Rozdział 47

57.3K 2.6K 728
                                    

- May ? Czemu tu siedzisz ?

Unoszę głowę i spoglądam na parę wchodzącą do kuchni.

- Nie chciałam wam przeszkadzać.

Mówię mu i zachowuję całkowitą obojętność. Nigdy taka nie byłam. Nie potrafiłam być zimna, czy obojętna na wszystko. Nie ja miałam kontrolę nad emocjami, a emocje nade mną. On mnie zmienił, wiem o tym. Pomógł mi uporać się z wieloma problemami, uspokoić lęki, ale teraz też widzę, że zmienia się moje zachowanie. Staje po drugiej stronie wyspy, tuż przede mną, patrząc w moje oczy.

- Myr. jest wszystko okey ? 

Kiwam głową, jasne, że jest.

- Tylko się żegnaliśmy.

- To prawda, zaraz przyjedzie po mnie taksówka.

Carmen przemawia i staje obok Zayna.

- Chcę ci życzyć wszystkiego dobrego, May. Zayn prosił mnie wczoraj bym była dla ciebie miła, ale musisz wiedzieć, że to wymagające. Ciężko uporać się z myślą, że mój narzeczony z tobą sypiał. Wybacz, ale koleżankami nie zostaniemy. Jednak wiem.. co cię spotkało i szczerze życzę ci wszystkiego dobrego w życiu. Nie powiem, że tego samego życzę wam w waszych relacjach, bo bym skłamała. 

- Przepraszam, j-ja..

- Nie trzeba, nie chcę tego słuchać. To rozdział zamknięty. Ja mam kogoś, wy... wy macie siebie i niech tak zostanie. Nie będzie bolało wiecznie, wkrótce przestanie. Do zobaczenie, może kiedyś, chociaż wolałabym nie.

Wyciąga do mnie dłoń, a ja nie pewnie ją ściskam. Jest naprawdę wyrozumiała... i szczera.

- Zrobiłam co mogłam. Pamiętaj co masz dla mnie zrobić. 

Zwraca się do mężczyzny.

- Do usłyszenia, Zayn. Myślę, że zaczekam na dole, tafię do drzwi sama. 

Wychodzi i puki nie słychać trzasku drzwi frontowych, oboje milczymy. Mierzymy się z ciszą, aż ją przerywam. 

- Dlaczego prosiłeś ją, by była dla mnie miła ?

Pytam.

- Ponieważ nie ty jesteś winna. Nie wiedziałaś, że mam narzeczoną. To już temat zamknięty. Nie wracajmy do tego.

Nie mogę tego obiecać.  Nie mogę zapomnieć. Ten temat nigdy nie będzie do końca zamknięty.

- Dobrze.

Odpowiadam i zaczynam bawić się swoimi palcami. Chcę zapytać o to co ma dla niej zrobić, ale nie wiem czy to odpowiedni moment. Nie jest chętny do rozmowy o Carmen. 

- Mam coś dla ciebie. Zaczekaj tu, przyniosę. 

Kieruje się w kierunku mojego pokoju i swojego biura, wracając po chwili z bukietem białych Lili. Staje przede mną pewny siebie z lekkim uśmiechem i okalającym usta zarostem. 

- Czy teraz możesz być moja ? Nie wiem co masz w sobie, ale pragnę cię, May. Oczarowałaś mnie, uwiodłaś i naprawdę próbowałem cię od siebie odsunąć, wyrzucić cię z głowy, ale nie zdołałem i już nie zdołam. Nie zapytam cię o to, czy będziesz moją dziewczyną, jestem na to za stary, May. Nie mam zamiaru bawić się w takie związki. Potrzebuję stabilizacji. Będę twój, tak jak ty moja. Chcę po prostu mieć do kogo wracać, mieć z kim porozmawiać, mieć o kogo dbać i mieć kogo zadawalać. Wiem, że jestem za stary dla ciebie, ale już mnie to nie obchodzi. Zamierzam o ciebie zabiegać tak długo, jak to konieczne. Możesz być moją May ? Moją kobietą ? Tylko moją ?

NiewiernyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz