Rozdział 3

7.1K 112 5
                                    

Pov. William

Gdy posadziłem moją małą dziewczynkę na swoich kolanach wyglądała na bardzo zdezorientowaną. Po rozmowie z dyrektorką wiem, że Rosie bardzo chce wyjść z tego miejsca.
- Rosie chciałam zabrać cię ze sobą do domu, czytałem twoją teczkę i bardzo mi się podobasz, czy chciałabyś ze mną wrócić?
- A-lee jak to, ja nawet nie wiem jak Pan ma na imię.- jak słodko moja dziewczynka się jąka.
- Nazywam się William. Ale po adopcji zostane twoim tatą, i tak proszę, żebyś mnie nazywała.
- Och, dobrze, rozumiem. W takim razie, chciałabym z tobą wrócić do domu. Od dawna marzę, żeby poznać normalny świat, zobaczyć jak jest za murami tego okropnego ośrodka.
- W takim razie spełnię twoje życzenie. Chciałbym cię jednak ostrzec już teraz, w moim domu obowiązują pewne zasady, przedstawię ci je później i chce, żebyś ich przestrzegała, czy to jasne?
- Ta-ak.
- Tak, co?
-Tak tato.
- Hmm super, a może znasz inne ładniejsze określenie?
- Tatu-ssiu?
- Brawo, zgadłaś księżniczko. Jesteś taka grzeczna, chodź słyszałem, że często bywasz małym bachorem. Ale spokojnie wszystkiego cię nauczymy.
Stwierdziłem, że nie ma już na co czekać, chciałem jak najszybciej wrócić z Rosie do domu. Wziąłem Rosie na ręce i wyszedłem z jej dotychczasowego pokoiku.
- Chwilka, gdzie idziemy i ja mogę sama?
- Idziemy kochanie do dyrektorki, podpisze dokumenty i jedziemy do domku. Pamiętaj Rosie również, że masz zwracać się do mnie tatusiu oraz przyzwyczaj się do noszenia. Tak jak już wspomniałem resztę zasad przedstawię ci później.
Sprawę z dyrektorką załatwiłem bardzo szybko, kilka podpisów i spory czek. Tak się śpieszyłem, że moja już córeczka nawet nie zjadła podwieczorka. Stwierdziłem, że w czasie drogi zrobię mały postój, gdzie dam jej butelkę mleka. Wiem od jej opiekunki, że również do tego nie jest przyzwyczajona, wiec już dziś wprowadzę jej butelki ze skoczkami.
Wyszedłem z ośrodka, mój samochód już był przed wyjściem. Oczywiście stwierdziłem, że wolę jechać z tylu z moją dziewczynką, wiec ze sobą wziąłem szofera. Otworzył od drzwi, podszedłem do środka i wsadziłem Rosie do fotelika dla maluchów, oczywiście był trochę większy.
- Tatusiu, bo ja nierozumiem, po co mi fotelik, jestem duża, chce siedzieć normalnie.
- Och księżniczko, nie wiem kto ci powiedział, że jesteś duża, ale to kłamstwo. Od dziś będziesz jeździć tylko w foteliku, to dla twojego bezpieczeństwa, a tatusiowie muszą o nie dbac u swojego maluszka. Proszę, żebyś ze mną nie dyskutowała, bo będę musiał zastosować karę, a tego chyba nie chcesz.
- Ka-arę, ale jak to, co to znaczy?
- Kochanie mówiłem o zasadach porozmawiamy później. Teraz cichutko.
Skończyłem dyskusje z Rosie, rozszerzyłem jej nóżki i zacząłem zapinać specjalne pasy, były one troszkę luźno, ponieważ zostało jeszcze miejsce na pieluszkę, ale z tym dopiero w domu, przeczytałem w teczce Rosie, że przy jej zakładaniu jest strasznym bachorem. Te sceny wole zachować do domu, bo czuje, że bez kary się nie obejdzie. Usiadłem koło niej, kładąc jeszcze obok siebie, wcześniej wyjętą z bagażnika torbę z przygotowanymi rzeczami dla mojego maleństwa.

Baby girlWo Geschichten leben. Entdecke jetzt