek na niego patrzył.

Wzięłam kilka głębokich wdechów i dopiero za piątym podejściem udało mi się wejść do środka. Dzwoneczek nad drzwiami wydał delikatny dźwięk, a siedzący przy stole Chanyeol, mimo iż nie patrzył w moją stronę, zesztywniał. Jakby wiedział, że to ja.

Przykleiłam do twarzy uśmiech, którym oszukiwałam w ostatnim czasie wszystkich. Nie chciałam, aby Chanyeol widział jak bardzo się boje i stresuje.

Usiadłam na przeciwko niego i dopiero wtedy zobaczyłam jego bladą twarz. Wyglądał ... źle. Jakby nie spał od jakiegoś czasu.

- Cześć Chanyeol.- powiedziałam najbardziej pozytywnie jak tylko byłam w stanie. 

- Minseo...- jego głos zadrżał.

Widziałam, że jest mu przykro, że żałuje tego co się stało.

A wolałabym, żeby nie żałował.

Chciałam, aby mimo wszystko przez to co zaszło poczuł coś właśnie do mnie. Jednak w tym momencie wiedziałam, że nie ma na to najmniejszej szansy.

Uśmiechnęłam się ponownie nie bardzo wiedząc co innego powinnam zrobić.

- Tak bardzo cię przepraszam...

- Nie musisz. - odpowiedziałam pewnie. - Długo o tym myślałam i... wybaczam ci wszystko co się stało.

Był co najmniej zaskoczony moimi słowami.

Love CageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz