Co powiedziałeś ??

665 40 12
                                    

Alvaro *4 dzień Rejsu *


- Kurwa czwarta rano.- Znowu położyłem się na poduszce i obróciłem się w stronę śpiącej dziewczyny.- Co ty ze mną robisz moja Księżniczko ?- Pogładziłem delikatnie jej policzek, przy okazji zgarniając jej zbłąkany kosmyk włosów. Oparłem się bardziej na łokciu i delikatnie lustrowałem jak unosi się jej klatka. Spała tak spokojnie po mimo ostatnich wydarzeń, jak tylko pomyśle o wczoraj to mnie krew zalewa. Pierdolnięty  Aleks jest taki sam jak jego matka, odwróciłem się na drugą stronę by wstać.  Będąc już przy drzwiach, ostatni raz na nią spojrzałem po czym zamknąłem drzwi i przekręciłem klucz.- Nie powinna wiedzieć, że mam zapasowy- Zaśmiałem się już na jej wyraz twarzy, gdyby wiedziała.

Ubrany w strój sportowy, ruszyłem na siłownię wiedziałem co mnie już tam czeka , jak tylko przekroczyłem drzwi.

- No proszę, proszę chyba nasz przyszły król przybył.- Tak wyczujcie ten sarkazm u tego debila.

- O co Ci Chodzi Vald? Nie przypominam sobie bym miał jakieś bliskie stosunki z naszą królową.- Kurwa powianiem dostać nagrodę dla najlepszego kłamcy świata. 

- Z tego co wiemy od naszego drogiego kolegi, to chyba masz zbyt bliskie i głębokie stosunki z naszą królową. - Kurwa, kurwa, spojrzałem z mordem na Aleksandra, ale nawet on miał poważną minę. - Co ty kurwa odwalasz, Alvaro ona jest Królowa. KRÓLOWĄ rozumiesz, nie możesz jej kurwa bzykać jak jakieś panienki.

- Morda. Nie przeleciałem jej okej. Jest czysta i niewinna rozumiemy się. To co było wczoraj, kurwa nie wiem jak mam to wyjaśnić. Ale ona działa jak magnes na mnie, dostaję kurwicy jak ktoś się przy niej kręci. - Upadłem na krzesło obok nich. I przetarłem dłonią twarz - Ludzie wiem, że ona jest królową, naszą królową. To co ostatnio się dzieje,  z nią się dziej martwi mnie. 

- Ja pierdole, stary ty się kurwa zabujałeś. Hahaha nie wierze, panna skradła Ci serce.

- Stul pysk, nie prosiłem Cię o jebany komentarz. - Boże czuje się jak na przesłuchaniu.

- No dobra, to co robimy. Mamy się do ciebie zwracać Wasza Wysokość. 

- Pojebało Cię, nie mam takiego zamiaru się chajtać.  Skończmy to nie mam na to ochoty ani siły, później czeka mnie jeszcze rozmowa z nią, więc tą energie wole spożytkować na nią.

- Na nią czy w niej. - Doskoczyłem do niego i złapałem za chabety.- Powiedziałem skończyłem, rozumiemy się. 

- Tak jest wasza wysokość.- Nie wytrzymam z nimi.

- Z tego co wiem panowie to na tym statku, jedyną wysokością jestem ja.

Jak jeden mąż odwróciliśmy się w stronę głosu. Rozpuszczone włosy i delikatna białą sukienka na ramiączkach. Wyglądała jak aniołek.

- Marinette co ty tu robisz??- Spojrzałem na Aleksa, który jako pierwszy do niej wyrwał. Zabiję skurwiela przysięgam. - Jest dopiero 6 rano, czemu nie śpisz, księżniczko. 

- Nie mogłam spać.- Zerknęła na mnie, uśmiechnąłem się a jej policzki przybrały różowej barwy. Szybko wróciła wzrokiem do Aleksa. To chyba nie będzie tak źle później.- Chciałam się przejść , przewietrzyć i pomyśleć, ale nie mogę sama więc zaczęłam was szukać. 

- Daj mi minutę i mogę iść z tobą.- Podszedłem do nich jak i reszta.- Tylko powiem im jakie mają ćwiczenia zrobić.

- Tak szczerze to chciałam, wziąć Aleksa do tego spaceru.- Nie patrzyła na mnie, a mnie wmurowało, ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. - Nie bądź zły Alvaro, chodzi o to.- ale słodko przegryza wargę, opanuj się i nie krzycz. - Chodzi mi o to, że Aleksander jest synem mojej doradczyni, jej tu teraz nie ma a ja potrzebuje porady. - Spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.

Nawet nie wiem, kiedy zgarnąłem ją w swoje ramiona- Dobrze rozumiem.- Skąd u mnie taki spokój. To chyba przez to jej spojrzenie. - Aleks pilnuj jej bo Ci nie daruje.- Tak nadal trzymam ją w ramionach.

- Obiecuję, że nic się niestanie okej.- Spojrzałem na nią, a ona obdarowała mnie delikatnym pocałunkiem. Odsunęła się i ruszyła do wyjścia z Aleksem, który zakładał bluzę.

- Nie wcale nie masz bliskich stosunków z naszą Królową. 

- Pierdol się.

- Widzimy się na śniadaniu- Cała ona, uśmiech sam aż wkrada się na usta. Nie dam rady uciszyć się tych śmiejących hien.

Marinette* 4 dzień rejsu*

Szliśmy wzdłuż pokładu, oglądając wschodzące słońce. Milczeliśmy w sumie nie bardzo wiedziałam jak mam to zacząć. Cieszyłam się, że nie naciska tylko idzie obok mnie. Już zbierałam się w sobie by zacząć ale..

- Będzie dziś bardzo gorący dzień, co powiesz by popołudniu wyskoczyć na basen ze wszystkimi.- Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, a on na mnie z pięknym uśmiechem. Ale uśmiechnęłam się delikatnie- Taka zabawa nad woda, zrobi nam wszystkim dobrze, jak uważasz.

-  To bardzo dobry pomysł.- uśmiechnęłam się delikatnie i poprawiłam zbłąkany kosmyk. Wzięłam głębszy wdech i powoli wypuściłam powietrze. - Alex ja chcia....achh- nawet nie wiem kiedy złapałam się barierki, by nie upaść.

- Kurwa. Księżniczko wszystko dobrze. - Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w jego ramionach. Poczułam tylko jego chłodna rękę na moim czole. - Ty masz gorączkę, cholera jasna.

Poczułam jak mnie podnosi, obraz zaczął mi się rozmazywać i jak przez mgłę pamiętam krzyki w tle. 


*3 godzimy później* 

Po woli zaczęłam otwierać oczy, dopiero po chwili zboczyłam, że jestem w sypialni .- Alvaro.

- Obudziłaś się, przestraszyłaś nas o Alexie nie wspomnę.- Mogłam wyczuć, że się tu uśmiecha. Chciałam się podnieść ale mnie powstrzymał.- Nie wstawaj, lekarz powiedział , że to przez przemęczenie i odwodnienie dostałaś gorączki i teraz musisz przez 3 dni odpoczywać i jak najmniej robić . 

Widziałam, że chce coś jeszcze powiedzieć ale jego drzwi nagle trzasnęły a przez nie wpadł Aleks. - Moja księżniczko tak się bałem.- Rzucił się od razu w moja stronę, odrzucił nawet Alvaro na ścianę, co było słychać jego związek przekleństw. Natomiast ten usiadł od razu obok mnie. Od razu sprawdził moje czoło. - Gorączka spada, zaraz przyniosę twoje leki i lekkie jedzenie. A i powiadomiłem swoją matkę, jest bardzo zła i bardzo mnie zbęściła więc czy mogła...

- Chyba już wystarczy tego napastowania. - Jeśli nie widzieliście diabła, to Alvaro teraz nim się stał, energie jaką wywołuje aż mnie przeraziła. 

- Przepraszam wasza wysokość ale to swoją twoje lekarstwa i jedzenie.

- Spojrzałam na całą resztę- Bardzo dziękuję i przepraszam, że znowu was zmartwiłam. Ale nie chcę tego lekarstwa, jest już dobrze.  

Pan diabeł, nagle się przed mną zjawił z moim lekarstwem. - Masz szybko wziąć lekarstwo. Jeśli nie, użyję trochę agresywnych metod.

Nie miałam czasu odpowiedzieć, gdyż on wypił moje lekarstwo i spojrzał na mnie. Co on chce zrobić.  Nagle mnie złapał i pocałował, odrobinka tego paskudztwa spłynęła mi po brodzie. Odsunął się i sięgnął szklankę  wody.

- Wypij trochę wody. 

- Nie chcę nic.

- Chcesz bym użył agresywnej metody, także do wody?

- Samo to wypije. 

Wypiłam szklankę duszkiem. Spojrzałam na niego, gdy oddawałam mu szklankę,  a ten się głupio uśmiechał.-  Szkoda liczyłem na kolejny słodki pocałunek. A teraz zjedz, no że chyba 

- Nie zjem sama. - Nie myśląc szybko wstała co  by się skończyło moim upadkiem, gdyby nie mój rycerz.  

- Ostrożnie .- Powoli mnie postawił i zabrać na ręce i posadzić koło stolika. - Wiemy, że lubisz kuchnię śródziemnomorską, więc obiad jest w stylu Grecji.  Tak zamówiłem dla nasz wszystkich.

- Co się dzieję?- spytałam gdy zjadłam połowę swojego dania. 

- Nie chcę Ci tego mówić, byś znowu nie straciła nad sobą kontroli. 

Spojrzałam na swoje dłonie, słyszałam zmartwienie w głosie Jacka.- Aktualnie jestem zbyt osłabiona by to się stało, więc o co chodzi.

- Moja matka ma podejrzenia, że jednak ten rejs nie jest przypadkiem, i prawdopodobnie jest szpieg, który ma Cię obserwować. Chyba ktoś planuje zamach stanu.

- Co powiedziałeś. Czyli wśród mojej służby albo w Królestwie..

- Spokojnie nie denerwuj się, to nie są potwierdzone informację ale przypuszczenia. Gdyż od dwóch dni nie ma kontaktu z moim Ojcem. - Wszyscy spojrzeli na mnie poważnie.

- Echh wiem co chcecie powiedzieć . Mam uważać, komu ufam, kogo widzę i z kim rozmawiam. Dobrze nie będę się ruszać bez żadnego z was.  Przynajmniej jeden lub dwóch z was musi być ze mną zawsze. 

Oparłam się na łokciach i przeleciałam wzrokiem po nich. Dobrze, że już talerze posprzątaliśmy. 
- Dajcie mapy wszystkich wysp Kanaryjskich, trzeba ustalić strategie, ponadto napisz do swojego ojca ale pamiętaj szyfrem kaligrafskim.  Ten styl jest bardzo trudny do odszyfrowania i tyle nasze wojska są w nim szkole bo to ja go wymyśliłam. - Czułam że dziwnie mi się przyglądają. - Ponadto my płyniemy tu, te dwie wyspy są najbliższe więc tu albo tu są zdrajcy i nasze jednostki. - Przyglądałam się bardziej wyspom i coś rzuciło mi się w oczy. - To będzie ta wyspa, jest bliżej i kiedyś były połączone spójrzcie na jej położenie, ta część musiała zostać zalana. 

- Pod wodą mogą być miasta lub tunele. Nieźle księżniczko 

- Mam być królowa, jestem uczona w strategiach wojennych. 

- Niech jeden z was się do wie co dokładnie zostało zalane, nie pozwolę by coś się stało naszym jednostką. Ale to też może być z byt oczywiste, więc druga wyspa zostaje pod obserwacją..ach , moja głowa.

- Wystarczy Księżniczko, musisz się położyć a my bierzemy się do pracy. Wiemy już kto z tobą będzie. 

- Wypad stąd. A ty nie wstawaj już Ci pomagam.

- Wiesz, że ja mam nogi, nie musisz mnie nosić. 

Położył mnie delikatnie i przykrył kołdra, po chwili sam położył się obok i przyciągnął. Moja głowa leżała na jego klatce piersiowej a on delikatnie głaskał po głowię. 

- Alvaro.
- Idź spać, musisz być wyzdrowieć i być wypoczętą .

Zamknęłam oczy i mocniej się w niego wtuliłam. poczułam jeszcze delikatny pocałunek na swoim czole. 

 




* Miracullum* Zakazane SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz