— Co ty tam jeszcze spakowałeś? Jakie swoje zabawki tam masz? — Zapytał Nick, a George niemalże eksplodował, oczywiście z zawstydzenia. Czemu Nick musiał być tak dwuznaczny nawet nieświadomie? George będzie musiał pomyśleć nad jakąś terapia dla swojego przyjaciela albo zapisaniem go ponownie do szkoły podstawowej. Z tych dwóch ta druga opcja raczej byłaby bardziej skuteczna. Kto wie jednak jak skończyłyby biedne siedmiolatki z pierwszej klasy. — Dobrze, nie musisz mi odpowiadać. Po prostu przepakuj ich trochę do jakiejś torby. Nie będziesz sobie pleców odkształcał z powodu jakiś rzeczy leżących niewygodnie w twoim plecaku.
George już otwierzył usta by coś powiedzieć jednak sobie odpuścił. Wziął głęboki oddech i zdjął plecak stawiając go na ziemi. Zaraz potem kucnął i zaczął przekładać rzeczy które tam były. Jak się okazało, znajdowały się tam "zabawki" Nicka. Grzebień, szczotka, jakiś żel do włosów, kilka pluszaków i inne takie. To aż niebywale, że zdołał on to wszystko tam włożyć, a starszy nawet tego nie zauważył.
Czarnowłosy z lekkim rumieńcem i skonsternowaniem na twarzy opuścił chłopaka udając się po teleskop. Przecież był męski! A zabawki wcale nie były zabawkami tylko.... Czymś na co jeszcze Nick nie wymyślił konkretnej nazwy. Nie służyły do zabawy czy przytulania, a wyższych celów, którymi nie było to o czym pewnie każdy by teraz pomyślał.
— Zakładam, że to nie twoje. — Zaśmiała się cicho matka widząc syna, który sam ze zdziwieniem oglądał rzeczy wyciągnięte wprost z plecaka na podłogę. Oboje dobrze wiedzieli kogo to, ale chyba ze swojej grzeczności i dlatego by nie zawstydzać dwudziestolatka, udawali, że wcale nic nie wiedzą. Znaczy, zawsze można było być w sytuacji George'a, który to wszytsko wiedział, ale nikomu nic tak jawnie nie mówił.
Dwudziestopięcioletek jedynie pokręcił głową i zasunął ponownie plecak. Oczywiście wyjął parę niepotrzebnych rzeczy by ten był lżejszy i ponownie spróbował go nałożyć. Na szczęście tym razem nie przechyliło go do tyłu. Sam był już gotowy, teraz wystarczyło czekać na przyjaciela, który o dziwo z wielką ostrożnością znosił teleskop.
— Bierzemy auto, bo raczej nie dojdziemy tam na piechotę. — Oznajmił starszy biorąc z koszyczka na szafce przy drzwiach kluczyki do samochodu swojego taty.
— Wiesz... Noszenie twojego telefkopu byłoby ciekawe i przyjemne, gdyby nie był taki ciężki. Dobrze, że teraz przynajmiej nie stoi. — Powiedział po tym jak lekko podtrzymując teleskop, by ten nie upadł, ustal przy ścianie zaraz po zejściu z ostatniego schodka.
— Tylko nie szalejcie chłopcy i zawsze pamiętajcie o bezpieczeństwie. To jest najważniejsze na wycieczkach. Mam nadzieję, że wzięliście sobie ciepłe ubrania. Maj lubi płatać figle i w nocy może być zimno. Lepiej byście się nie przeziębili. A i... — Tu przerwał kobiecie jej syn, który potwierdził, że mają już wszytsko. Zależało mu bowiem na czasie. Może ktoś jeszcze zna te miejsce i tam będzie? Wtedy będą musieli znaleźć coś innego, a to już nie byłoby tak satysfakcjonujące.
George popędzając swojego przyjaciela, wyszedł z nim z domu i zapakował rzeczy na tyły auta. Szybko się z tym uwinęli, ale to w sumie nic dziwnego skoro to starszy był tym popędzajacym. Było w nim coś takiego, że Nick nawet się nie odważył sprzeciwić i nie przedłużał wyruszenia w drogę. Może to był jakiś respekt, który rzadko się u niego ukazywał? Bądź po prostu wzrok przyjaciela sam w sobie wystarczył.
— Wsiadaj i jedziemy! — Zawołał entuzjastycznie daltonista. Dwudziestolatkowi jednak nie uśmiechało się jeżdżenie z chłopakiem, który może mieć problem z odróżnieniem kolorów sygnalizacji świetlnej.
— Dobrze, ale to ja prowadzę. Nie wątpię w twoje umiejętności jazdy w dzień, ale teraz może być trudniej. — Odpowiedział Nick z troski o własne dobro jak i o dobro przyajciela. Wyciągnął do niego dłoń po kluczyki, ale ten jakby chwilę się zawahał nie wiedząc, czy dać mu je czy nie. W końcu jednak zrozumiał, że ten ma rację. George sam w sobie nie jeździł za często. Tyle jeśli był czasem u rodziców. Oczywiście zdał egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem, ale nie wsiadał za kierownicę za często oraz oczywiście nie posiadła własnego auta by jakoś regularnie trenować swoje umiejętności.
DU LIEST GERADE
𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦 ||DreamNotFound||
FanfictionJest wiele teorii o tym, że kosmici istnieją, mimo wszystko większość ludzi uważa to za nonsens. Jednak zastanówmy się, co by było jeśli rząd utaja przed nami współpracę z obcymi cywilizacjami i to, że niektórzy z ich przedstawicieli żyją wśród nas...
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩 - Duże dzieci
Beginne am Anfang