Rozdział Pierwszy

303 12 0
                                    

Nazywam się Sui Fujimoto. Mój ojciec pochodzi z Japonii, to chyba wyjaśnia nazwisko. Jakiś miesiąc temu dostałam list z Hogwartu, co było niemiłym zaskoczeniem dla matki. To po niej odziedziczyłam zdolności magiczne, ojcu nigdy się do tego nie przyznała. Gdy sprawa wyszła na jaw, tato bezapelacyjnie ją zostawił. Uznał, że nie będzie zadawał się z "jakimiś wariatami", po czym po prostu wyszedł.

Wtedy mama się załamała. Przestało ją obchodzić... wszystko. Całą winę za to zdarzenie zrzuciła na mnie. Odsunęła mnie od siebie i zaczęła ignorować.

Chyba właśnie wtedy zaczęłam nienawidzić. Znienawidziłam matkę za jej egoizm, ojca za zostawienie nas. Znienawidziłam też siebie, ponieważ to wszystko było moją winą.

A jak wyglądam? Mam długie, czarne i proste włosy po tacie. Do tego jasne, niebieskie oczy po mamie. Mam 1,70 m wzrostu i ważę 55 kg. Nie potrafię powiedzieć, jaki teraz mam charakter. Od miesiąca jest całkiem inny niż wcześniej. Sama siebie nie poznaję.

Teraz stałam w Wielkiej Sali i czekałam na wyczytanie mojego nazwiska. Oglądałam zaczarowany sufit. Wszyscy pierwszoroczni byli tak bardzo zdenerwowani... Ale nie dotyczyło to mnie. Nie mam już niczego, co mogłabym stracić. Więc po jakiego się czegoś bać?

Koło mnie wyczytali jakiegoś rudego chłopaka, został przydzielony do Gryffindoru.Wielkie poruszenie spowodowało nazwisko "Harry Potter". Cała sala dosłownie zamarła; ale został przydzielony do Gryffindoru. Z tego co zaobserwowałam, jest tam razem z przyjaciółmi.

Wcześniej jakoś o tym nie myślałam, ale ciekawe, gdzie mnie przydzielą... Zerknęłam na moją czarną szatę. Teraz wszystko się zmieni. Już nikt nie ukryje przede mną tajemnicy mojego pochodzenia. I już nigdy nie pozwolę się nikomu do mnie zbliżyć na tyle, żeby był w stanie mnie zranić.

- Fujimoto Sui! - wyczytała stara kobieta w kapeluszu.

Spokojnie weszłam po schodach i założyłam na głowę Tiarę Przydziału. Wtedy ogarnęło mnie dziwne uczucie; czułam jak ktoś... przegląda moje myśli. Spanikowałam. Nikt nie może się dowiedzieć, co przeżywam! Ta sprawa została zakończona i nie chcę do tego wracać!

Zdaje się, że Tiara "usłyszała" o czym myślałam.

- Bardzo rzadko spotykam kogoś takiego jak ty - mruknęła cicho swoim głębokim głosem. Czułam, że te słowa były przeznaczone tylko dla mnie.

- Miesiąc temu bez zastanawiania rzekłabym "Gryffindor". Teraz jednak, wszystko się zmieniło, prawda? - mówiła głośno. Byłam na nią zła, ponieważ to jasne, że chce mieć jak największą publikę.

Coraz więcej osób patrzyło się na mnie. Nie zniosę tego ani chwili dłużej.

- Czyżby Slytherin? Nie, brakuje ci zbyt wielu cech...

- Hufflepuff? Jednak, nie jesteś zwyczajna...

Pogoniłam ją w myślach. Teraz już wszyscy na sali spoglądali na mnie, zainteresowani tą beznadziejną sytuacją.

"Nie masz prawa dłużej grzebać mi w mózgu, słyszysz, wredna czapko?! Kończ to szybciej!" - skupiłam się na tej myśli. Niech to się skończy!

- RAVENCLAW!

Odetchnęłam z ulgą. Dla mnie to naprawdę bez różnicy, do jakiego domu trafię.

Zdjęłam tą przeklętą czapkę z głowy i podeszłam do stołu, gdzie najgłośniej klaskali.

Po mnie starsza kobieta znowu kogoś wyczytała.

- Lovegood Luna!

Z tłumu wyszła dziewczyna z białymi włosami. Chwila, białymi? Nie, to po prostu był tak jasny blond, że wyglądał na biel. Skupiłam się na jej włosach i zauważyłam, że ma kolczyki w kształcie rzodkiewek. Otworzyłam szerzej oczy i uśmiechnęłam się. Przez myśl przemknęło mi jeszcze "Ta dziewczyna musi być naprawdę wyjątkowa, jeśli udało jej się mnie rozbawić. Mnie, która nie śmiała się od miesiąca", zanim Tiara wrzasnęła:

Hogwart [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz