Pasja do koni ;)~8

377 16 0
                                    

Niechętnie wstałam i pomaszerowałam za nią do jadalni. Niestety tak, jak się obawiałam, MÓJ UKOCHNY dziadek siedział i jadł.
-Dzień dobry wszystkim. Smacznego.- dla grzeczności nie zaszkodziło powiedzieć, ale po raz kolejny spotkałam się z wzrokiem pełnym pogardy od tego starucha. Usiadłam koło babci, jak najdalej od tego oszołoma. Po skończonym posiłku wzięłam talerz do ręki i zasunęła za sobą krzesło.
-Zostaw, pani Gabrysia posprząta.- powiedziała babcia, podnosząc wzrok na swojego męża.
-Mnie uczyła mama, że należy po sobie sprzątać, więc przepraszam, ale nie chcę nikogo wykorzystywać- na nikogo nie patrząc, ani nic nie dodając udałam się do kuchni, gdzie w zmywarce zostawiłam naczynia i podreptałam na górę. W pokoju znowu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wzięłam swój odtwarzacz MP4 i włączając muzykę na ful, zatraciłam się w kolejnych wersach piosenek. Przeleżałam tak może z godzinę, ale potem stwierdziłam, że nie mogę cały czas siedzieć w pokoju, więc ubrałam się szczelnie i udałam się w stronę drzwi wejściowych.Opatulona w zimową kurtkę przeszłam niezauważona przez salon i udałam się do wyjścia. Jak tylko otworzyłam drzwi, powiało chłodem i to mocno. Nie zniechęciło mnie to, a raczej zachęciło. Zawsze lubiłam takie pogody, których inni nie znosili. Gorące lato i mroźna zima to dla mnie rok byłby idealny. Wracając, zamknęłam za sobą drzwi i udałam się ścieżką do jakiegoś wielkiego budynku. Przechodząc koło niego usłyszałam rżenie koni, więc nie czekając długo, weszłam do środka. Idąc tak przez długi korytarz z boksami dla koni, z coraz dalszych wystawały to coraz różniejsze te konie. Jeździłam przez jakiś rok, ale nie wciągnęło mnie to i przerzuciłam się na boks. Lecz idąc coś mnie tknęło, żeby iść w głąb tego budynku. Kierując się po strzałkach znalazłam padok, który był zadaszony i ocieplony, a do tego ktoś jeździł na koniu. Na początku nie wiedziałam kto, więc wolałam się wycofać, ale zanim to zrobiłam, zauważyłam twarz Michała, więc postanowiłam zostać. On przeskoczył kolejne przeszkody, a jak już skończył to i zszedł z konia, zaczęłam bić mu brawo, wychodząc z ukrycia.
-No powiem ci, że nieźle skaczesz i jeździsz na tym pięknym koniu.- podeszłam do nich i lekko pogłaskałam pysk rumaka.
-Nie wiedziałem, że ty tu jesteś. Zaraz stąd idę tylko wyczyszczę Siwego.- powiedział, chowając się za koniem, którego w tym samym momencie pociągnął. Kierując się do środka stajni, nie wytrzymałam.
-O co Wam właściwie chodzi? Jeśli nie życzycie sobie tu mojej osoby, to ja po prostu wyjdę i nie będziecie musieli mnie oglądać.- powiedziałam już na skraju rozpłakania się.
-Ja myślałem, że unikasz rozmowy ze mną, więc postanowiłem schodzić ci z drogi.- powiedział niepewnie.
-Ok, rozumiem i przepraszam za moje zachowanie, ale jakoś nie mogę sobie tego poukładać w głowie.- powiedziałam, siadając na nawierzchni i po prostu z moich oczu, po raz kolejny tego dnia, wyciekły słone krople.

Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz