Rozdzial 2

1K 42 1
                                    

- Serio bedziesz tutaj spac? -

Zapytalem widząc lezaca na moim łóżku Sare.

- A co?  Nie podoba ci się coś? - odpowiedziala zmieniajac pozycje.

- To nie jest moja wina że się upiłaś i teraz nie chcesz się pokazać Helen - Usiadlem obok niej.

- A kogo jak nie twoja? To ty wziąłeś mnie do tego clubu! -

Zaczela mnie kopać co mi się nie za bardzo podobalo.

- To boli skończ. Może i moja wina ale ja ci nie dawałem drinkow -

Ona sobie chyba ze mnie kpi!

- I dobrze że boli! Mnie boli serce i co mam powiedzieć? - mnie też bolało i to przez Ciebie..

- To nie mój problem. -

Bo czy ja jestem winny temu ze jej chlopak znalazl sobie inną?

- Wiem.. - i się znowu zaczyna.

Nie płacz nie płacz nie płacz ! No kurwa .. Z jej oczu poszły łzy a ja jak zwykle w takiej sytuacji nie wiedzialem co mam zrobić.

- Nie byl ciebie wart kocico. Jest zbyt podobny do mnie. -

Co ja gadam?  On nawet nie dorasta mi do pięt.  Ja sie nie uwiazuje.  On tak i zadradza.  Choć mnie zdziwilo że ją akurat ją zdradzil. On jest ślepy?

- Dobra idź spać tutaj a ja pójdę na dół. - powiedzialem wstajac gdy pociagnela mnie za nadgarstek.

- Nie idź - to jest zły bardzo zły pomysl dziewczyno.

- Znasz moją reputacje.. - zaczalem - Znam i mam to gdzieś, ty śpisz dzisiaj ze mną i mi nic nie zrobisz. -

- Jesteś tego pewna? - zapytalem siedząc naprzeciwko niej.

- Jestem - odparla ze zuchwaloscia.  Ująłem jej podbródek by móc popatrzec w jej oczy. - Nie bylbym na twoim miejscu - pocalowalem jej wargi po czym wstalem i zszedlem na dół.  No świetnie czeka mnie zajebista noc.

..................

Rano obudzil mnie cichy stukot w kuchni oraz zapach nalesnikow.

Wstalem więc leniwie i przeciągajac się wszedłem do kuchni. Moim oczom ukazal się przyjemny widok ktorym była Sarah. Miala na sobie biale figi i szary jak się spodziewalem mój gdy się obrocila podkoszulek.   Przykrywal go fartuszek o którym nie miałem wcześniej pojęcia ze tutaj takie coś w ogóle jest.  Na policzku miala ślady maki a wlosy upiete w konski ogon. Taki widok to ja mogę mieć codziennie pomyslalem widząc jak naklada z patelni nalesniki na dwa biale talerze.  Stanąłem w drzwiach i tak na nią patrzyłem przez dluzsza chwile gdy mnie w końcu spostrzegla usmiechnela się promienie.  Odwzajemnilem jej uśmiech.  - Dzien dobry - powitala mnie - No hej - odpowiedzialem siadając do stołu. Chwycilem za kubek czarnej kawy.  Upilem łyk.  Za gorąca.

- Co się z tobą stało dzisiaj? -

Przysiadla do mnie i odrazu chwycila za syrop klonowy ktorym polała swoją porcję. - Ze mną?  Wszystko dobrze -

Włożyła kawałek do ust.

- Co ty taka w skowronkach? -

Zapytalem i zaczalem delektować się sniadaniem.

- Bez przesady.  Chciałam być miła,  tyle.- 

Godzine później byliśmy już w szkole i nie widzieliśmy się już więcej tego ani nastepnego dnia. 

Nie pokazywala sie przez 2 tygodnie co z jednej strony mnie cieszylo a z drugiej smuciło a jeszcze innej dziwilo.

Ja prowadzilem swoje życie jak wcześniej czyli imprezy, kobiety,  alkohol i jeszcze więcej kobiet.  Nie próżnowalem imprezowalem każdego dnia.  Aż w końcu znowu się pojawila w moich drzwiach.

- Dlaczego do cholery nie chodzisz do szkoly?- zapytala przepychajac się w drzwiach.

- Bo lubię - odparlem zmierzając do kanapy.

- To skończ - dodala wsciekla.

- Po co ta złość? - zapytalem zaciagajac się papierosem.

- Bo lubię -

- Świetny argument -

- Ty podałeś nielepszy-

Przyciagnalem ja do siebie co sprawilo ze wyladowala na moich kolanach. - Nie złość się na mnie -

Zrobilem mine zbitego psa a ona jak zwykle odpuścila.

- Co ja mam z tobą zrobić Max? - zapytala dosyć dwu znacznie.

- No wiesz możesz się rozebrać i dla mnie zatańczyć albo się ze mną kochac... - zaczalem a dziewczyna uderzyla mnie w ramie. Ma skubana siłe.

- Nie o to mi chodzi glupku! - zaczela sie śmiać , pół godziny później oglądaliśmy kreskowki zajadajac się platkami.

Playboy in love (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz