Part 3

91 8 2
                                    

Nie zaszczyciłam go ani jednym słowem. Przyspieszyłam mijając kolejne niezbyt znajome mi domy. Nagle zobaczyłam przed sobą dwóch dobrze zbudowanych chłopaków. Zaczęli iść w moją stronę. Strasznie się bałam. Wiedziałam, że są od Luke'a. Widziałam ich kilka razy w szkolnej stołówce. Chciałam się obrócić i pobiec w drugą stronę lecz natrafiłam na tors mojego najlepszego przyjaciela (wyczujcie sarkazm ;p).
- Cześć mała.

- Nie mów tak do mnie...

- Będę mówić co mi się tylko spodoba.

- Wiesz co Luke? Muszę ci coś powiedzieć... - smutnym głosem oznajmiła Ari

- Co? - Luke wypowiadając to puścił jej groźne spojrzenie.

- Wolałabym cię nie znać.....zapomnieć o tym wszystkim. - mówiąc to poczuła pieczenie na policzku. Zszokowana tym że Luke po raz kolejny okazał się dupkiem zaczęła uciekać i  krzyczeć. Na nic...W ciągu sekundy znalazłam się w czarnym audi. Poczułam jak ktoś przykłada mi kawałek materiału do ust. Po chwili przestałam odczuwać ból spowodowany mocnym usciskiem na moich nadgarstkach.Odpłynełam................
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Zdziwiłam się bo po mojej lewej stronie zobaczyłam sprzęt medyczny. Skomplikowane setki kabelków podłączone były do mojego ciała. Co się stało? Gdzie ja jestem? Czy jestem w szpitalu? Odezwał sie jak zawsze głos w mojej głowie. Tak...byłam w szpitalu. Tylko dlaczego? Ostatnia rzecz jaką pamiętam to materiał przy moich ustach ze środkiem usypiającym. Gdy obróciłam się w prawo i zamarłam. Posiniaczona, cała w ranach twarz, worki pod oczami i smutny wyraz twarzy. Był w szoku....ON....Tak ...Luke Hemmings siedział koło mnie. Co gorsza trzymał mnie za rękę. Nic nie czułam. Jakbym była w obcym ciele. Wzdrygnęłam się na co na chwile oderwał wzrok od naszych dłoni.

-Czemu j-ja...C-co ty tu....- nie zdążyłam dokończyć zdania kiedy zobaczyłam jak mocniej zaciska swoją dłoń na mojej. Nie minęła sekunda kiedy ujrzałam pojedyńczą łzę spływającą po jego twarzy. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Najpierw napada mnie w szkole, potem porywa a teraz siedzi przy szpitalnym łóżku.

-A-a-ari...ja nie chciałem...ja przepraszam...jestem skończonym idiotą...ale zrozum nie miałem wyboru...- po tych słowach położył głowę na moim brzuchu  i zaczął płakać jak małe dziecko. Postanowiłam mu na chwilę wybaczyć.

-Powiesz mi co się stało? - powiedziałam stanowczym tonem.

-Ż-żeby t-to jeszcze było takie łatwe...- odpowiedział przez łzy. Nie poznałam go. Raz jego wzrok może wywiercić dziurę w twoim ciele, a drugi raz może szukać w tobie wsparcia i wybaczenia.

I want u backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz