W oczekiwaniu na posiłek zawsze można... - część 21

Zacznij od początku
                                    

- No i jak tam z tym obiadem bo zobacz jaki jestem chudy – zeskoczył z blatu demonstracyjnie wciągając brzuch tak, że fartuszek zatrzymał mu się na biodrach.

John podszedł do mężczyzny i ze śmiechem dźgnął go tuż obok pępka.

- Ooo i widzisz, w sekundę przytyłeś, tylko cię dotknąłem i ci brzuch urósł.

- Racja, tylko dotkniesz i wszystko rośnie – Paul puścił oczko.

- Ach, szkoda, że mam te ręce w mące.

- To się pospiesz.

John zrobił dokładnie tak jak powiedział mu chłopak. Nasmarował ciasto sosem a Paul zrobił małe wcięcie tak aby pizza przybrała kształt serca. Od kilku miesięcy był tak chory na miłość, że robił serduszka wszędzie gdzie było to tylko możliwe. Bez większego zastanowienia powrzucali składniki na wierzch i oblizując usta wsunęli posiłek do piekarnika. John męczył się ze zmyciem lepkiej maczanej mazi z dłoni co nie było wcale takie proste a Paul odwiesił na hak swój fartuszek.

- Gotowanie skończone – powiedział triumfalnie z nagą wypiętą piersią.

John na ślepo zakręcił kran.

- Chodź do tatusia – zapiszczał.

- Oj Johny, Johny.

Paul przyciągnął chłopaka do siebie a ten bez najmniejszych oporów zaczął go obmacywać, po klatce, brzuchu, udach, przyrodzeniu... Nareszcie. Paul nerwowymi ruchami rozpinał pasek kochanka, spodnie zjechały w dół, potem bokserki. Ręce drżały mu jakby był an głodzie, ale to wszystko przez Lennona który błądził składając dzikie pocałunki na jego ciele. Wreszcie zniecierpliwiony tym, że nie może uprać się z guzikami przy jego koszuli chwycił ją za krawędzi i rozerwał. Guziki posypały po całej kuchni.

- Em, nie ważne – wysapał John – do sypialni.

Drogę pomiędzy kuchnią a ich pokojem przemierzyli w spleceni w miłosnym uścisku. Tuż przed łóżkiem john zatrzymał się i we władczym geście, jednak z ostrożnością pchnął na nie Paula, który podpierając się na łokciach patrzył na niego z uśmiechem.

- Kocurze jeden, ale z ciebie lew – powiedział marszcząc nos co działało na Lennona jak najlepszy afrodyzjak.

- To ty jesteś kocurkiem, bo mruczysz jak kot – rzucił się na łóżko obok chłopaka a jego ręka powędrowała za jego ucho gdzie delikatnie go głaskała – zamrucz dla mnie.

Paul nie odmówił, nie był w stanie zawsze gdy John mu tak robił on mimowolnie zaczynał mruczeć.

- Dobra przechodzimy do konkretów bo się obiad spali.

John przeniósł się bardziej w nogi łóżka usiadł pomiędzy nogami McCartneya i ujął w rękę jego sterczącego jak antena członka cały czas płomiennie patrząc w oczy kochanka. Bardzo powoli zaczął się nad nim nachylać.

- Boże jak ty mnie torturujesz – wysyczał Paul.

- Przecież ja nic nie robię – odpowiedział John głosem niewiniątka delikatnie przebierając palcami.

W miejscu gdzie Lennon trzymał dłoń Paul czuł ciepło tak wielkie i przyjemne, że ciężko mu było wyleżeć a wtedy poczuł coś jeszcze. John z wolna kilkukrotnie przeciągnął językiem po przyrodzeniu chłopaka a z jego ust wydał się cichy przeciągły jęk.

- Tak jest panie Lennon, ooo tak – wymamrotał na pół przytomnie.

- To patrz teraz.

Centymetr po centymetrze mężczyzna wsuwał interes kochanka do swoich ust delikatnie ssąc i majstrując wokół językiem. Macca nie kontrolował swoich jęków, opuszczały jego ciało jeden za drugim. Całą swoją wolą skupiał się na tym aby nie wypchnąć bioder ku Johnowi. Wsunął ręce w jego czuprynę przeczesując ją niedbale. Wyniesienie się z domu to była najlepsza decyzja ostatniego czasu, pomyślał w chwilowym przypływie świadomości. John ruszał głową coraz łapczywiej, zawsze było mu mało chłopaka. Tym razem jednak trochę przesadził, wyprostował się krztusząc.

Two Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz